Dla żartu upozorował wybuch wulkanu. Zarządzono ewakuację miasta

Pewien mieszkaniec Alaski wpadł na pomysł nietypowego żartu na prima aprilis. Postanowił bowiem sfingować erupcję wulkanu leżącego nieopodal miasta Sitka. Kiedy zauważono wydostający się z krateru dym, do akcji wkroczyły służby.

Pewien mieszkaniec Alaski wpadł na pomysł nietypowego żartu na prima aprilis. Postanowił bowiem sfingować erupcję wulkanu leżącego nieopodal miasta Sitka. Kiedy zauważono wydostający się z krateru dym, do akcji wkroczyły służby.
Wulkan Edgecumbe w pobliżu miasta Sitka na Alasce został wykorzystany do zrobienia żartu na prima aprilis. /James Brooks, CC BY 2.0 DEED /flickr.com

Prima aprilis obchodzony jest w wielu krajach i zgodnie ze zwyczajem dzień ten skłania mrowie osób do robienia sobie żartów. Zwykle to proste psikusy, niekiedy są one jednak wyjątkowo niewybredne. Niektórzy decydują się wręcz na ekstremalne dowcipy. 

Tak było też w przypadku Olivera Porky'ego Bickara, który w ramach prima aprilis postanowił upozorować wybuch Edgecumbe. Jego żart trafił na listę "stu najlepszych przekrętów primaaprilisowych wszech czasów".

Historia primaaprilisowego żartu z Alaski

1 kwietnia 1974 roku mieszkańcy Sitki na Alasce poczuli niepokój, gdy z ogromnego, uśpionego od setek lat wulkanu Edgecumbe nagle zaczął wydobywać się ciemny dym. Ludzie wychodzili na ulice i z przerażeniem komentowali zajście, zastanawiali się, co robić, robili też zdjęcia. Wkrótce do akcji wkroczyły służby.

Reklama

Niewiele osób wiedziało bowiem, że złowrogo wyglądające kłęby wydobywające się z wulkanu to mistyfikacja. Wczesnym rankiem tego dnia Oliver "Porky" Bickar przygotował bowiem scenę, która od lat chodziła mu po głowie, jako doskonała akcja w ramach primaaprilisowego żartu.

Złowrogi dym z wulkanu okazał się mistyfikacją

Porky od czterech lat nosił się z pomysłem, by upozorować przebudzenie Edgecumbe. Potrzebował jednak do tego kilku rzeczy, między innymi opon oraz helikoptera. Kluczowa była ponadto odpowiednia pogoda. 1 kwietnia 1974 roku w końcu wszystkie warunki konieczne do zrealizowania niewybrednego żartu zostały spełnione.

Oliver wczesnym rankiem tego dnia powiedział do żony: "To jest ten moment. Muszę to zrobić dzisiaj", po czym pobiegł realizować swoje zamierzenia. A dotyczyły one wrzucenia do krateru Edgecumbe ogromnej liczby opon, podpalenia ich i wprawienia tym samym mieszkańców Sitki w osłupienie. Porky nie zdawał sobie jednak sprawy, że jego przekręt wywoła aż takie poruszenie na całym świecie.

Helikopter z oponami. Szalony plan Olivera Porky'ego Bickara

Żartowniś zorganizował helikopter, namawiając do współpracy m.in. Earla Walkera, który posiadał taką maszynę. Wcześniej kilka organizacji czarterujących helikoptery odmówiło, gdy usłyszeli, jaki Oliver ma plan. Do helikoptera Walkera przymocowano później liny, do których przyczepiono kilkadziesiąt opon. Na szczyt Edgecumbe mężczyźni zabrali też natłuszczone szmaty, łatwopalne substancje i świece dymne.

Wszystkie komponenty zostały ułożone w uśpionym kraterze i podpalone, a ponadto ponoć przy krawędzi otworu Porky wydeptał (w innej wersji: namalował sprayem) w śniegu ok. 15-metrowy napis "april fools". Następnie mężczyźni bezpiecznie i niezauważenie wrócili do miasta. Żartowniś powiadomił też wcześniej FAA (Federalną Administrację Lotnictwa) i policję Sitka, ale zapomniał poinformować o swoich planach Straż Przybrzeżną. Z tego powodu zalecono ewakuację ludności.

Jeden z najlepszych żartów wszech czasów

Zanim jednak podjęto odpowiednie działania, w wyniku których ludzie opuściliby teren, władze, które ruszyły zbadać sytuację, dostrzegły z helikopterów ułożone w kraterze opony oraz napis "april fools". Akcję wstrzymano i żart został ujawniony. Wyczyn Olivera podłapało Associated Press i informacje o wydarzeniach obiegły cały świat. Obecnie uznaje się, że sfingowanie budzenia się wulkanu to jeden z najlepszych żartów wszech czasów - znalazł się na trzecim miejscu na oficjalnej liście.

Jaka była reakcja mieszkańców Sitki oraz służb, gdy już uzmysłowili sobie, że to nie kryzys, a przekręt? Według informacji na stronie miasta niemal wszyscy zareagowali pozytywnie, a admirał Straży Przybrzeżnej po latach gratulował Oliverowi żartu, który stał się klasykiem.

Oliver Porky Bickar, członek "Parszywej dwunastki"

Porky znany był mieszkańcom Sitki jako lokalny żartowniś, był też członkiem grupy, która mówiła o sobie "Parszywa dwunastka" i często wymyślała kawały. Oliver urodził się w 1923 roku, zmarł w 2003 r. Jako młody człowiek walczył w II wojnie światowej. Uczestniczył w lądowaniu w Normandii, za co później otrzymał medal. W 1960 r. wraz z rodziną zamieszkał w Sitce, gdzie założył własną firmę, był też utalentowanym drwalem oraz artystą pracującym z metalem. Najbardziej znany był jednak ze swoich psikusów. 

Kiedy kilka lat od jego największego przekrętu, czyli mistyfikacji dotyczącej wybuchu Edgecumbe doszło do prawdziwej erupcji innego wulkanu, St. Helens w Stanach Zjednoczonych, Porky otrzymał list od prawnika z Denver. Znajdował się w nim wycinek z gazety z informacją o erupcji, a także list: "Tym razem, mały draniu, posunąłeś się za daleko". Była to ulubiona reakcja Olivera na jego żart sprzed lat.

Co ciekawe, niekiedy media nieświadomie wciąż wykorzystują zdjęcie wywołanego przez Porky'ego dymu na wulkanie Edgecumbe z 1974 roku do ilustracji artykułów na temat erupcji.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wulkany | prima aprilis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama