Kubota - reaktywacja! Kultowe klapki wracają w polskiej odsłonie

Kadr z promocyjnego filmu Kubota /YouTube
Reklama

Klapki Kubota - jeśli dźwięk tych słów przywołuje w tobie wspomnienia z minionych lat, temat z pewnością cię zainteresuje. Kuboty może nie tyle powracają, bo przecież nigdy nie odeszły, co nadchodzą - w zupełnie nowej odsłonie!

Trudno jest dokładnie datować moment lądowania klapek Kubota na naszej planecie. Wydaje się przecież, że są z nami od zawsze, jednak jest też inny problem - nie bardzo wiadomo, skąd pochodzą.

Temat szeroko poruszaliśmy na naszych łamach już w 2012 roku. Wówczas w rozmowie z jednym z hurtowników obuwia udało nam się ustalić, że... niczego ustalić się nie da.

Fenomenem jest to, że choć na promocję kubotów nie wydano ani złotówki, to popularności pozazdrościć może im wielu konkurentów z branży. Tylko komu konkretnie zazdrościć? Producent klapek pozostaje bliżej nieokreślony, a sprzedawcy z targów swoje kuboty kupują w hurtowniach.

Jak tam trafiają? - Są sprowadzane z Chin. Nie wiem dokładnie skąd. To nie jest mój główny towar, ale z kubotami jest tak, jak z cukrem. Trzeba je mieć w swojej ofercie - mówi nam wówczas Piotr Medyński z Otwocka, właściciel firmy "Piome", która od 24 lat zajmuje się hurtową sprzedażą obuwia.

Dodał także jedno zdanie, które na długo zapadło nam w pamięć: "Z Kubotami jest jak z cukrem. Trzeba je mieć w swojej ofercie".

Te słowa świadczą o jednym - na Kuboty popyt nie maleje. Początkowo z pewnością głównym wyznacznikiem popularności była cena, lecz z upływem latu klapki zaczął otaczać swoisty kult. Były wszędzie, mieli je wszyscy, więc siłą rzeczy jako cisi bohaterowie trzeciego planu towarzyszyły nam na wielu etapach życia.

I tak jednemu dziś Kuboty kojarzą sie z wakacjami nad morzem, drugiemu ze studenckim życiem w akademiku, innemu zaś z weekendowym grillowaniem na działce. I przeważnie są to wspomnienia dobre. Bo przecież jeśli zakładamy na nasze stopy klapki, to przeważnie przechodzimy w tryb mniej oficjalny. Domowy, relaksacyjny.

Reklama

Czy dziwić zatem może, że mając tak dobrze wypromowaną markę, ktoś w końcu postara się o nieco bardziej cywilizowaną ich produkcję? Taki dzień właśnie nadszedł za sprawą ekipy "reaktywacja.kubotastore.pl".

"Po długim letargu w wirtualnej szafie Internetu na salony powraca legendarna marka KUBOTA - narodowa duma i symbol pokolenia. W nowym stylu, acz tradycyjnej oprawie - paluchem szurając dyskretnie, wraca, by energią lat dziewięćdziesiątych dokonać klapkowej rewolucji. Przed Państwem pierwsza królewska para domowych parkietów!" - czytamy w powitalnym tekście na stronie producenta.

Już pierwszy rzut oka wprawnego oka podpowie nam jednak, że nie są to Kuboty za parę złotych, które zgarnialiśmy z rozkładanego stolika na bazarze. Tutaj nastąpił znaczny skok jakościowy. Producent obiecuje kilka zasadniczych zmian.

- wzornictwo inspirowane latami 90.
- limitowane linie klapków na każdą okazję
- made in Poland
- ręczne wykonanie i precyzyjne przeszycia
- najwyższa jakość materiałów (skóra naturalna i ekoskóra)

Czyli zamiast ewolucji - rewolucja. Kuboty staną się wszystkim tym, czym nie były wcześniej. Tylko logo pozostanie podobne, choć raczej będzie nadrukowane, co wyeliminuje jedną z głównych atrakcji ich użytkowania - odpadające stopniowo literki.

Co ważne, w asortymencie pojawi się więcej, niż jeden podstawowy model. Obok modelu Classic, jedynego dostępnego obecnie, w czerwcu do sprzedaży trafią także wersje Retro i Mistrzostwa Świata. A na tym podobno nie koniec...


Dostępne będą też akcesoria. Ale tu oddajmy głos projektantom:

"Dla strażników ulicznego stylu przygotowaliśmy linię oryginalnych dodatków, które dopełnią każdą stylizację, tworząc w zestawieniu z klapkami wyjątkową symbiozę.
Jeżeli szukasz idealnego looku, dzięki któremu nikt na ulicy nie przejdzie obok ciebie obojętnie, to koniecznie skorzystaj z pakietu klapki KUBOTA + skiery + worek.
Wyjdź przed szereg, noś je z dumą i zostań właścicielem cząstki historii kapitalistycznej Polski".

Skarpetki, worek, selekcja klapek... Zapowiada się ciekawie. Ale obiecanki obiecankami, lecz my w reaktywację uwierzymy dopiero w momencie, gdy nasze grube, frottowe skarpety wsuną się z gracją w nowe, pachnące skórą i skajem krajowe Kuboty.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy