Doktor plagi: Demoniczna maska czarnej śmierci

Długi, skórzany dziób, bezduszne oczy, a do kompletu upiorne skórzane akcesoria - zapewne wielu z was dobrze zna tę stylizację. Tak wyglądał "służbowy" strój lekarzy, którzy setki lat temu walczyli z epidemią dżumy.

"Doktor dżuma", albo "doktor plagi" - tak najczęściej określa się dziś lekarzy, pomagających chorym na dżumę podczas wielkich epidemii. W XIV wieku ta straszna choroba zmniejszyła populację niektórych rejonów Europy nawet o 80 procent.

"Czarna śmierć" swoje straszliwe żniwo zbierała również w XVI i XVII wieku. To właśnie wtedy symbolem dżumy stał się charakterystyczny ubiór ochronny noszony przez lekarzy. Długie dzioby były takie nie bez powodu. Wkładano tam zioła i wonne olejki, które miały tłumić fetor rozkładających się zwłok i chronić przed zakażeniem.

Reklama


Wynalazcą maski był prawdopodobnie Charles de Lorme, jeden z wybitnych lekarzy z dworu Henryka IV, Ludwika XIII oraz Ludwika XIV. Opracowując swój projekt, kierował się obserwacjami świata zwierząt. Zauważył bowiem, że ptaki nie chorowały na dżumę i uznał, że poza wypełnieniem dzioba balsamami, sam wizerunek ptaka zapewni dodatkową ochronę.

"Nos ma długość jednej stopy, jest uformowany w kształcie ptasiego dzioba i wypełniony pachnidłami. Dwie  małe dziurki znajdują się jedynie w okolicy nozdrzy. Oddychając, wdychamy zapach ziół, które filtrują powietrze. Nosimy także buty z marokańskiej, koziej skóry. Z tej samej skóry zrobione są nasze kapelusze i rękawice" - opisywał de Lorme.


Ówcześni lekarze nosili również długie, skórzane palta i długie, drewniane pałki, którymi dotykali chorych, by następnie postawić diagnozę. Bardzo dbali o to, by nawet  najmniejszy skrawek ciała nie pozostał odkryty.

Trudno ustalić, jak bardzo popularne były maski w wiekach zarazy. Niewielu kronikarzy opisywało je bowiem w swoich zapiskach. Historycy podejrzewają również, że wiele z "dziobów" zostało spalonych razem ze zwłokami zarażonych lekarzy. Mimo najlepszych intencji Charlesa de Lorme, wynalazek nie chronił przed zakażeniem tak dobrze, jak sądzono.

Co ciekawe, obecnie dość łatwo jest nabyć reprodukcję maski "Doktora plagi". Istnieją firmy, które specjalizują się w ich produkcji i nie narzekają na klientów, mimo dość wysokich cen. Londyński sklep "Plague Doctor Masks" w kooperacji z zaprzyjaźnioną galerią makabry (Macabre Gallery) oferuje aż kilkanaście modeli!

Białe, czarne, brązowe, ćwiekowane i efektownie zdobione. Bardziej i mniej nowoczesne w cenach od 100 do prawie 400 funtów cieszą się niemałym powodzeniem. Są chętnie kupowane przez grupy rekonstrukcyjne, teatry i galerie, a także prywatnych kolekcjonerów czy... sex-shopy.

Paradoksalnie po latach charakterystyczna ptasia maska, która dla wielu w czasach epidemii niosła wybawienie i nadzieję trafiła do popkultury i stała się symbolem "czarnej śmierci".


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy