Rosja modernizuje swój arsenał nuklearny. Odpowiedź dla zachodu?

Przejęcie inicjatywy w wojnie i znacząca modernizacja arsenału nuklearnego. To rzeczy, które najmocniej wybrzmiały z konferencji wyższych urzędników obrony Rosji, na której głos zabrał Władimir Putin. Czy rzeczywiście Rosja jest lub będzie w stanie szybko doprowadzić swój potencjał atomowy do takiego stanu? Do tej pory był on obietnicą bez pokrycia.

Rosja straszy atomem

Atom, Rosja i strach to rzeczy, które od lat idą ze sobą w parze. Nie bez przyczyny agresor od początku inwazji na Ukrainę korzysta ze swoistej karty pułapki, hamując polityków zachodu przypominając o bogatym arsenale nuklearnym. Czy w ostatnim czasie strach ten zaczął słabnąć? Emocje i poczucie siły postanowił podreperować Władimir Putin.

Dokładnie we wtorek 19 grudnia w okolicach południa odbyła się konferencja wyższych urzędników obrony kraju, podczas którego Putin wypowiedział się w sprawie potencjału atomowego kraju. Poinformował, że Rosja modernizuje swój arsenał nuklearny w obliczu trwającej "wojny hybrydowej" toczonej przez państwa zachodu.

Reklama

Podczas przemówienia nie zabrakło informacji o osiąganiu stanu najwyższej gotowości wojskowej, a także roli tzw. rosyjskiej triady nuklearnej, czyli sił lądowych, powietrznych i morskich zdolnych do wykorzystywania tego rodzaju broni. Całość została oczywiście utrzymana w konwencji "defensywnej", czyli tłumaczącej zbrojenia jako potrzebę ochrony kraju przez obcymi siłami.

Rosyjski arsenał nuklearny. Jaki ma potencjał?

W obliczu takich zapewnień ze strony Rosji warto powiedzieć "sprawdzam", bo zdecydowanie zbyt długo świat bez wątpliwości przyjmował strach i respekt eksportowany ze wschodu wobec tamtejszego arsenału broni jądrowej. Czy w rzeczywistości kraj ten faktycznie posiada tak potężny zasób broni, o jaki jest podejrzewany?

I tak, i nie. Broń jądrową należy bowiem (podobnie zresztą jak i inne zasoby wojskowe) rozpatrywać w przynajmniej kilku kategoriach. Jedną z nich jest czynnik ilościowy. Faktycznie, pod względem liczb Rosja może pochwalić się ogromnymi zasobami, które jeszcze w okolicach początku 2023 roku szacowano na 4500 sztuk niewycofanych głowic nuklearnych (wg. Federation of American Scientists).

To duża liczba sugerująca, że siła rażenia tej broni może być ogromna. Fakty są jednak inne. W rzeczywistości okazuje się bowiem, że znaczna część tego arsenału to niejako spadek po Związku Radzieckim. Niektóre głowice czy rakiety je przenoszące są mocno przestarzałe. Sprzęt mający kilka dekad na karku mógł stracić zdolność rażenia celów, a obecnie bardziej użyteczny jest w propagandzie, niż na polu bitwy. Przykłady? Owszem, zobaczcie sami.

Rosyjska broń bez mocy rażenia

Świetnym przykładem rosyjskiej broni nuklearnej jest bomba termojądrowa W47. Broń posiada specjalny mechanizm odbezpieczający, który wymaga wyciągnięcia z wewnątrz umieszczonego tam kawałka drugu. Ten jednak miał tendencję do pękania, co uniemożliwiało uzbrojenie bomby. Każda kolejna dekada coraz mocniej wpływała na stan techniczny ładunku, a także na brak części zamiennych. Te były produkowane lata temu i dziś może być ciężko je zastąpić.

Alex Wellerstein, historyk broni jądrowej w Stevens Institute of Technology przyznał, że broń jądrowa jest bardzo delikatna. Wymaga regularnych przeglądów technicznych, a lata składowania negatywnie wpływają na jej funkcjonalność. W rzeczywistości Rosja faktycznie mogła zmodernizować część swojego arsenału, jednak niekoniecznie oznacza to, że wszystkie tysiące głowic nadają się do czegokolwiek.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | wojna w Ukrainie | broń nuklearna | Ukraina | Władimir Putin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy