Tanio i od ręki? Zapomnij. Dlaczego w 2021 mamy problem z rowerami?

Widok salonów pełnych rowerów należy dzisiaj do rzadkości /123RF/PICSEL
Reklama

W dobie pandemii Polacy masowo wskoczyli na rowery. Już w kwietniu tamtego roku tłumnie ruszyliśmy do sklepów i salonów. Jednocześnie w tym samym czasie zaczęły się komplikacje z dostawami i przerwy w produkcji. To, co nazywano chwilowymi perypetiami na rynku, okazało się ogromnym problemem, który wiosną 2021 uderzył z pełną mocą.

Udało ci się kupić w tym roku nowy rower w przyzwoitej cenie? Możesz uważać się za szczęściarza. Od miesięcy w całym kraju zdobycie nowego jednośladu to nie lada wyzwanie. 

Ceny, szczególnie w przypadku sprzętu ze średniej półki, idą w górę jak szalone. Chociaż, jak donoszą nasi czytelnicy, z produktami premium wcale nie jest dużo lepiej. Na zamówione rowery trzeba czekać tygodniami, a te, które są dostępne, idą na pniu. Powód jest jeden: pandemia. 

Rower nowym papierem toaletowym

W Polsce nigdy nie brakowało miłośników dwóch kółek - zarówno w wydaniu sportowym, jak i zupełnie pragmatycznym, w ramach którego rower jest po prostu środkiem transportu. Ale wraz z pierwszą falą koronawirusa rozpoczął się istny jednośladowy boom. 

Reklama

Dla niektórych alternatywa dla zamkniętych siłowni, dla innych bezpieczny sposób przemieszczania się, a nawet jedyna szansa, aby spędzić czas poza domem. W obliczu pandemii koronawirusa Polska oszalała na punkcie rowerów. Zresztą, nie tylko Polska - mania dwóch kółek opanowała cały świat.

- Rower stał się nowym papierem toaletowym - powiedział nawet w kwietniu 2020 manager salonu Giant w Sydney, Grant Kaplan, w wywiadzie dla australijskiego oddziału "The Guardian".

- Mamy potężny popyt, za którym nie nadąża podaż - tłumaczy Adam Ginalski z firmy Tabou, polskiego producenta rowerów. - W marcu tamtego roku łapaliśmy się za głowy. Mieliśmy pełne magazyny, a na dodatek wprowadzony lockdown zamknął nam absolutnie wszystko. Na rynku zrobiło się zamieszanie. Mnóstwo producentów odmówiło dostaw do Polski z obawy że nie sprzedadzą towaru, lecz potem jednak obostrzenia zaczęto delikatnie luzować i ludzie ruszyli do sklepów, bo rowery były jedynym sposobem na jakąkolwiek aktywność fizyczną. Boom trwał całą wiosnę, lato, a nawet jesień.

Wystarczy brak jednego elementu

Problem w tym, że w tym samym momencie wybuchł globalny kryzys, przez który stanęły fabryki, a łańcuchy dostaw zostały przerwane. To, co widzimy dzisiaj, to konsekwencje tego niefortunnego połączenia.

- Na początku 2020 "zamknięto" Azję" gdzie mieści się najwięcej zakładów produkujących akcesoria i komponenty - opowiada Ginalski. - To spowodowało przerwanie łańcuchów dostaw. W konsekwencji tego rowery po prostu zniknęły z rynku. Wystarczyło, że brakowało jakiegoś małego elementu jak chociażby opaski do koła i już skompletowanie produktu było niemożliwe. Dlatego teraz idziemy do sklepu czy salonu, a tam widzimy puste haki i półki.

Tabou to polski producent rowerów, który prowadzi sprzedaż nie tylko na terenie Polski, ale także w kilku europejskich krajach. Jak wyjaśnia Adam Ginalski, problem z kupnem roweru to sprawa o globalnym zasięgu.

- To nawet nie jest kwestia jedynie Europy - wyjaśnia. - Gdyby dotyczyło to tylko naszego kontynentu, to byśmy sobie jakoś poradzili. Cały świat ma problem z rowerami.  

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz! 


"Mamy. Jedną sztukę"

Wróćmy jednak do Polski. Chcieliśmy sprawdzić, jak w praktyce wygląda sprawa zakupu nowego roweru. Wybieramy średniej wielkości miasto, gdzie otwartych jest dziewięć salonów (a przynajmniej do tylu można znaleźć numer w internecie). 

Żeby nie iść na łatwiznę, pytamy konkretnie o dwa budżetowe trekkingi z ramą 20 - 21 cali, w cenie do 2000 złotych. Poszukiwania nie były zbyt udane.

W pięciu miejscach odpowiedź brzmi: "Nie ma i szybko nie będzie". Dwóch sprzedawców zapewnia, że jest w stanie zdobyć takie rowery "w ciągu kilku dni". Dwóch innych ma taki sprzęt na stanie, ale... w obu przypadkach to ostatnia pojedyncza sztuka i dobrze byłoby przyjechać jak najszybciej. 

Rowerowy chaos nie wybiera. Dotyka zarówno gigantów, jak i małe przedsiębiorstwa. - Produkujemy podobną liczbę rowerów jak w analogicznym okresie w poprzednich latach, jednak zapotrzebowanie na nie jest zdecydowanie większe - komentuje wiceprezes zarządu Romet, Grzegorz Grzyb. 

- Jako producent robimy wszystko, co jest możliwe, aby sprostać oczekiwaniom klientów i zagwarantować dostępność naszych rowerów, pomimo problemów, jakie obserwujemy w branży - mówi. - Te wiążą się głównie z zapewnieniem ciągłości łańcuchów dostaw, które przesuną zatowarowanie sklepów rowerowych z początkiem tego sezonu. Zważywszy na tę sytuację, wszystko wskazuje na to, że tegoroczny sezon rowerowy przesunie się w czasie, będzie dłuższy. Jesteśmy jednak przekonani, że będzie to kolejny dobry sezon dla całej branży rowerowej.

Pan Szczepan, ze sklepu Twój Styl w Zgórsku na Podkarpaciu, jako źródło zamieszania również wskazuje jednoczesny wzrost popytu i przerwy w dostawach części:

- To, co mamy wystawione na sklepie, idzie od razu, ale jeśli ktoś szuka konkretnego modelu, to trzeba czekać i dwa miesiące - mówi. - Problem jest też z montażem, bo Shimano we Włoszech stało przez pandemię trzy miesiące, co spowodowało gigantyczne opóźnienia. 

- Ludzie chcą się poruszać i rower to jedyny sposób w momencie, gdy wszystko jest zamknięte - podsumowuje. - Z taśmy schodzi 500 sztuk i do tygodnia nie ma już ani jednej.

Większy szacunek, większa cena

Jak długo będzie trwał problem z dostępnością podzespołów, a w rezultacie rowerów, na rynku? Przedstawiciele branży mają raczej niewesołe wieści.

- Wszyscy zauważamy, jak epidemia zmienia podejście do potrzeb życiowych - uważa Grzegorz Grzyb. - Rower stał się naturalnym wyborem jako środek transportu. Zaczął powszechnie dominować jako bezpieczny, bo indywidualny pojazd na dojazdy do pracy. Częściej też niż dotychczas jest wybierany rekreacyjnie, jako sposób na utrzymanie zdrowia i dobrej kondycji fizycznej.

- Całe to zawirowanie przyniosło tyle dobrego, że rower traktowany jest dzisiaj z o wiele większym szacunkiem - twierdzi Adam Ginalski. - Ten trend utrzyma się bez wątpienia przez kolejne lata. 

- Niestety, wraz ze wszystkimi jego negatywnymi stronami - kontynuuje. - W ciągu następnych trzech, czterech, może nawet pięciu lat braki w dostawach będą odbijać się na podaży rowerów na rynku. Można także zapomnieć o tym, że ceny pójdą w dół. Rowery na pewno nie będą tanieć.

***

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz! 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rower | rowerzyści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy