Chwalebne niepowodzenia: Tak zaczynali geniusze

Geniuszy wyrastających ponad swoje czasy krytykowano, wykpiwano, zniechęcano na wiele sposobów. Jednak oni nie poddawali się, niektórzy walczyli latami, robiąc to, co uważali za słuszne. I wygrywali... To lekcja, której nie wolno zapomnieć.

Geniuszy wyrastających ponad swoje czasy krytykowano, wykpiwano, zniechęcano na wiele sposobów. Jednak oni nie poddawali się, niektórzy walczyli latami, robiąc to, co uważali za słuszne. I wygrywali... To lekcja, której nie wolno zapomnieć.


"Z Galileusza też się śmiali" to zbiór opowieści oraz fascynujących i zabawnych anegdot przedstawiających liczne trudności, z jakimi borykali się wynalazcy i twórcy na przestrzeni wieków. Publikujemy dziś pierwszy z fragmentów bestsellera amerykańskiego pisarza, Alberta Jacka.

Chwalebne niepowodzenia

Thomas Edison (1847-1931) usłyszał od swoich nauczycieli, że jest zbyt głupi, żeby się czegokolwiek nauczyć. Zwolniono go z dwu pierwszych prac, ponieważ był bezproduktywny. Znany jest fakt, że zanim stworzył żarówkę, wykonał tysiąc nieudanych prób. Kiedy zapytano go później, jak czuje się człowiek, który ponosi porażkę po raz tysięczny, odpowiedział: "Nie ponosiłem porażek. Żeby wynaleźć żarówkę, potrzebne było tysiąc kroków".

Reklama

Sigmund Freud (1856-1939) został wyszydzony i zmuszony do opuszczenia mównicy przy wtórze gwizdów, kiedy po raz pierwszy zaprezentował swoje teorie w europejskim środowisku naukowym. Wrócił więc do swych badań, a gdy po jakimś czasie pojawił się ponownie, zyskał sławę jako twórca psychoanalizy.

Winston Churchill (1874-1965) we wczesnych latach szkolnych otrzymywał często oceny niezbyt zadowalające, a później, gdy podjął naukę w prestiżowej Harrow School, umieszczono go w najniższej grupie najniższej klasy. Następnie dwukrotnie nie zdał egzaminu wstępnego do Royal Military Academy w Sandhurst, a kiedy w końcu dostał się do akademii, umieszczono go w kawalerii zamiast w piechocie, ponieważ tam nie musiał znać matematyki.

Jego karierze korespondenta wojennego zaszkodziła wada wymowy, a konkretnie seplenienie. Kiedy po raz pierwszy próbował wejść do parlamentu, został pokonany, a niedługo potem wycofano poparcie dla jego kandydatury i musiał poszukać innego okręgu wyborczego, aby znów w 1906 roku walczyć o mandat. Został w końcu wybrany, ale za to po pewnym czasie wyrzucono go z Admiralicji, dlatego że to on zaproponował katastrofalną inwazję na Galipoli w 1915 roku.

Od 1931 roku znajdował się na politycznym pustkowiu, a praktycznie poza polityką, ale kiedy już rozważał przejście na emeryturę, w Europie zaczęły rosnąć w siłę faszyzm i komunizm i Churchill ponownie wciągnął się w wir wydarzeń. Premierem został po raz pierwszy w wieku sześćdziesięciu dwóch lat, a potem uznano go za jednego z największych Brytyjczyków wszech czasów. Churchill napisał później: "Nigdy się nie poddawajcie, nigdy się nie poddawajcie, nigdy, nigdy i jeszcze raz nigdy. W niczym, czy to wielkie, czy małe, ważne, czy błahe. Nigdy się nie poddawajcie".

Abraham Lincoln (1809-1865) miał nieformalne, wiejskie wykształcenie, czyli po prostu w sumie około jednego roku zajęć z kilkoma niewykwalifikowanymi nauczycielami nie bardzo zainteresowanymi tym, co robią. Jego pierwsza praca po opuszczeniu domu rodzinnego w wieku dwudziestu dwóch lat polegała na sterowaniu tratwą z towarami na rzece Missisipi na odcinku z New Salem do Nowego Orleanu. Wracać musiał pieszo.

Wstąpił do milicji stanu Illinois w randze kapitana, a z Wojny Czarnego Jastrzębia wrócił jako prosty szeregowiec. Studiował prawo, ale brakowało mu odpowiedniego temperamentu, żeby być prawnikiem, więc zwrócił się ku polityce. W swoich pierwszych wyborach skończył jako ósmy na trzynastu kandydatów. Podjął próbę uzyskania nominacji do Kongresu i został ponownie pokonany. Ubiegał się o stanowisko komisarza General Land Office (Głównego Urzędu Ziemskiego) i tu również go odrzucono. W 1854 roku przegrał w wyborach do Senatu, a dwa lata później, mimo że pomagał w reformowaniu Partii Republikańskiej, poniósł porażkę w wyborach na kandydata na wiceprezydenta.

W 1858 roku przepadł w kolejnych wyborach do Senatu i wtedy napisał do przyjaciela: "Jestem teraz najnieszczęśliwszy ze wszystkich żyjących istot. Gdyby to, co teraz odczuwam, rozdzielić równo na całą ludzkość, na ziemi nie byłoby ani jednej radosnej twarzy". W 1860 roku został wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki i wówczas prawie natychmiast wybuchła wojna. Kiedy się skończyła, a Lincoln wyszedł z niej zwycięsko, jego żona określiła go jako "szczęśliwego po raz pierwszy". Kilka tygodni później został zamordowany strzałem w głowę.

Sokrates (469-399 p.n.e.) jest obecnie uważany za twórcę filozofii zachodniej. W czasach, kiedy żył, przyczepiano mu etykietę demoralizatora młodzieży. Przedstawiano go jako błazna, który uczył swych młodych zwolenników oszustwa, a jego pomysły i teorie często pozostawały w sprzeczności z poglądami powszechnie wówczas panującymi. Najwyraźniej krytykował nawet samą demokrację i lekceważył tych, których uważano za mędrców, twierdząc, że "wiedzą bardzo niewiele".

Występował publicznie przeciwko prominentnym członkom społeczeństwa ateńskiego, robił z nich głupców i oskarżał o korupcję. W rezultacie został aresztowany i skazany za demoralizowanie umysłów Ateńczyków i niewyznawanie bogów uznanych przez państwo. Poproszono go, aby sam zaproponował, jaką karę należy mu wymierzyć, a on zasugerował, że władze mogłyby wypłacać mu pensję i dawać darmowe obiady do końca życia. Wtedy skazano go na śmierć przez otrucie. Wyrok ten Sokrates wykonał na sobie sam, wypijając cykutę.

Henry Ford (1863-1947) miał skromne wykształcenie i prawdę mówiąc, wcale nie wynalazł samochodu, a już na pewno nie wynalazł ani silnika, ani napędzającego go paliwa. Natomiast, choć wprost trudno w to uwierzyć, dopiero w wieku czterdziestu lat założył firmę, która, jak to sam sformułował, wynalazła dzień dzisiejszy. Ford, chłopiec z natury ciekawski, zaczął pracować w Edison Illuminating Company w 1891 roku i wykazywał się taką inwencją, że po dwóch latach awansowano go na głównego inżyniera. Na tym stanowisku mógł poświęcić nieco czasu na swą wielką pasję, silniki i automobile, o których istnieniu usłyszał po raz pierwszy podczas wycieczki do Detroit.

Ford był zafascynowany pierwszymi próbami stworzenia samochodu napędzanego benzyną podejmowanymi przez braci Duryea i na początku roku 1896 postanowił wrócić do swego warsztatu i zbudować własny model. Jego pierwszym dziełem był Ford Quadricycle. W zasadzie były to dwa ustawione obok siebie rowery napędzane prymitywnym silnikiem. Wieczorem 4 czerwca Ford przeprowadził pierwszą udaną jazdę próbną, ale dopiero trzy lata później znalazł sponsora swego przedsięwzięcia i razem założyli w 1899 roku Detroit Motor Company.

Niestety, chociaż Ford wiedział, jak zbudować samochód, nie potrafił zbudować ich tyle, aby osiągnąć zysk. W rezultacie jego inwestorzy stracili wiarę i po zaledwie roku interes został zamknięty. Ale Ford nie zniechęcił się i obmyślił nowy plan, tym razem był to pomysł skonstruowania samochodu wyścigowego. Uważał, że tylko w ten sposób zdoła wypromować firmę w skali kraju. Po dwóch latach wystawił swoją pierwszą maszynę do wyścigu i odniósł sukces. To przyciągnęło nowych inwestorów i w listopadzie 1901 roku utworzono Henry Ford Company. Jednak, poróżniwszy się szybko z innymi dyrektorami, Ford zrezygnował w 1902 roku, a jego byli koledzy założyli Cadillac Automobile Company.

Ford zareagował, zawiązując kolejną spółkę (Ford & Malcomson Ltd) z Alexandrem Malcomsonem, kupcem działającym w przemyśle węglowym i ze świeżą dawką energii przystąpił do produkcji samochodów. Jednak przedsiębiorstwo wkrótce wpadło w tarapaty i zadłużyło się na 160000 dolarów w firmie wytwarzającej części maszyn, której właścicielami byli John i Horace Dodge. Bracia Dodge zażądali spłaty długu, ale mając niewielką nadzieję na odzyskanie pieniędzy, zaakceptowali udziały w firmie Forda, która w 1903 roku została przemianowana na Ford Automobile Company. W lipcu tego roku po siedmiu latach niepowodzeń Ford wreszcie sprzedał swój pierwszy samochód - nabywcą był dentysta z Chicago. W ciągu kolejnego roku zdołał sprzedać jeszcze ponad 500 sztuk, a jednocześnie pracował już nad Modelem B.

W ciągu następnych pięciu lat sprzedaż utrzymywała się na skromnym poziomie. Sytuacja zmieniła się w 1908 roku, kiedy Fordowi udało się wyprodukować samochód, który nazwał Modelem T, na tyle tani, że nadawał się na rynek masowego odbiorcy. Dopiero po kolejnych pięciu latach Ford rozwiązał problem krótkoseryjności produkcji, wymyślając system nazwany przez niego "linią produkcyjną", i wkrótce tysiące fordów T zaczęło opuszczać fabrykę, zaspakajając rosnący popyt. Po roku sprzedano ponad 250000 sztuk Modelu T, a w 1918 roku fordy stanowiły już połowę wszystkich samochodów w Ameryce. Na późniejszym etapie życia Ford zastanawiał się nad swoimi wczesnymi próbami i doszedł do wniosku, że "każda porażka daje szansę, żeby spróbować raz jeszcze, tylko mądrzej". Henry Ford istotnie nie wynalazł ani samochodu, ani silnika, ale wynalazł przemysł, który doprowadził do budowy dróg, stacji benzynowych, fast foodów, a także do powstania koncernów naftowych i korków na drogach. Kiedy umierał, był chyba najbardziej wpływowym człowiekiem XX wieku.

Walt Disney (1901-1966) od samego początku wydawał się skazany na niepowodzenie. Był przeciętnym uczniem i interesował się wyłącznie sztuką, a potem jeszcze teatrem wodewilowym i wczesnymi produkcjami filmowymi. Z pierwszej pracy wyrzucił go redaktor gazety, który uważał, że jego rysunkom brak wyobraźni. Disney musiał podjąć pracę w bankowości, a dopiero później zdołał zatrudnić się jako rysownik, ale studio niebawem splajtowało i uległo likwidacji. W wieku dziewiętnastu lat założył razem z przyjacielem własną pracownię, ale wkrótce potem był zmuszony ją zamknąć. Dwa lata później podjął kolejną próbę i wtedy udało mu się zawrzeć umowę z firmą dystrybucyjną z Nowego Jorku, która obiecała reklamować jego prace, ale płacić była gotowa dopiero po sześciu miesiącach.

W pewnym momencie Disney był tak biedny, że jadł pokarm dla psów, żeby jakoś przeżyć, i w końcu ponownie musiał się poddać i poszukać płatnej pracy. Kiedy w 1926 roku wreszcie stworzył udaną własną postać kreskówkową (Królika Oswalda), próbował renegocjować umowę z dystrybutorem, Universal Studios, mając nadzieję na lepszą stawkę, ale wtedy poinformowano go, że przecież zrzekł się na piśmie prawa do postaci i studio wynajęło innych artystów, aby kontynuować serię.

W następnym roku stworzył Myszkę Miki, ale wytwórnia MGM powiedziała mu, że pomysł jest śmieszny, że nikt nie będzie chciał oglądać na ekranie gigantycznej myszy. Wystraszyłaby kobiety. Na przestrzeni następnych piętnastu lat odrzucono Trzy małe świnki, wyśmiano Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków, a produkcję Pinokia wstrzymano, ponieważ do nikogo nie przemawiał kłamliwy młodociany przestępca. Odrzucono też Bambi jako film nieodpowiedni dla dzieci. Waltowi Disneyowi, który w swoim życiu zawodowym był kilkakrotnie doprowadzony do bankructwa, władze miasta Anaheim powiedziały nawet, nie zgadzając się na jego propozycję utworzenia parku rozrywki, że taki lunapark będzie przyciągał tylko hołotę. A jednak mimo wszystkich tych odrzuceń i niepowodzeń Walt Disney został zapamiętany jako największy animator w historii, który osiągnął w tej dziedzinie największe zyski. Kiedy umierał w 1966 roku, był bajecznie bogaty, a na półkach w jego domu stało wiele Oscarów.

Frederick W. Smith (ur. 1944) jest założycielem i prezesem przedsiębiorstwa FedEx, jednej z największych firm kurierskich na świecie. Kiedy był małym dzieckiem, dotknęła go rzadka choroba kości, ograniczając sprawność ruchową chłopca, ale wyzdrowiał na tyle, żeby móc w wieku lat piętnastu zostać zapalonym pilotem. Studiując ekonomię na Uniwersytecie Yale, napisał pracę przedstawiającą pomysł stworzenia usługi szybkiego dostarczania przesyłek w epoce komputerowego przesyłania informacji. Wieść gminna głosi, że dostał za nią ocenę C (dostateczną), a jego profesor powiedział mu, że mógł­by otrzymać wyższą ocenę, ale musiałby wpaść na pomysł czegoś, co przynajmniej byłoby wykonalne. Praca stała się później biznesplanem pierwszej na świecie firmy realizującej dostarczanie przesyłek w ciągu doby i to z ogromnym powodzeniem.

Frank Winfield Woolworth (1852-1919), będąc nastolatkiem, pracował jako pomocnik magazyniera w sklepie wielobranżowym. Właściciel powiedział chłopcu, że "nie ma dość wyczucia", żeby pozwolić mu obsługiwać klientów. Zmuszony do przebywania na tyłach, Woolworth wpadł na pomysł sklepu, w którym każdy jeden produkt kosztowałby tylko 5 centów. W 1878 roku pożyczył 300 dolarów i otworzył swój pierwszy Five-Cent Store, który splajtował w ciągu kilku tygodni i uległ likwidacji. W 1879 roku podjął kolejną próbę, ale zmodyfikował nieco swój pomysł i dopuścił również towary w cenie 10 centów. W 1911 roku F.W. Woolworth Company sprzedawała swoje produkty już w prawie 600 sklepach. Kiedy w 1919 roku zmarł jej właściciel, firmę wyceniono, w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze, na blisko miliard dolarów.

Albert Jack to pseudonim brytyjskiego pisarza i historyka Grahama Willmotta, zajmującego się historią kultury popularnej. Jego pierwsza książka "Red Herrings and White Elephants", na temat pochodzenia znanych angielskich wyrażeń i przysłów stała się międzynarodowym bestsellerem. Opublikował 13 książek, pozostających przez wiele miesięcy na listach bestsellerów New York Timesa i UK Sunday Times.



INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy