Podrywałem kumpla?!

Zdarzyło ci się kiedyś obudzić po zakrapianej imprezie i słyszeć, jak znajomi wspominają wydarzenia niczym z komedii fantasy? Po chwili okazało się, że byłeś ich głównym bohaterem.

Wiesz, że impreza nie zawsze kończy się grzecznym powrotem taksówką do domu. Nawet jeśli tak się kończy, często nie pamiętasz co się działo wcześniej. Dziać się mogło wiele. Opowieści znajomych wydają nam się absurdalne i niemożliwe. Masz na swoim koncie kilka historii, w których tańczyłeś na stole czy podrywałeś długowłosego kolegę, bo myślałeś, że to kobieta? Spokojnie, nie ty jeden.

Zatańczysz?

Sebastian już nigdy nie pojawi się w jednym z krakowskich klubów, chyba że barmani się zmienią. To było męskie wyjście na piwo. Pech chciał, że kumpel Sebastiana spotkał znajomą ze studiów. Musiał z nią pogadać, więc zniknął na trwające godzinę "pięć minut". - Jak długo można siedzieć samemu nad kuflem? Postanowiłem zagadać do długowłosej dziewczyny siedzącej przy barze. Podszedłem, zamówiłem piwo. Co prawda moja piękność patrzyła w drugą stronę, ale zacząłem swoje. Jeden komplement, drugi, jakaś dowcipna historyjka i magiczne "zatańczysz?" Wtedy długowłosa się odwróciła i zobaczyłem brodatego faceta koło czterdziestki! Jego mina mówiła, że nie zatańczy. Barmani pękali ze śmiechu.

Reklama

Piotr jest przed pięćdziesiątką. Stała praca, kochająca żona, dzieci studiują - Jestem wesołym facetem, ale nie sądziłem, że stać mnie na takie kabarety. - powiedział. Pamięta, że na przyjęciu urodzinowym żony bawił się świetnie, ale skąd te wszystkie siniaki, nie wie. - Powiedzieli mi, że otworzyłem szeroko okno, stanąłem na komodzie i udawałem marynarza. Wypatrywałem lądu i na cały głos śpiewałem "biała mewo, leć daleko stąd". Mieszkam na Śląsku, nawet nie lubię morza. Nie wiem, skąd mi się to wzięło. Śpiewanie Piotra skończyło się, kiedy spadł z komody. Na drugi dzień nie krył zdziwienia, dlaczego znajomi nazywają go "Kapitan Morgan". Przezwisko zostało do teraz.

Dzień dobry, chcę wykończyć męża

Czasami po pijaku stajemy się niezwykle błyskotliwi. - Poszliśmy z przyjaciółmi na miasto. Bawiliśmy się świetnie, ale pod koniec wieczoru przyjaciel posprzeczał się z żoną. Szli do postoju taksówek naburmuszeni. Wtedy ona zauważyła na słupie ogłoszenie firmy wykończeniowej. Wyjęła telefon i zadzwoniła pod podany numer. Włączyła się sekretarka. Wtedy Kasia przedstawiła się i powiedziała, że wynajmie tę firmę, bo chce wykończyć męża. - powiedział Robert.

Sam ma na swoim koncie historię, którą znajomi ze śmiechem wspominają do teraz. Spędzał Sylwestra z przyjaciółmi w górach. Bawili się świetnie. Robert siedział przy kominku. W pewnej chwili zaczął głośno rozmyślać, jakby to było, gdyby był kukurydzą. - Nie mam pojęcia, dlaczego, ale dotarło do mnie, że z kukurydzy w takiej temperaturze szybko zrobi się popcorn. Nie zastanawiałem się długo, tylko zacząłem uciekać, żeby mnie nie rozerwało. Przecież byłem kukurydzą! Gdyby nie zdjęcia przerażonego Roberta stojącego po łydki w śniegu i kurczowo trzymającego się poręczy przy schodach, nie uwierzyłby w opowieści przyjaciół.

Ukryte pragnienia?

Czy powód zachowań "po procentach" leży w naszej psychice? Psycholodzy mówią, że alkohol po prostu dodaje odwagi. Nie boimy się zrobić czegoś, czego na trzeźwo byśmy nie zrobili. Kochamy wyzwania, nie lubimy ograniczeń. Spełniamy pragnienia, które są głęboko schowane, gdy jesteśmy trzeźwi. Warto zastanowić się nad podłożem pijackich wybryków.

Dla jednych mogą być śmieszne, dla innych żenujące. Kręcimy głową ze zdziwienia nad tym, co robiliśmy, a o czym nie pamiętamy. Ludzi pociąga nieprzewidywalne, nieodkryte. Jeśli jednak zabawa po alkoholu staje się jedyną, jaka jest w stanie sprostać naszym wygórowanym żądaniom, zaczynają się problemy. Według Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych jednym z symptomów alkoholizmu jest zaniedbywanie alternatywnych źródeł przyjemności lub dotychczasowych zainteresowań na rzecz zdobywania, picia i usuwania skutków picia alkoholu.

Krzysztof od szesnastu lat nie miał alkoholu w ustach. Zawsze był skrytym, nieśmiałym facetem. Po alkoholu stawał się duszą towarzystwa. Podobało mu się to. Tak się zaczął jego alkoholizm. - Nigdy się nie skończył. Wciąż jestem alkoholikiem, tylko nie piję. Myślę, że to uzależnienie zawsze ma podłoże w niezaspokojonym głodzie miłości.

Justyna Tomaszewska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy