Marcin z Lasu: Był myśliwym, teraz poluje zupełnie inaczej

Pamiętacie kultowy program "Zwierzyniec", w którym Michał Sumiński opowiadał o tym, jak żyją zwierzęta w lesie? Dzięki niemu poznaliśmy zwyczaje lisów, dzików czy wilków. Teraz możemy im się przyjrzeć jeszcze wnikliwiej dzięki filmom Marcina Kostrzyńskiego, znanego jako Marcin z Lasu.

Kiedyś był myśliwym, podtrzymując rodzinne tradycje. Pracował też jako operator przy filmach fabularnych. Napatrzył się na cierpienie zwierząt - podczas polowań, i tych trzymanych w klatkach i maltretowanych godzinami po to, żeby wystąpiły w jednym ujęciu. Postanowił, że zacznie nagrywać zwierzęta w ich naturalnym środowisku. I - oczywiście - przestanie polować. 

W lasach w okolicach Torunia ma pozakładane fotopułapki. Starannie wybiera miejsca, w których je założy. - Myślę po jeleniemu - tłumaczy, kiedy opowiada o tym, jak sprawić, żeby dwa jelenie walczyły w obiektywie kamery. Po wilczemu z kolei stara się wymyślić, gdzie najlepiej wziąć błotnistą kąpiel w promieniach słońca.

Reklama

Sztuką jest nie tylko ustawić kamery, ale wyposażyć je w odpowiedni sprzęt, dzięki któremu będzie można rejestrować długie godziny materiału - i ze względu na dużą ilość danych do zapisania, i z powodu zasilania kamer. Nie wspominając już o zamaskowaniu kabli przed wścibskimi noskami i ząbkami małych wilczków...

Wszystkie filmy swojego autorstwa Marcin Kostrzyński udostępnia w internecie za darmo. Aby móc rozwijać swoją pasję, a nam dawać coraz większą wiedzę na temat życia leśnych zwierząt, prowadzi zbiórkę funduszy na nową profesjonalną kamerę. Ma ona posłużyć również do nakręcenia filmu "Wilcza dusza". Potrzeba jeszcze około 12 tys. zł - zachęcamy: wesprzyj zbiórkę.

W swoich wynalazkach poszedł znacznie dalej. Ze zdalnie sterowanego statku wykonał bobra, w którym ukrył kamerę. Natomiast model czołgu przebrał za wilka. Przyznaje, że nie był on jednak zbyt udany. W każdym razie zwierzęta nie dały się na niego nabrać.

Lata obserwacji nauczyły go również, że ważny jest kamuflaż samego operatora. I nie chodzi o to, czy odpowiednio nakryje się siatką maskującą siedząc na drzewie. Żeby zasłużyć na najlepsze kadry, musi wyeliminować swój zapach - do tego buduje specjalne bunkry z wkopanych w ziemię beczek, dba o używanie rękawiczek, ale też obowiązywanie butów i kolan workami, żeby nie został po nim najmniejszy trop.

Jego niezwykła cierpliwość bywa hojnie nagradzana. Sfilmował sarnę, która pilnując młodych może sobie pozwolić jedynie na 30-sekundowe drzemki - czym potwierdził tę teorię. Ma ujęcia, na którym wiewiórki podchodzą do obiektywu jak ciekawskie celebrytki - sprawdzając, czy aby na pewno się nagrywa. I szalonego dzięcioła, który jakby zaparł się, że wyrwie kamerę z jej schowka.

Zasłużył na zaufanie wielu zwierząt. Przed jego leśnym domem stoi silos z ziarnem, którego partie wysypuje za pomocą elektronicznego kontrolera, nawet kiedy jest za granicą. Najwięcej jedzenia dostarcza zwierzętom kiedy w okolicy trwa sezon polowań - wtedy ma pewność, że większość jego puchatych przyjaciół zostanie na podwórku, a nie będzie wałęsało się po okolicy. W nagrodę, kiedy przyjeżdża, co odważniejsze lochy dzików... gryzą go w tyłek. To taka dzikowa pieszczota.

Jego filmy, które można zaleźć na youtube’owym kanale Marcin z Lasu, to niesamowite obrazy ukazujące piękno przyrody, ale przede wszystkim wachlarz zwierzęcych emocji, ich sprytu, mądrości i braterstwa i ciepła. Jego opowieści, nie tylko w internecie, ale również na żywo, podczas licznych spotkań z publicznością, można słuchać godzinami. Spisał je w książce "Gawędy o wilkach i innych zwierzętach" - lekturze, po którą warto sięgnąć nie tylko czytając ją dzieciom. To niezwykły podręcznik wrażliwości na przyrodę, ekologicznego trybu życia i miłości do zwierząt.

Wszystkie filmy swojego autorstwa Marcin Kostrzyński udostępnia w internecie za darmo. Aby móc rozwijać swoją pasję, a nam dawać coraz większą wiedzę na temat życia leśnych zwierząt, prowadzi zbiórkę funduszy na nową profesjonalną kamerę. Ma ona posłużyć również do nakręcenia filmu "Wilcza dusza". Potrzeba jeszcze około 12 tys. zł - zachęcamy: wesprzyj zbiórkę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy