Australijscy poławiacze homarów: Na kutrze nie ma łatwych dni

Na kutrze nawet mały problem może przerodzić się w wielką tragedię /materiały prasowe
Reklama

Program "Australijscy poławiacze homarów" śledzi kulisy pracy poławiaczy homarów na australijskich wodach. Ostatni rok nie był łaskawy także dla nich - pandemia koronawirusa wpłynęła również na ten biznes. A co o tym egzotycznym dla Polaków zawodzie mówi jeden z bohaterów programu - Brendon "Squizzy" Taylor?

Nowy, 3. sezon programu śledzi losy sześciu poławiaczy homarów podczas ostatnich 10 tygodni zimowego sezonu połowów. Bohaterowie produkcji Australijscy poławiacze homarów ryzykują wszystko w poszukiwaniu największego rarytasu wśród owoców morza - langusty tasmańskiej. Ale Ocean Południowy w Australii to niezwykle niebezpieczny obszar. Z niestałą pogodą i zdradliwymi wodami w tle, załoga pracuje 24 godziny na dobę, aby złowić setki kilogramów skorupiaków. Nawet najmniejszy problem w kilka sekund może przerodzić się w tragedię. Na premierowe odcinki trzymającej w napięciu serii kanał Polsat Viasat Explore zaprasza we wtorki o 22:00.

Jak pracowało Ci się na planie "Australijskich poławiaczy homarów"? Co Ci się w tej serii najbardziej podoba?  I dlaczego mamy oglądać jej 3. sezon?

Reklama

- To, że pojawiłem się w serii zdecydowanie pomogło biznesowi w tym trudnym sezonie. Mogliśmy wypromować furgonetkę i dzięki temu sprzedać więcej produktów. Wydaje mi się, że niewiele jest branż, które aż tak bardzo ucierpiały podczas pandemii jak nasza. Zdecydowanie żyliśmy na krawędzi, był ogromny stres, presja i mieliśmy znacznie więcej wyzwań niż zazwyczaj, ale myślę, że właśnie dzięki temu ten sezon będzie ciekawszy. 

Jak wygląda twój typowy dzień pracy?

- Wstaję o 4 rano i pracuję do 10:30. Jem śniadanie i kładę się spać na dwie godziny. Od 13:00 znów pracuję, tak do około siódmej wieczorem. Potem kolacja i kładę się spać, żeby od rana powtórzyć ten rytuał. To są standardowe trzy rzeczy, które robi się na kutrze rybackim - praca, spanie i jedzenie.

Dlaczego postanowiłeś zostać poławiaczem homarów? Czy to twoja pasja, czy tylko praca?

- Jako dziecko zawsze lubiłem łowić ryby. Lubiłem też codziennie obserwować zawijające do portu Margate Wharf i czekające na rozładunek kutry z homarami. Jak tylko mogłem, opuściłem szkołę i dostałem pracę na łodzi jako pomocnik pokładowy. Od tamtej pory wspinałem się po szczeblach kariery aż zostałem skipperem, czyli kapitanem kutra. Uwielbiam dreszczyk emocji podczas połowów. To ciężka, ale bardzo ekscytująca praca.

Co zatem w niej najbardziej lubisz?  

- Piękny dzień na zachodnim wybrzeżu Tasmanii, kiedy na morzu panuje spokój, a nad głową mam czyste błękitne niebo. Nic tego nie pobije. Bez telefonu, bez internetu - proste życie. No i ten dreszczyk emocji podczas połowu, bo nigdy nie wiem co przyniesie dzień.

A czy twoja praca ma jakieś wady?

- Tęsknota za rodziną. Spędzam do 12 dni na morzu, więc ta rozłąka może być czasami naprawdę trudna.  Omija mnie wiele ważnych wydarzeń - urodzin, specjalnych okazji. No i wysokie fale oraz wiatry wiejące z siłą 50 węzłów też nie są na fajne.

Jakie były najgorsze momenty w twojej pracy?

- W mojej karierze było ich wiele. Serce zaczyna mi walić i emocje szaleją, gdy odbieram sygnał "mayday" z łodzi, którą znam. Uczestniczyłem w wielu akcjach ratowniczych i poszukiwawczych przyjaciół, którzy odeszli na morzu. To było naprawdę trudne. Poza tym, niebezpieczne dni na morzu. Gdy pogoda jest bardzo zła, a kuter zbliża się do ostrych przybrzeżnych skał, wtedy trzeba naprawdę szybko myśleć i umieć poradzić sobie z ogromną presją.

Ile homarów dziennie musisz złowić, aby można było powiedzieć, że połów jest naprawdę udany?

- W tym sezonie łowimy średnio ponad tysiąc dziennie, co jest genialne. Ostatnio najbardziej udany dzienny połów to 1600 sztuk.  Ale zazwyczaj, udany dzień na morzu jest, gdy przywieziemy z łowisk około trzystu sztuk.

Jaki był największy homar, którego złowiłeś?

- Ważył 4,5 kg, czyli był trzykrotnie większy od normalnego homara.

Czy pandemia koronawirusa wpłynęła na Twój biznes? Jeśli tak, to w jaki sposób?

- Oczywiście, że wpłynęła. Musieliśmy na przykład nauczyć się jak dywersyfikować i rozwijać nowe sposoby dostaw - chociażby przy pomocy furgonetki z owocami morza, z której sprzedawaliśmy nasze homary. Jako że pochodzę z rodziny, w której silny jest australijski duch walki, nigdy się nie poddaję i robię wszystko, aby osiągnąć cel. Tak właśnie było w tym sezonie i najprawdopodobniej dzięki temu uda się nam wyjść na plus.

Mógłbyś wymienić jakiś jeden ciekawy fakt o homarach, który wydaje ci się najbardziej fascynujący?

- Samce mają dwa penisy.

Co przychodzi Ci do głowy, gdy myślisz o Polsce?

- Hokej na lodzie (śmiech).

Premierowe odcinki 3. sezonu programu "Australijscy poławiacze homarów" można oglądać w każdy wtorek o 22.00 na kanale Polsat Viasat Explore.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: homary
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama