Wódka w proszku

Alkohol towarzyszy ludzkości od tysiącleci. To częsty element zabaw dorosłych ludzi, temat do rozmów. Wiele jednak na tym polu się zmieniło. Mamy już wódkę w proszku, a nawet w... gazie.

W listopadzie 2005 r. japońska firma Kurita Water Industries zaprojektowała specjalne mikrogranulki do przenoszenia alkoholu. Na razie chodzi o alkohol metylowy i wykorzystanie go w ogniwach paliwowych, jednak sama metoda może bardzo się rozpowszechnić.

Dzięki zamknięciu w mikrogranulkach alkohol nie paruje, nie jest też niebezpieczny dla środowiska - nawet jeśli w trakcie transportu dojdzie do uszkodzenia pojemnika, to alkohol nie wycieknie. Poza tym japońskie granulki można wielokrotnie wykorzystywać. W praktyce "pięćdziesiątka" spirytusu to garść szarego pyłu.

Reklama

W Polsce szczególną popularnością wciąż cieszy się wódka. Naukowo rzecz ujmując, jest to wysokoprocentowy napój alkoholowy, składający się ze spirytusu rozcieńczonego wodą. Częstymi dodatkami są wyciągi roślinne, olejki zapachowe oraz cukier, które wpływają na smak i aromat wysokoprocentowych napojów. Z zasady wódki powstają ze spirytusu produkowanego ze zboża i ziemniaków, rzadziej z kukurydzy i owoców. Stanowiący podstawę wódek spirytus destylowany, czyli czysty niemal 100 proc. alkohol, ma wśród alkoholi krótką historię. Zakłada się, że powstał w pracowniach arabskich alchemików ok. roku 1000. Do Europy dotarł w XIII w., jednak popularny stał się dopiero w XVI-XVI w., głównie w krajach północy kontynentu: w Niemczech, Rosji oraz krajach Skandynawii i oczywiście w Polsce.

Świat pędzi tak, że nadążyć trudno. Nawet przy barze, zamiast "jednego głębszego", można dziś sobie zafundować jeden głębszy... wdech. W Wielkiej Brytanii coraz popularniejsze jest nie tyle picie, co wdychanie alkoholu. Specjalny aparat zamieniający wódkę w gaz kosztuje 1,5 tys. funtów. Według jego wynalazcy, Dominica Simlera z Londynu, wdychanie alkoholu zmniejsza skutki kaca, poza tym poziom "spożycia" jest słabiej wykazywany przez alkomaty policjantów z drogówki. Urządzenie umożliwiające przyswajanie wódki nosem działa już w ponad setce brytyjskich pubów - coraz więcej jest chętnych, by być "na gazie" w pełnym tych słów znaczeniu. Przeciwnicy tej formy podkreślają jednak, że alkohol wdychany jest dla zdrowia niebezpieczniejszy od wypijanego. Urządzenie nie tylko pozwala się szybciej upić, ale też zwiększa niebezpieczeństwo uszkodzenia mózgu, a zatem i rozwoju demencji.

Przyjęło się, że szczególnym poważaniem cieszą się ludzie odporni na działanie alkoholu. Wg naukowców z University of California w San Francisco to, że ktoś ma "mocną głowę" wynika z wady jednego genu - slo-1 - kodującego białko będące kanałem jonowym regulującym transport jonów potasu poprzez błony komórkowe. Białko to ma udział w procesie aktywacji komórek nerwowych. Za posiadanie "mocnej głowy" można zapłacić wysoką cenę.

- Osoby wyjątkowo odporne na działanie etanolu są bardziej narażone na rozwój nałogu alkoholowego - twierdzi kierujący badaniami dr Steve McIntire.

Ludzie nadużywający alkoholu stają przed jeszcze jednym zagrożeniem. Wg opublikowanych w sierpniu 2005 r. badań amerykańskich ekspertów, co druga osoba wypijająca codziennie sporą dawkę alkoholu cierpi na otyłość.

Gdy przekroczy się granicę i wypije o jednego głębszego za dużo, wiadomo grozi kac. Wg naukowców, kac powodowany jest przez substancje chemiczne produkowane w czasie wydalania alkoholu z organizmu, czemu towarzyszą bóle głowy i mdłości oraz uporczywe pragnienie. Doświadczeni imprezowicze sięgają po rozmaite metody, by kaca jak najszybciej się pozbyć. Wysiłki brytyjskich naukowców sprawiły, że wkrótce pojawić się ma kolejny sposób zwalczania tej dolegliwości. Jest to pozostający jeszcze w fazie testów lek oparty na pyle wulkanicznym, który przyjmowany w postaci tabletek zaabsorbuje toksyny alkoholowe. Pigułkę należy zażyć przed planowanym spożyciem alkoholu.

Poalkoholowe problemy mogą też wyniknąć z tego, gdzie i co pijemy. Dla portfela nie jest zdrowa kolejka koktajlu Magie Noir. Ten najdroższy drink świata jest serwowany od października 2005 r. w londyńskim klubie Umbaba. Szklaneczka kosztuje... 333 funty! Koktajl skomponowano z koniaku Hennessy, szampana Dom Perignon, likieru jeżynowego, trawy cytrynowej, owoców liczi oraz johimbiny - afrykańskiego afrodyzjaku. Przeciętnego Polaka już jeden taki drink przyprawi o ból głowy.

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy