Wielka Stopa. Czy mityczne stworzenie istnieje?

Jak wielu wierzy, 20 października 1967 roku w Kalifornii po raz pierwszy sfilmowano legendarną Wielką Stopę – zwierzę, którego nikomu nie udało się złapać.

20 października 1967 roku w pobliżu Bluff Creek w stanie Kalifornia Roger Patterson i Robert Gimlin mieli po raz pierwszy sfilmować legendarne zwierzę. Do dziś trwają spory, czy film jest oryginalny, czy też może jest to wielka mistyfikacja.

Roger Patterson aż do swojej śmierci w 1972 roku twierdził, że stworzenie na filmie jest autentyczne, choć wiele osób twierdziło, że jest to przebrany w strój małpy człowiek. Gimlin najczęściej unikał jakiejkolwiek dyskusji na temat autentyczności nagrania, jak też wypowiadania się w temacie Wielkiej Stopy. Przez długie lata nie wierzył w opowieści o niezwykłym zwierzęciu. Kiedy jednak zdecydował się mówić, to twierdził, że film jest całkowicie autentyczny. Choć nadal nie nazywa zwierzęcia widocznego na taśmie.

Reklama

Fragment, o którym mowa, liczy sobie 954 klatki i trwa 59,5 sekundy. Poprzedzają go prawie 3 minuty filmowanego lasu i jazdy konnej.

Fascynacja

Obaj mężczyźni nie znaleźli się tam przypadkowo. Patterson już wcześniej był zainteresowany historią Wielkiej Stopy. Temat zafascynował go w grudniu 1959 roku po przeczytaniu artykułu Ivana T. Sandersona. Wiosną 1962 roku pierwszy raz odwiedził dolinę Bluff Creek i rozmawiał z licznymi mieszkańcami, którzy zwyczajnie uważali historię o Wielkiej Stopie za bajkę.

Od tej chwili stało się dla niego misją, aby przekazać wiedzę o Wielkiej Stopie szerszemu gronu. Co ciekawe - nigdy nie wspominał, że chciałby Wielką Stopę znaleźć. W 1967 roku wydał książkę "Do Adominable Snowman of America realy exist?", w której zebrał fragmenty dotychczas opublikowanych artykułów, dodał własne opracowania i spiął odautorskim komentarzem. Książka zawierała około 20 zdjęć i ilustracji, które miały przedstawiać "małpoluda".

Na przełomie maja i czerwca 1967 roku rozpoczął filmowanie paradokumentu opowiadającego o poszukiwaniach Wielkiej Stopy. Głównymi bohaterami filmu był stary górnik i Indianin, którego miał grać Gimlin. Zdjęcia trwały przez 3 dni. Niestety, filmem nie udało się nikogo zainteresować.

Powrót w góry

W piątek, 20 października, Patterson i Gimlin jechali na północny wschód wzdłuż Bluff Creek, kiedy trafili na wąskie gardło doliny. Około godziny 13 zauważyli w tym zwężeniu dość sporych rozmiarów postać. Patterson początkowo szacował jej wysokość na sześć i pół do siedmiu stóp. Później stwierdził, że zwierzę mogło być jeszcze większe.

Obaj mężczyźni twierdzili, że zwierzę miało krótkie, ciemno-brązowe futro, co też widać na nagraniu. Postać była oddalona od nich o około 35 metrów i szła dość spiesznym krokiem. Patterson zaczął biec za zwierzęciem z włączoną kamerą. W tym czasie uzbrojony w karabin Gimlin osłaniał go od strony strumienia.

Po niecałych dwóch minutach zwierzę znika. Na taśmie utrwalono około minuty z tego spotkania. Nie udało się nakręcić więcej, mimo że po chwili mężczyźni ponownie zobaczyli zwierzę - skończyła im się taśma.

Co dalej?

Na początku naukowcy sądzili, że Patterson posiada niepodważalny dowód na istnienie Wielkiej Stopy. Jednak po kilku pokazach zorganizowanych dla środowiska naukowego stwierdzono, że nie można z całą pewnością stwierdzić, jakie zwierzę jest utrwalone na taśmie. Choć jak wielu przyznało: nagranie jest bardzo intrygujące.

Do dziś toczy się dyskusja, czy to, co widać na filmie, to człowiek przebrany w strój małpy, czy nieuchwytna Wielka Stopa. Sprawdźcie sami, jak wygląda nagranie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy