Wakacje w Zakopanem. Pięć ciekawostek, które warto poznać

Widok na Morskie Oko /East News
Reklama

Kiedy najszybciej podróżowano z Krakowa do Zakopanego pociągiem? Skąd wziął się krzyż na Giewoncie i kolejka na Kasprowy Wierch? Kto wytyczył najtrudniejszy szlak w Tatrach i dlaczego Polska mogła stracić Morskie Oko? To pytania, na które warto poznać odpowiedź przed wyruszeniem w góry.

Sezon wakacyjny w pełni. To oznacza, że wielu z was właśnie jest pod Tatrami, niebawem się w tym kierunku wybierze lub właśnie... wróciło z Podhala. Góry niezmiennie pozostają jednym z najpopularniejszych wyborów wakacyjnych Polaków.

Miliony turystów na tatrzańskich szlakach

W Tatrzańskim Parku Narodowym na turystów czeka 275 kilometrów oznakowanych szlaków. Zainteresowanie jest ogromne. Tylko w ubiegłym roku TPN sprzedał niemal 3,78 milionów biletów wstępu.

Sporo, bo aż 1,5 mln wejściówek wydano w szczycie wakacyjnego sezonu, czyli w lipcu i sierpniu. Najczęściej turyści wybierali się do Morskiego Oka, Doliny Kościeliskiej, na Giewont, Kasprowy Wierch i do Doliny Chochołowskiej. Gęsto było również w schroniskach, a także na szlakach bardziej wymagających - na Orlej Perci, Świnicy czy na Rysach.

O wszystkich tych miejscach krążą mity, legendy i zabawne anegdoty. Ale także prawdziwe historie, niekiedy dość zaskakujące, kiedy słyszymy je po raz pierwszy. Zdecydowanie warto je poznać zanim wybierzecie się w Tatry.

Reklama

Rekord na trasie Kraków - Zakopane

Alternatywą dla wiecznie remontowanej, rozbudowywanej i regularnie zakorkowanej zakopianki jest PKP. Sprawdzam rozkład. Najszybsze połączenie z Krakowa do Zakopanego - trzy godziny bez jednej minuty.

Pierwsze pociągi pojawiły się w Zakopanem jesienią 1899 roku. Trzydzieści lat później, pisze Maciej Krupa w “Kronikach zakopiańskich", uruchomiono specjalne składy dla narciarzy, popularnie zwane “Narty - Dancing - Brydż". Pociągi te jeździły do najpopularniejszych kurortów, w tym oczywiście - do zimowej stolicy kraju.

Niedługo później na torach pojawiła się Luxtorpeda, czyli aerodynamiczny spalinowy pociąg SAx 90080. W 1936 roku ustanowił rekord przejazdu z Krakowa do Zakopanego, pokonując trasę w czasie 2 godzin i 18 minut. 

Wynik ten pozostaje niepobity aż do dziś.  

Kto postawił krzyż na Giewoncie?

Pod względem wysokości Giewont (1894 m) zdecydowanie ustępuje tatrzańskim kolosom, ale z racji swojego położenia stał się symbolem Zakopanego i jednym z najczęściej wybieranych kierunków wycieczek górskich w Polsce.

Walery Eljasz-Radzikowski, wielki popularyzator Tatr i Zakopanego, już w XIX wieku tak pisał o charakterystycznym “Śpiącym Rycerzu":

“Najwięcej wpada w oczy przybyłym do Zakopanego - Giewont, olbrzymia turnia, przepaścistą ścianą zwrócona ku wsi, z poszczerbionym grzbietem. W fantastycznych kształtach przedstawia się Giewont każdemu imponująco, jakby ojciec Zakopanego, ulubieniec ludu u stóp jego zamieszkałego (...). Giewont ciągle na ustach. Każdy się wybiera na jego czub - skoro tylko stanie w Zakopanem".

Znakiem rozpoznawczym Giewontu jest żelazny krzyż. Na wierzchołku góry pojawił się z początkiem XX wieku.

Autorem pomysłu był proboszcz zakopiańskiej parafii ks. Kazimierz Kaszelewski, zainspirowany przykładem płynącym z Włoch. Na apel duchownego z ambony mieszkańcy odpowiedzieli hojnie. Zaprojektowaniem i wykonaniem krzyża zajęli się pracownicy artystyczno-ślusarskiego zakładu Goreckiego w Krakowie.

W czerwcu 1901 roku Jakub Gąsienica-Wawrytko, znany przewodnik i ratownik górski, wykuł wraz z pomocnikiem otwór do osadzenia krzyża. Elementy konstrukcji jeszcze tego samego miesiąca przyjechały do Zakopanego koleją. Na szczyt, wraz z 400 kilogramami cementu i odpowiednim zapasem wody, wnieśli je górale.

Montaż trwał sześć dni. Krzyż był gotowy 8 lub 9 lipca. Sześć tygodni później odbyło się uroczyste poświęcenie krzyża, wzbijającego się piętnaście metrów ponad skałę. Od samego początku konstrukcja budziła kontrowersje. Proboszczowi i sympatykom przedsięwzięcia zarzucano nie tyle pobożność, co próżność.

Dziś słuszność zamocowania krzyża na Giewoncie podobnych emocji nie wywołuje. Czasem jednak - na przykład w reklamie - ktoś wpadnie na absurdalny pomysł, żeby symbol Zakopanego i chrześcijaństwa... komputerowo wymazać. 

Spór między Galicją a Węgrami o Morskie Oko

Kolejną - po Giewoncie - wizytówką regionu jest położone w Dolinie Rybiego Potoku Morskie Oko. W stronę największego jeziora w Tatrach każdego letniego dnia podążają tysiące turystów. 

Trudno sobie nawet wyobrazić Tatry po tej stronie granicy bez Morskiego Oka. Na początku XX wieku pojawiło się jednak takie niebezpieczeństwo. Wszystko przez spór terytorialny między Węgrami a Galicją. 

W roli czarnego charakteru w tej historii wystąpił pruski książę Christian Hohenlohe, który zapragnął odzyskać należące niegdyś do jego rodu tereny. Stanowczo sprzeciwiał się temu hrabia Władysław Zamojski, ich nowy pełnoprawny właściciel. 

Sprawy nie dało się załatwić polubownie, dlatego rozstrzygnięcie konfliktu powierzono międzynarodowemu trybunałowi. 

Sędziowie opowiedzieli się za racją Polaków, w czym niemały udział miała bardzo chwalona postawa obrońcy strony galicyjskiej, Oswalda Balzera.

Nieprzypadkowo drogę z Zakopanego do Morskiego Oka nazwano później imieniem profesora prawa z Uniwersytetu Lwowskiego. To nią podążają turyści, desperacko szukając wolnego miejsca parkingowego.

Tylko dla orłów - najtrudniejszy szlak w Polsce

Orla Perć słusznie uznawana jest za najbardziej wymagający turystyczny szlak tatrzański. Jej pokonanie wymaga nie tylko zdrowego rozsądku, ostrożności i odporności na przepaściste widoki, ale też dobrej kondycji. 

Pewnie, że można przygotować się do tej wyprawy “na sucho", ale zdecydowanie lepiej jest do Orlej Perci dojrzeć. Zacząć przygodę z Tatrami od szlaków łatwiejszych, by potem zmierzyć się np. z Kościelcem, Świnicą i Rysami, a na deser, jeśli po drodze nie minie nam chęć, zostawić sobie jeszcze większe wyzwanie.

Geneza Orlej Perci sięga pierwszych lat XX wieku. Zaczęło się od listu Franciszka Henryka Nowickiego do Towarzystwa Tatrzańskiego. 

W piśmie z 5 lutego 1901 roku apelował on o poparcie i wytyczenie szlaku biegnącego od Wodogrzmotów Mickiewicza przez Krzyżne, Kozi Wierch, aż do Zawratu. Następnie szlak łączyłby się z już istniejącym na Świnice, a później biegł dalej przez Kasprowy Wierch i Czerwone Wierchy - wprost do Doliny Kościeliskiej.

Towarzystwo Tatrzańskie przystało na apel, znalazło również w osobie księdza Walentego Gadowskiego wielkiego przyjaciela Tatr i zwolennika idei Orlej Perci. W trasowaniu szlaku (1903-1906) udział wziął sam ksiądz, a także m.in. znany nam już Jakub Gąsienica-Wawrytko czy legendarny przewodnik górski Klemens Bachleda. 

W kolejnych latach wytyczono szlaki łącznikowe, pozwalające na pokonywanie Orlej Perci w odcinkach. Następnie, ze względu na ochronę przyrody, ograniczono długość szlaku.

Orla Perć z początku przyciągała jedynie najbardziej zaprawionych turystów tatrzańskich. Dziś jest bardzo popularna, nawet wśród przypadkowych i początkujących łowców przygód. To sprawia, że w sezonie na trasie tworzą się zatory, regularnie dochodzi również do wypadków. Szacuje się, że od otwarcia szlaku zginęło na nim ponad 140 osób.

Kolejka na Kasprowy... mogła nie prowadzić na Kasprowy

Dwie godziny i trzydzieści minut - tyle potrzebuje nieźle przygotowany piechur, żeby w pewnym tempie wejść z Kuźnic na Kasprowy Wierch (1987 m). Niekiedy dłużej turyści czekają w kolejce... do kolejki.

W ubiegłym roku na Kasprowy Wierch wyjechało ponad pół miliona turystów. Niemal 160 tysięcy biletów sprzedano w szczycie letniego sezonu - w lipcu i sierpniu. 

Kolejka została uruchomiona w marcu 1936 roku i od razu stała się hitem. W pierwszym roku eksploatacji skorzystało z niej 165 tys. osób, a inwestycja (ponad 3,5 mln zł) zwróciła się w zaledwie trzy lata. 

Co ciekawe, najpopularniejsza tatrzańska kolejka mogła nie prowadzić na Kasprowy Wierch. Pierwotnie (początek XX stulecia) planowano budowę kolei zębatej na Świnicką Przełęcz. Później - równolegle z Kasprowym - rozważano trasę alternatywną, prowadzącą z Doliny Małej Łąki na Czerwone Wierchy.

Latem 1935 roku, mimo protestów prasy i obrońców przyrody, zapadła decyzja o rozpoczęciu budowy. Wielkim inicjatorem przedsięwzięcia był Aleksander Bobkowski, działacz Polskiego Związku Narciarskiego i wiceminister komunikacji. 

Do prac ściągnięto niemal tysiąc budowlańców. Wszystko po to, żeby kolejka z Kuźnic na Kasprowy Wierch była gotowa w zawrotnym tempie. 
Kolejka szybko stała się chlubą Zakopanego, natomiast Kasprowy Wierch jedną z najnowocześniejszych przed wojną stacji narciarskich w Europie.

Maciej Krupa - “Kroniki zakopiańskie" 

Walery Eljasz-Radzikowski - “Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic"

Józef Nyka - “Tatry Polskie"


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wakacje | Zakopane | Tatry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy