W stopie miał ząb rekina. Po 24 latach poznał prawdę

Jeff Weakley jako 21-latek (z lewej) i fragment zęba rekina w rękach pracownika laboratorium /East News
Reklama

24 lata. Tyle tkwił w nodze mieszkańca Florydy ukruszony ząb rekina. Ujawnił się zupełnym przypadkiem ku wielkiemu zaskoczeniu 46-latka.

W 1994 roku Jeff Weakley, wtedy 21-letni chłopak, pływał na desce w okolicy Flagler Beach na Florydzie. W pewnym momencie poczuł delikatne ukąszenie, którym początkowo zbytnio się nie przejął. Potrząsnął nogą i popłynął dalej. Dopiero po wyjściu na brzeg skontaktował się z lekarzem, który stwierdził skaleczenie palców i lekkie uszkodzenie stawu.

Leczenie przebiegło szybko i pomyślnie, dlatego Weakley nie rozpamiętywał incydentu. Ten jednak dał o sobie znać ponownie... niemal ćwierć wieku później, latem 2018 roku, gdy mężczyzna za pomocą pęsety próbował wybadać dziwne pęcherzykowate wybrzuszenie, jakie zauważył na swojej stopie. Ku ogromnemu zdziwieniu, okazało się, że tkwi w nim mały kawałeczek zęba.

Pierwszy pomysł - zrobienie z niego wisiorka - przegrał jednak z ciekawością. Amerykanin podarował więc ząb Muzeum Historii Naturalnej na Florydzie.

"Byłem bardzo podekscytowany możliwością określenia gatunku rekina, ponieważ zżerała mnie ciekawość. Choć miałem też moment zawahania przed wysłaniem zęba, bo bałem się, że okaże się, że ugryzła mnie makrela lub houndfish (Tylosurus crocodilus - przyp. red.), a to byłoby coś naprawdę upokarzającego" - przyznał Weakley.

Specjaliści z muzeum wzięli ząb na badania DNA i wkrótce okazało się, że faktycznie - należał on do rekina. Prawdopodobnie był to żarłacz czarnopłetwy, gatunek który nie poluje na ludzi. Stopę musiał ugryźć przypadkiem, ale szybko ją puścił, gdy okazało się, że nie trafił na ulubiony smakołyk.

Reklama

Naukowcy byli zaskoczeni, że po tylu latach obecności małego fragmentu zęba w ludzkim ciele, nadal udało się odczytać z niego DNA.

"Obawiałem się, że nasze szanse na sukces są nikłe" - skomentował Gavin Naylor, dyrektor muzealnego programu Florida Shark Research.

Jak się jednak okazało, ząb przebywający w ludzkiej tkance świetnie się zakonserwował dzięki fizjologicznej temperaturze i enzymom, wydzielanym przez układ odpornościowy.

"Pomimo drobnej degradacji DNA, sekwencje które uzyskaliśmy w tym przypadku były wystarczające, by przypisać fragment zęba gatunkowi" - dodał Naylor.

"Gdybym został ugryziony przez rekina, chciałbym wiedzieć, co to było dokładnie. Około 70 procent obrażeń powodowanych jest przez niezidentyfikowane gatunki, a bardziej precyzyjne dane mogłyby poprawić strategię leczenia tych obrażeń" - skomentował z kolei Lei Yang, kierownik laboratorium, który osobiście badał fragment zęba dostarczony przez 46-latka.

Sam poszkodowany przyznaje, że nie żywi urazy do rekina, który pozostawił mu przed laty tak nietypową pamiątkę.

"Nie ma we mnie nienawiści, ani chęci zemsty. One są częścią naszego naturalnego świata" - podkreślił Weakley, który nadal jest zapalonym surferem i wędkarzem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy