W Australii też obserwowano yeti!

Wielu kryptozoologów twierdzi, że w Australii żyje nieznany nauce reliktowy hominid. Australijskie yeti nazywane są yowie - anglosascy przybysze mówią o nim od ponad 200 lat.

Czasopismo "Canberra Times" jakiś czas temu doniosło o kolejnym przypadku sfotografowaniu yowie, czyli australijskiego yeti. Fakt wykonania zdjęć oraz przebadania włosów domniemanego yowie ujawnił myśliwy Paul Compton, który jest przekonany, że to tajemnicze człekopodobne stworzenie żyje w regionie Glen Innes. Compton nie tylko sfotografował yowie, ale też zebrał włosy tego stworzenia i wykonał odlewy śladów jego stóp.

Myśliwy, na krótko przed Bożym Narodzeniem 2007 r., wybrał się wraz z nastoletnim synem na północny zachód Glen Innes. Ta kryptozoologiczna mini-ekspedycja spędziła na odludziu tydzień i wykonała ponad 900 zdjęć. Dwie fotografie wywołały zaskoczenie: widać na nich jakąś ciemną, człekopodobną sylwetkę. Paul Compton jest pewny, że utrwalił w kadrze yowie.

Reklama

- Teren jest tam trudno dostępny, wiele skalnych osuwisk, połamanych drzew. Jeżeli yowie żyje w Australii, to tylko w takich miejscach - oświadczył w wypowiedzi dla mediów Paul Compton. - Sfotografowałem yowie, gdy zobaczyłem ruch w miejscu, gdzie zostawiałem przynętę dla tej istoty. Były to kotlety w woreczku z folii zawieszone na gałęzi drzewa. Już po kilku dniach yowie połakomił się na kotlety i zostawił tylko rozpruty woreczek.

Myśliwy sfotografował człekopodobne stworzenie

z odległości ok. 35 m.

- Powiedziałem potem synowi, by stanął w tym samym miejscu, co yowie, a ja pozostałem tam, gdzie robiłem zdjęcia. Dzięki temu ustaliłem, że to tajemnicze stworzenie poruszające się w pozycji wyprostowanej, jak człowiek, miało nieco ponad 135 cm wzrostu - wyjaśnia szczegóły Paul Compton. Z czym właściwie zetknął się australijski myśliwy?

- Osobiście uważam, że yowie to potomek starodawnej olbrzymiej małpy, Gigantopithecusa, która żyła w Azji jeszcze 10 tys. lat temu - twierdzi Compton. - Zebrane przeze mnie w Glen Innes włosy tej istoty, których kłąb zaczepił się na gałęziach gęstych krzewów, wysłałem do Stanów Zjednoczonych doktorowi Hennerowi Fahrenbachowi z Oregon Regional Primate Research Centre in America. Dr Fahrenbach przebadał sierść i uważa, że yowie to także gatunek naczelnych, a jego włosy są takie same, jak włosy amerykańskich Bigfootów, czy sasquatchów.

To nie jedyne doniesienie i hipoteza na temat yowie. Australijscy osadnicy słyszeli o yowie przynajmniej 100 lat wcześniej, niż na świecie znany się stał himalajski Człowiek Śniegu, yeti. Ta duża, porośnięta futrem istota ma stałe miejsce w tradycji aborygenów.

Na sporym obszarze Australii odnotowano wiele przypadków zaobserwowania yowie. Najstarsze pochodzą z czasów kolonizowania kontynentu przez Brytyjczyków. Przykładowo, w 1795 roku grupa osadników, która wybrała się na polowanie, zobaczyła wielkie,

przypominające człowieka, porośnięte futrem zwierzę.

O spotkaniach z takimi stworzeniami w dzikich wąwozach Hornsby na północ od Sydney, odnotowano w 1822 r.

Jeszcze pod koniec XIX wieku widywano yowie w okolicach Melbourne. Współczesne doniesienia pochodzą z zasady z terenów rzadko odwiedzanych przez człowieka. Dziś nawet aborygeni mają nie często widywać te stworzenia.

Kryptozoolodzy zgromadzili sporo dowodów istnienia yowie. To, jak w przypadku innych domniemanych reliktowych hominidów, odlewy odcisków stóp, niewyraźne zdjęcia i nieliczne amatorskie filmy. Szczególnie głośno było o nagraniu wideo powstałym latem 2006 roku.

Troje turystów, rodowitych Australijczyków, wyjechało w czerwcu 2006 r. na weekend w góry Katoomba. Nocą dostrzegli oni jakąś wielką, ciemną postać przemykająca przez okolicę. Stworzenie poruszało się w pozycji wyprostowanej, ale nie był to chód człowieka. Australijczycy chwycili za kamerę i sfilmowali niezwykłą istotę. Powstało trwające minutę elektroniczne nagranie, które obiegło cały świat. Widać na nim niewyraźną, mierzącą ponad 180 cm postać przyglądającą się w ciemnościach filmującym ją ludziom. Kryptozoolodzy założyli, że na filmie widać yowie.

Czym właściwie są yowie?

Najpopularniejsze hipotezy mówią, że to jakiś reliktowy hominid, przypuszczalnie krewny yeti i sasquatcha. Inna koncepcja zakłada, że początek opowieściom o yowie dała populacja zmutowanych ludzi rozwijająca się pod koniec XVIII w. Mieli to być zdegenerowani potomkowie uciekinierów z kolonii karnej, w którą początkowo imperium brytyjskie zamieniło Australię.

Według najoryginalniejszej hipotezy, lansowanej przez grupę australijskich kryptozoologów, yowie to nieznany nauce torbacz, który przyjął formę wielkiej małpy. Małp w Australii nie ma, jednak w wyniku ewolucyjnych mechanizmów wiele gatunków torbaczy, poprzez przystosowanie się do życia w jakiejś niszy ekologicznej, przypomina z wyglądu ssaki. Przykładowo, misie koala przypominają niedźwiedzie, choć nie są z nimi spokrewnione.

Ogromne bezludne obszary Australii należą do najsłabiej zbadanych regionów Ziemi. Yowie z kolei uchodzą za szczególnie płochliwe, do tego nie mają imponujących rozmiarów yeti, ałmasa lub sasquatcha. Jeśli na antypodach faktycznie żyją jakieś hominidy, to skutecznie mogą się ukrywać w australijskim buszu.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy