Szczęście czy pech? Jego organizm działał jak... browar!

Do szpitala w Teksasie (USA) trafił 61-letni kompletnie pijany mężczyzna, który twierdził, że wcale nie pił alkoholu. Okazało się, że w jego jelitach zachodzi fermentacja alkoholowa, a przewód pokarmowy działa jak... browar.

Amerykanin od pięciu lat uskarżał się na dziwne dolegliwości przewodu pokarmowego. Przede wszystkim jednak często narzekał na upojenie alkoholowe o różnym nasileniu. Zdarzało się, że miał od 3,3 do 4 promili alkoholu we krwi. Był wtedy kompletnie pijany. Tego nie można było wytłumaczyć tym, że zjadł większą ilość ulubionych czekoladek z likierem.

Było coraz gorzej. Gdy znalazł się w szpitalu, miał we krwi 3,7 promili alkoholu. Gastroenterolodzy z Panola College prześledzili wtedy historię jego choroby i zauważyli, że jego "kłopoty alkoholowe" zaczęło się zaraz po tym, gdy po operacji stopy był leczony antybiotykami.

Reklama

Endoskopem zbadano cały przewód pokarmowy. W żołądku znaleziono wywołujące wrzody bakterie helicobacter pylorii. Ale w jelitach odkryto również Saccharomyces cerevisiae, drożdże, których poszczególne szczepy wykorzystuje się w piekarnictwie, winiarstwie oraz gorzelnictwie.

Wystarczyło, że mężczyzna zjadł słodycze lub inne produkty zawierające cukier, by zaszła fermentacja alkoholowa doprowadzająca do upojenia alkoholowego. Lekarze sprawdzili to podczas jego pobytu w szpitalu. Podawali mu bogate w cukier winogrona: im więcej ich zjadł, tym więcej miał we krwi alkoholu.

61-letni Amerykanin otrzymał leki przeciwgrzybiczne, m.in. flukonazol, a także preparaty odnawiające florę bakteryjną przewodu pokarmowego. Musiał również przez jakiś czas wstrzymać się od jedzenie słodyczy. Drożdże udało się usunąć z organizmu. Po zakończeniu leczenia poziom alkoholu we krwi spadł do zera.

Podobne dwa przypadki wykryto w Japonii.





PAP life
Dowiedz się więcej na temat: alkohol | piwo | Medycyna | fermentacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama