Stukilogramowy pyton pożarł pieska

Ogromne pytony nie są w Malezji niczym dziwnym - co kilka miesięcy Obrona Cywilna łapie ponad sześciometrowe okazy /Malaysia’s Civil Defence Force /domena publiczna
Reklama

W Malezji, niedaleko farmy Pekan, służby złapały siedmiometrowego pytona, który pożarł psa. Nie był to pierwszy taki przypadek w tym regionie.

Lokalna policja w prowincji Jemaluoang otrzymała informację, że na jedną z okolicznych farm wdarł się pyton siatkowy i pożarł psa gospodarzy. Dwóch policjantów i sześciu członków oddziałów obrony cywilnej z wyposażeniem do połowu węży ruszyło by pojmać węża.

Znaleźli go w odpływie, gdzie wpełznął, by odpocząć po tym, jak zjadł psa. Został wykurzony ze swej kryjówki za pomocą dymu i zamknięty w klatce. Obfity posiłek, jaki wcześniej zjadł, sprawił, że stał się bardzo ospały i nie było problemów z okiełznaniem bestii.

Reklama

Po wyciągnięciu węża okazało się, że ważył 100 kilogramów i był długi na około 7 metrów. W Azji południowo-wschodniej bardzo często spotykane są pytony siatkowe, uważane za największe węże na świecie. W czerwcu tego roku służby poinformowały, że w żołądku ośmiometrowego pytona na indonezyjskiej wyspie Sulawesi znaleziono ciało kobiety. Poszła sprawdzić plantację kukurydzy, rosnącej niespełna kilometr od domu i nie wróciła.

Największy osobnik znaleziony w 1912 roku na wyspie Celebes mierzył 9,76 m i ważył 160 kg.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy