Rosyjskie strachy na wróble pilnują granicy

Wędrując wzdłuż granicy rosyjsko-chińskiej nie trzeba się przejmować rosyjskimi pogranicznikami. Ci wykonują swoje obowiązki ze słomianym zapałem. Dosłownie.

24 sierpnia 2015 roku portal mil.huanqiu.com opublikował zdjęcia zrobione podczas wizyty chińskich dziennikarzy na budowie mostu mającego w przyszłości połączyć rosyjskie miasteczko Niżne Lenińskoje z Tongjiang w Chinach. Widnieją na nich wypchane słomą kukły ubrane w rosyjskie mundury, które stoją na szczycie wieży strażniczej.

Obszar wokół Tongjiang jest strategicznie ważnym rejonem granicy pomiędzy oboma państwami, przez który przechodzi linia Kolei Wschodniochińskiej, a w pobliżu znajdują się liczne zakłady przemysłowe i kopalnie.

O region Heilongjiang i Kraj Amurski Chiny i Rosja toczyły spory od końca 1928 roku. Wówczas Chińczycy zajęli obszar Mandżurii, skąd zaczęli organizować wypady regularnych oddziałów na terytorium ZSRR. Wkrótce w okolicach linii Kolei Wschodniochińskiej zaczęły pojawiać się wyposażone przez Chińczyków oddziały Białych.

Reklama

W lipcu tego samego roku Chińczycy przejęli całkowitą kontrolę nad Koleją Wschodniochińską. Aresztowali rosyjskich kolejarzy, przejęli radziecką infrastrukturę i zamknęli organizacje społeczne. Sowieci zerwali stosunki dyplomatyczne z Państwem Środka, a niewielki, przygraniczny spór zmienił się w regularną wojnę (więcej informacji na temat wojny o Kolej Wschodniochińską znajdziesz TUTAJ).

Od tamtej pory oba państwa utrzymują w regionie silne oddziały wojskowe do chronienia swoich interesów. Do dziś obie armie utrzymują na Amurze dość silne flotylle rzeczne, mające na uzbrojeniu artyleryjskie okręty patrolowe.

Zbliżenie

Sytuacja nieco się zmieniła w 2013 roku, kiedy obie strony podpisały umowę o budowie pierwszego mostu nad Amurem łączącego oba państwa. Most kolejowy ma służyć do przewozu rosyjskich rud żelaza wydobywanych na Syberii do chińskich hut znajdujących się w pobliżu granicy.

Wówczas Rosjanie wycofali część sił znad granicy, a większość okrętów patrolowych zostało zakonserwowane. Nie wiadomo zatem, czy nowi "strażnicy graniczni" są substytutem zastępującym brakujące siły.

Na razie rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, ani dowództwo Wojsk Ochrony Pogranicza nie wypowiedziało się na temat żołnierzy-kukieł.

Kukły na straży

Pierwsze doniesienia o tym, że strategicznie ważny odcinek granicy pomiędzy Rosją a Chinami pilnują słomiane kukły ubrane w rosyjskie mundury pojawiły się dużo wcześniej. Już w 2012 roku rosyjski aktor Aleksandr Michajłow opowiadał w wywiadach, że widział na granicy z Chinami "wielką ilość kukieł". Wówczas dowództwo Wojsk Ochrony Pogranicza oświadczyło, że nic takiego nie ma miejsca, a oświadczenie aktora miało być zadziwiające i nieoczekiwane.

Również z terytorium Polski można zobaczyć takie kukły. Stoją one po białoruskiej stronie granicy. Jak twierdzą Białorusini, jest to znakomita metoda odstraszania. Zwłaszcza na odcinkach granicy, gdzie trudno o ciągły dozór.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Chiny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy