Przez jednych wielbiona, przez innych potępiana. "Koniec świata nadejdzie w 2020!"

Jeane Dixon była jedną najpopularniejszych wróżbitek w Stanach. Twierdziła, że koniec świata nadejdzie w 1962, 2000 albo 2020. Jak dotąd dwa razy się pomyliła /The Denver Post /Getty Images
Reklama

W 2020 roku rozpocznie się krwawa bitwa pomiędzy siłami zła i dobra. Chrystus zejdzie ponownie na Ziemię, aby w imieniu swoim, swojego ojca i Ducha Świętego stoczyć walkę z "nieświętą trójcą": Szatanem, Antychrystem i Fałszywym Prorokiem. Będzie to koniec świata, jaki znamy.

Takie rewelacje można przeczytać w książce "The Call to Glory" autorstwa Jeane Dixon, jednej z najpopularniejszych wróżbitek w historii. Dixon zasłynęła głównie w USA dzięki kilku trafnym przepowiedniom odnośnie najważniejszych osób w państwie. Z drugiej strony, to przez nią powstało pojęcie "Efekt Jeane Dixon", które niczym naukowe popukanie się w czoło stało się symbolem powątpiewania w jasnowidztwo.

Reklama

Wróżka-celebrytka

Jako mała dziewczynka Dixon miała przewidzieć śmierć swojego dziadka czy karierę swojego brata. Potem uratowała ponoć życie swojego męża, kiedy odradziła mu lot samolotem, który rozbił się następnego dnia.

Wróżbitka zyskała w USA status gwiazdy popkultury, choć jej sława i występy w telewizji miały dopiero nadejść. W pewnym momencie zaczęli radzić się jej nawet najważniejsi politycy w kraju. Niektórym nie wyszło to na dobre. Franklin Delano Roosevelt zapytał 1944 roku, ile jeszcze życia mu zostało. Dixon powiedziała, że nawet mniej niż pół roku. Roosevelt zmarł kilka miesięcy później.

Prezydent-inwalida nie był jedynym politykiem, któremu wróżka "przewidziała" marny los. W 1952 roku ujrzała ponoć w swoich wizjach, jak na fotel prezydenta USA wybrany zostaje wysoki, młody demokrata, który zginie później z rąk zamachowca. 

Kiedy John F. Kennedy wygrał wybory, Dixon spotkała się z jego przyjaciółką Kay Helle. Powiedziała jej, żeby koniecznie ostrzegła prezydenta. Ta jednak stwierdziła, że nie będzie niepokoić głowy państwa jakimiś wróżbami. Wiadomo, jak się skończyło.

"Dokonało się"

Jeane Dixon rzekomo wiedziała także o zamachu na Mahatmę Ghandiego czy Karola Wojtyłę, zanim te się dokonały. Napisała wiele książek na temat swoich wizji (między innymi porywającą pozycję "Czy koty mają szósty zmysł?"). Najsłynniejsza z nich to "The Call to Glory", w której przedstawiła swoją wizję apokalipsy.

W 2020 roku usłyszymy ponoć głos, który rozniesie się po całym świecie i wypowie tylko: "Dokonało się". Co takiego miałoby się niby dokonać? O tym autorka już nie wspomniała, więc można podejrzewać, że "dokonają się" losy świata.

Napisała natomiast, że zagładę przyniesie nam wojna pomiędzy Szatanem a Chrystusem. Według ludzi analizujących jej opowieść o nadchodzącej apokalipsie, Bitwa Końca Świata na pewno zacznie się w 2020 i może potrwać mniej więcej do 2037 roku. Niektórzy mogą kręcić nosem, że to trochę przydługawo, ale w końcu to wojna ostateczna, po której nic już nie zostanie, więc nie ma co spodziewać się szybkiego zakończenia.

Efekt Jeane Dixon

Jak na kogoś, o kim mówi się, że przewidział tak wiele istotnych wydarzeń, wizja zagłady naszego świata sprawia wrażenie bardzo oszczędnej.

Może to dlatego, że "moc" Jeane Dixon to jedna wielka bzdura?

Nawet ludzie mocno wierzący w zjawisko jasnowidztwa i twierdzący, że Dixon faktycznie mogła przewiedzieć niektóre wydarzenia, powątpiewają w jej wiarygodność. 

Wskazują na mnóstwo przepowiedni, które były zupełnie nietrafione: III Wojna Światowa w 1958, wynalezienie lekarstwa na raka w 1967, śmierć Fidela Castro w 1968, rozpad systemu dwupartyjnego w Stanach w 1978 czy to, że pierwszego człowieka na Księżycu umieszczą Sowieci. Daty końca świata wyznaczyła już wcześniej na 1962, a potem na 2000. To tylko niektóre ze chybionych strzałów.

Matematyk John Allen Paulos z Temple University wprowadził nawet do statystyki termin "Efektu Jeane Dixon". To nic innego jak zwracanie uwagi na kilka trafionych estymacji przy jednoczesnym ignorowaniu setek nieprawidłowych. Śmiało można ten termin odnieść do większości indywiduów przekonanych o tym, że widzą przyszłość.

Zapowiedzi pani Dixon jakoby apokalipsa miała nadejść w 2020 są więc, delikatnie mówiąc, szemrane. Nikt nie jest jednak w stanie udowodnić, że nie są prawdziwe, aż do 1 stycznia 2021. 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy