Nostradamus Wschodu czy zwykły oszust?

- Wierzę, że wszyscy posiadają ten dar. To taki sam zmysł jak wzrok czy słuch. Jeśli mocno coś przeczuwam, po prostu podążam za instynktem - mówi Hayek, który zaczął ogłaszać swoje proroctwa dawno temu w górskiej wiosce na północ od stolicy Libanu. - Po prostu się z tym urodziłem. Jeśli nazywasz swoje oczy darem, to mój zmysł przewidywania wydarzeń, które nastąpią w przyszłości, też jest darem - mówi, siedząc w ogrodzie swojego luksusowego apartamentu z widokiem na Morze Śródziemne na peryferiach Bejrutu.

Reklama

Inwestuje w przyszłość

Pracuje jako inwestor na rynku nieruchomości. Ten segment rynku przeżywa w Libanie prawdziwy boom po tym, jak kraj odbudowuje się po zniszczeniach wojny Izraela z Hezbollahem. Specjalizuje się w kupnie, restaurowaniu i sprzedaży zabytkowych domów.

Hayek w swojej karierze wróżbity przewidział między innymi: śmierć księżny Diany i zabójstwa libańskiego miliardera Rafiqa Hariri oraz tamtejszego barona medialnego Gibrana Tueni. Starał się ostrzec Amerykanów przed katastrofą promu kosmicznego Challenger w 1985 roku, ale nie potraktowano go serio. Najnowsze jego przewidywania to "niebezpieczeństwo" wiszące nad pałacem prezydenckim. Widzi też kolejną tragedię w domu Haririch w 2007 roku, przy czym data 10 października 2007 ciągle staje mu przed oczami. - Ta data w zagadkowy sposób powraca mi do głowy - mówi.

Na co dzień wróży zgodnie z terminami zarezerwowanych wizyt. Od święta Hayek snuje swoje wizje na temat wydarzeń nadchodzącego roku w libańskiej telewizji. Zwykle są bardzo ogólnikowe i mętne.

- Ludzie nienawidzą wszystkiego, co się wiąże z planowaniem przyszłości - Hayek wypowiada się na temat krytyków, którzy twierdzą, że jest oszustem z wyjątkowym talentem do autopromocji. Część bardziej religijnych Libańczyków uważa go nawet za wysłannika diabła. - Ale ja nie jestem złodziejem przyszłości. Nie mam żadnych możliwości, by zmienić plany Stwórcy - zapewnia. Denerwuje się, że przepowiednie jemu przypisywane rozchodzą się po Bejrucie i sieją zamęt na tamtejszej scenie politycznej.

Od rzeźnika do celebrity

Zaczynał jako pomocnik rzeźnika w sklepie swojego ojca. Codziennie budził się w środku nocy, by przywieźć świeże mięso do sklepu. Szczęśliwie dla siebie, przeniósł się do dziadka, który wyrabiał dzwony kościelne, ale szybko to rzucił, gdy odkrył swoje prawdziwe powołanie.

Hayek zaczął wyrabiać sobie nazwisko pracując w radiu. Przez 13 lat podróżował po świecie starając się przykuwać uwagę mediów. Ale dopiero powstanie arabskich telewizji satelitarnych pozwoliło mu nabyć status prawdziwego celebrity.

Ciężki los posłańca złych wieści

Gdy w 2005 roku wypowiedział kilka niepopularnych przepowiedni, między innymi śmierć Haririego, naraził się na powszechną krytykę i śmiech. Mówił, że Hariri zginie 12 grudnia. - Byłem u żony Haririego i mówiłem, żeby nie pozwoliła kupować mężowi czarnej terenówki - opowiada. Hariri zginął zastrzelony w swoim samochodzie... 12 grudnia.

Hayek właśnie planuje ślub z Caroline, studentką psychologii dziecięcej. Oświadczył się jej już po trzeciej randce. - Coś w środku mnie powiedziało mi, że to jest właśnie ona. Była zaskoczona, ale uspokoiła się, gdy powiedziałem, że mam przeczucie: jesteśmy dla siebie stworzeni - mówi. Wygląda na to, ze Hayek kieruje się swoim przeczuciem również w życiu osobistym.

INTERIA.PL/AFP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy