Nawiedzony Santa Rita Hotel

W jednym z amerykańskich hoteli doszło do serii niewyjaśnionych zjawisk. Sprawą zajęli się miejscowi "łowcy duchów".

Dziennik Arizona Daily Star opisał w połowie czerwca 2009 r. mrożące krew w żyłach zajścia, do jakich od dłuższego czasu dochodzić ma w Tucson, w tamtejszym Santa Rita Hotel.

Humberto Lopez kupił hotel w 1979 r. Po blisko 30 latach stwierdził jednak, że w wyniku tajemniczych zajść, których sprawcą ma być poltergeist (zespół zjawisk paranormalnych - przyp. red.), wkrótce będzie musiał ogłosić bankructwo. Postanowił więc zamknąć hotel i zburzyć budynek, po czym zbudować w tym samym miejscu nowy hotel.

Na tak radykalną decyzję wpłynęło narastanie licznych niewyjaśnionych sytuacji, które wypłaszały gości Santa Rita Hotel. Do kulminacji doszło 12 kwietnia tego roku, kiedy to Lopez, czując się bezradny, wezwał do hotelu policję. Tamtego dnia z kilku pokojów, oficjalnie pustych, dochodziły jakieś

Reklama

złowieszcze dźwięki.

W pomieszczeniach tych samoczynnie zapalały się i gasiły światła. Patrol policji przeszukał te pomieszczenia, jednak funkcjonariusze niczego nie znaleźli. W protokole z tej interwencji potwierdzili jednak, że zanim weszli do wskazanych pomieszczeń, to zza zamkniętych drzwi dochodziły jakieś dźwięki wskazujące na obecność intruzów.

Paranormalnymi incydentami w Santa Rita Hotel zajmowała się w latach 1998-2006 Amy Allan z Denver. Pani Allan kieruje Lost Souls Paranormal Investigations, organizacją "łowców duchów" mającą siedzibę w Tucson.

- Santa Rita Hotel to być może najbardziej nawiedzony dom w całych Stanach Zjednoczonych - oświadczyła Amy Allan w wypowiedzi dla Arizona Daily Star. - Według naszych ustaleń, w tym miejscu pojawia się bardzo wiele duchowych bytów. Za większością incydentów w tym miejscu stoi jednak duch Indianina, którego grób znajduje się pod fundamentami budynku. To nie jest zły duch, ale daje znać o swojej obecności rozrzucając przedmioty w pokojach, otwierając i zamykając drzwi, włączając i wyłączając światło w pomieszczeniach.

Jak twierdzi pani Allan, jej

zespół badaczy zjawisk paranormalnych

ustalił, że w hotelu jest też silnie obecny duch jednego z dawnych właścicieli tego budynku, niejakiego Fergusona. Tenże Ferguson w latach 20. XX-go w. prowadził rozmaite interesy. Miał dużo młodszą żonę, która wdała się w romans z wspólnikiem Fergusona. Gdy biznesmen odkrył, że żona jest w ciąży z kochankiem, zastrzelił oboje, a sam powiesił się w szybie hotelowej windy. Zdaniem "łowców duchów", inny byt daje o sobie znać przy hotelowym basenie. To kilkuletni chłopiec, który przed laty tam utonął. Widomym znakiem obecności tej zjawy są

ślady mokrych dziecięcych stóp

pojawiające się na obrzeżach basenu.

- Duchy zmarłych ludzi składają się z energii - wyjaśnia Amy Allen. - Nic więc dziwnego, że potrafią włączyć lub wyłączyć światło, albo też przemieścić jakiś przedmiot. Gdy ich śmierć jest z czymś wyraźnie związana, tak jak chłopca, który utonął w basenie, mogą te związki demonstrować. Stąd, na przykład, mokre ślady stóp na płytach okalających basen.

Szefowa Lost Souls Paranormal Investigations jest sceptycznie nastawiona do skutków, jakie ma przynieść wyburzenie hotelu i zbudowanie go na nowo. Według Amy Allen, część zaświatowych bytów i tak pozostanie w tym miejscu, choćby duch Indianina pogrzebanego na terenie posesji. W nowym hotelu także dochodzić będzie do paranormalnych incydentów. Czas pokaże, czy desperacka decyzja Humberto Lopeza doprowadzi do tego, że Santa Rita Hotel przestanie być nawiedzonym domem.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: star | Arizona | duch | Santa | hotel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama