Nawiedzony dom z tradycją

Za najsłynniejszy nawiedzony dom uchodzi budynek w Amityville w Stanach Zjednoczonych. Domów uznawanych przez ich mieszkańców za nawiedzone jest, niestety, dużo więcej, lecz wieści o nich rzadko docierają do opinii publicznej.

Historia domu w Amityville mrozi krew w żyłach. 13 listopada 1974 r. 23-letni Ronald De Feo zabił tam swoich rodziców i rodzeństwo. W sumie zginęło tam 6 osób. De Feo tłumaczył później przed sądem, że dokonał mordu, bo został opętany. Sąd nie dał wiary tym wyjaśnieniom i skazał Ronalda na dożywocie. Zbrodnia dała jednak początek legendzie nawiedzonego domu w Amityville. W 1977 r. opublikowano na ten temat książkę ("The Amityville Horror"), którą kilkakrotnie ekranizowano.

Depresji winny dom

Trudno dziś dociec, czy Ronald De Feo kłamał, by uniknąć kary, czy mówił prawdę. Istotne jest, że w niektórych domach, szczególnie mających długą historię, dochodzi do niewytłumaczalnych zajść, które silnie wpływają na psychikę mieszkańców. Przykładem mogą być opisane 29 października 2010 r. przez brytyjską gazetę Telegraph zajścia, których doświadczyli w swym domu Cate McKeon i James Glover.

Tajemnicze hałasy

Ci, początkowo szczęśliwi, nabywcy XVIII-wiecznej kamienicy wybudowanej w miejscu dawnego klasztoru, w obrębie murów Berwick-upon-Tweed, szybko przemienili się w głęboko sfrustrowanych ludzi. Nic dziwnego, jeśli nocami w pomieszczeniach, gdzie nikogo nie ma, rozlega się ogłuszający łomot.

- Na początku myśleliśmy, że hałas dochodzi z sąsiedztwa - stwierdziła Cate McKeon w wypowiedzi dla Telegraph. - Szybko jednak zdaliśmy sobie sprawę, że źródłem niewytłumaczalnych dźwięków jest nasza kuchnia. Którejś nocy, gdy rozpoczęły się hałasy, James pobiegł do kuchni. Odkrył wtedy, że wszystkie drzwiczki w szafach, a jest ich kilkanaście, są otwarte i uchylone pod kątem prostym. Wrócił po mnie, a w tym czasie drzwiczki same się zamknęły. To było niewytłumaczalne - dodała kobieta.

Reklama

Dokuczają nawet gościom

Działania niewidzialnej siły dotknęły też gości Cate i Jamesa. Gdy odwiedziła ich siostra Jamesa i zanocowała w jednej z licznych sypialni starej kamienicy, rano przeżyła wstrząs - obok je głowy leżał na poduszce krzyżyk. A przecież kobieta od lat nosiła ten krzyżyk na szyi i nigdy go nie zdejmowała.

- Czasem, nocami, mamy wrażenie, że wokół domu chodzą jacyś ludzie - mówi Cate McKeon. - Gdy jednak ktoś z nas wychodzi na zewnątrz, tam nikogo nie ma.

Cate McKeon i James Glover twierdzą, że przyjmują do wiadomości, iż w tak starym domu może dochodzić do niezwykłych zdarzeń, jednak nie są zadowoleni z tego, że muszą dzielić dom z niewidzialnym i bardzo uciążliwym współlokatorem. Uważają, że dom jest nawiedzony i jedynym wyjściem, by uniknąć nieprzyjemnych paranormalnych zjawisk jest wyprowadzka.

Uciążliwy poltergeist

Trzeba przyznać, że życie takich osób, jak Cate McKeon i James Glover, nie jest łatwe. Według parapsychologów badających tego rodzaju zjawiska, tajemnicze incydenty wywoływane są albo przez duchy dawnych i zmarłych już lokatorów, albo przez jakąś niezidentyfikowana siłę określaną najczęściej jako poltergeist.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: tradycje | domy | duch | Paranormal | strach
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy