Mroczna strona Europy. UE drugim największym importerem trofeów

Trofea z upolowanych zwierząt można spotkać nawet na oficjalnych wystawach w Europie /Ted Soqui/Corbis /Getty Images
Reklama

Zabijanie zwierząt dla trofeów brzmi dla wielu jak przeżytek. Wydaje się przecież niemożliwym, aby w dzisiejszym świecie mordowano lwy czy nosorożce dla prywatnych korzyści. Rzeczywistość okazuje się zaskakująca. Nie dość, że tempo wybijania dzikiej zwierzyny przyspiesza, to drugim największym winowajcą tego stanu rzeczy okazują się kraje Unii Europejskiej przywożące na kontynent tysiące trofeów rocznie.

Które zwierzęta padają najczęściej ofiarami kłusowników? Lwy i słonie afrykańskie, krytycznie zagrożone wyginięciem nosorożce czarne, lamparty, zebry górskie Hartmanna, czy nawet niedźwiedzie polarne. Do Europy trafiają również trofea gepardów, których na nasz kontynent przywożonych jest najwięcej na świecie.

Organizacja Human Society International (HSI) przeprowadziła badanie ukazujące dokładną liczbę importowanych zwierząt. W latach 2014-2018 do Europy trafiło prawie 15 000 trofeów. Średnio rocznie były to 2982 sztuki. Ponadto zaobserwowano na przestrzeni tych kilku lat tendencję wzrostową przywozu egzotycznych zwierząt. To oznacza, że z roku na rok do UE trafia coraz więcej trofeów.

Reklama

Które kraje importują najwięcej trofeów?

Pomimo faktu, że Polska nie znajduje się w czołówce największych "miłośników okazów egzotycznej zwierzyny", to wielu spośród naszych sąsiadów nie ma już takich powodów do dumy.

52% przywiezionych na kontynent trofeów w latach 2014-2018 trafiło do Hiszpanii, Niemiec i Danii. Kolejnymi największymi importerami okazali się Austriacy, Szwedzi, Francuzi i co bardzo zaskakujące Węgrzy, Czesi i Słowacy!

Polowanie na trofea. Zabawa tylko dla bogatych?

Zwierzęta są zabijane najczęściej podczas podróży zagranicznych i następnie przywożone do Unii Europejskiej, co natomiast wiąże się z różnymi kosztami wyjazdu, opłacenia licencji itd. Według Adeline Fischer z HSI jest to rozrywka zarezerwowana tylko dla najzamożniejszej elity.

- To taki zastrzyk adrenaliny dla ludzi, którzy strzelają do zwierząt. Mają swoje ładne samochody, domy i jeszcze jak coś może "dać im dodatkowego kopa", to się na to decydują. W tym wypadku na polowanie dzikiej zwierzyny - dodaje Fischer.

Jak się dowiadujemy, im bardziej zagrożone wyginięciem zwierzę, tym jego trofeum jest droższe. Hodowane w niewoli lwy są tańsze. Zastrzelenie jego kosztuje kilka tysięcy euro, ale dla porównania za zabicie czarnego nosorożca, który znajduje się na granicy wymarcia, płaci się do 100 000 euro.

- Jesteśmy zszokowani, że to aż tyle - mówi Adeline - Za tym biznesem stoją ludzie, którzy muszą lubić zabijać, bo kogo innego cieszy odbieranie życia zwierzęciu.

Najwięksi eksporterzy trofeów

Najwięcej okazów martwych zwierząt jest eksportowanych z takich krajów jak Namibia, RPA, Kanada, Rosja, Argentyna, Kirgistan i Stany Zjednoczone.

Ta branża, jak się okazuje, funkcjonuje dzięki ogromnemu lobby. Tutaj polujący nie tylko płacą za trofeum, ale za całą podróż z noclegami, jedzeniem i dodatkowymi atrakcjami.

Pojawiają się argumenty myśliwych, że polowanie na trofea przynosi wymierne korzyści lokalnym społecznościowym. Dla przykładu, tereny wiejskie w Afryce miały otrzymać aż 200 milionów dolarów (168 mln euro). Według HSI trafiło do nich tylko 3% z obiecanej przez myśliwych sumy.

- Mieszkańcy z tego w ogóle nie czerpią korzyści. Wzbogacają ludzi bogatych, a największe korzyści mają ci, którzy są właścicielami terenów ziemskich, gdzie odbywają się polowania - twierdzi Fischer z HSI - Jest to bardzo skorumpowany proceder, w którym udział mają także lokalne rządy wydające pozwolenia na wybijanie zwierząt.

Polowanie jako relikt kolonialnej przeszłości

Przyglądając się z bliższa praktyce polowań na trofea, można zauważyć, że jest ono związane z wąską grupą ludzi pochodzącą z dawnych imperiów kolonialnych (np. Hiszpania czy Niemcy).

Badania opinii publicznej jednoznacznej wskazują, że "przeciętny Kowalski" w całej Europie nie ma nic przeciwko absolutnemu zakazowi polowań na egzotyczne zwierzęta. W Belgii za zakazem jest 91% społeczeństwa, a w Hiszpanii i Niemczech ponad 80%.

Szokującym jest jednak bardzo niska świadomość ludzi, że import trofeów ma w ogóle miejsce i branża myśliwska działa bardzo dobrze.

Jak dodaje na koniec Adeline: jest to naszym zadaniem obecnie informować społeczeństwo, aby było świadome obecności tych brutalnych praktyk na świecie. Tylko w ten sposób będzie można wymóc na rządach realne zmiany w prawie i zakaz importu.

Przeczytaj też:

Celebryci kontra naukowcy. Chodzi o polowania

Polowanie na grindwale. Krwista tradycja na Wyspach Owczych

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: import | UE | ciekawostki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy