Kto się boi feministek

Nie golą nóg i zmuszają kobiety do pracy zawodowej, a za przepuszczenie ich w drzwiach można dostać w zęby. Tak myślisz? Lepiej to zmień i skończ z gadaniem, że feministka to baba, która potrzebuje chłopa.

W barze przysiada się do ciebie ona - piękna i pewna siebie. Skąd w niej taka śmiałość? Robi to, co jeszcze sto lat temu było nie do pomyślenia, a nawet dziś przez wielu jest wytykane palcem. Uprawia seks przed ślubem, a w łóżku wcale nie leży jak kłoda - to równouprawnienie pozwala jej cieszyć się życiem! Całkiem niedawno kobiety były traktowane w sposób, który dziś nawet szowinistom wydałby się niesprawiedliwy i absurdalny. Zmiany zawdzięczamy feministkom. Wypadałoby im teraz dziękować. Tymczasem w naszym kraju feminizm jest wciąż tak samo nie lubiany jak faszyzm. I to nie tylko przez mężczyzn.

Reklama

Feminizm - płachta na byczka

Nie jest do końca zrozumiałe dlaczego komuś przeszkadza parę pań, które spotyka się, by porozmawiać na tematy inne, niż dzieci, kuchnia czy moda. Jeżeli mężczyźni dyskutują o polityce, literaturze czy podatkach nikt nie uważa, że coś nie jest w porządku. Podobnie jest z pracą w niektórych, zastrzeżonych dla mężczyzn zawodach, startowaniem w wyborach parlamentarnych czy konkursach na wysokie stanowiska. No i dlaczego w restauracjach i kinach stolik do przewijania dziecka zawsze znajduje się w damskiej toalecie? Pewne jest tylko to, że hasło "feminizm" ciągle jeszcze dzieli Polskę. Dominuje pogląd, że feministki dążą do tego, by mężczyźni opiekowali się dziećmi, a kobiety pracowały w kopalniach.

Wredni, brzydcy i leniwi

- Jesteś wredna, brzydka i leniwa. Zostań feministką! - plakaty z takim napisem pojawiły się kilka lat temu na ulicach Krakowa i Warszawy. - To z reguły zagubione dziewczyny mające problemy z własną kobiecością - mówił o feministkach autor plakatu Wojciech Korkuć. Łatwo się domyślić, że sam jest czarującym 26-latkiem o ciele półboga z oksfordzkim doktoratem na półce, a problem równouprawnienia jest zupełnie obcy jego męskiej naturze. Tak jak zupełnie obcy jest wszystkim panom, którzy, gdy na forach dyskusyjnych pojawia się słowo "feminizm", stają się agresywni. - W domu potrafię pokazać, gdzie jest miejsce kobiety - pisze jeden z internautów. Naprawdę? A może jest tylko zwykłym pantoflarzem i korzysta z momentu, gdy "mamuśka" wyjdzie do sklepu, by wyżyć się w sieci. Obok feminofobów-gburów na internetowych forach grasują też szowiniści refleksyjni, którzy swoje lęki próbują przekuć na argumentację. Czasem taki zagości nawet w mediach, gdzie jako szanowany publicysta pięknymi, okrągłymi zdaniami wyraża swoje kompleksy i obsesje. O co mu chodzi? Dlaczego wciąż przeszkadzają mu feministki?

Widmo feminizmu krąży

W Polsce feministki nie mają własnej partii, ani nawet radia czy telewizji. Mają kilka małych organizacji, swoje niszowe czasopisma, działające na większych uniwersytetach gender studies i potencjał intelektualny.

No cóż, szowinista nie akceptuje kobiety, która nawet nie próbuje udawać, że jest głupsza od niego. "Prawdziwy" mężczyzna nie chce przyznać, że kobieta jest w czymś tak samo dobra jak on albo co gorsza... lepsza.

Ewa Schterk

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: feminizm
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy