Krwawy Koran Saddama

Saddam Husajn nie żyje, ale została po nim pamiątka budząca skrajne reakcje. To egzemplarz Koranu spisany krwią irackiego dyktatora.

O irackim dyktatorze Saddamie Husajnie wiele napisano. Głównie jednak skupiano uwagę na jego bezwzględnych metodach sterowania państwem i rozprawach z opozycją. Jednak Husajn wychowany w kulturze islamu, wśród sunnitów, przeszedł też na swój sposób okres fascynacji metafizyką.

W początkach swej politycznej kariery Saddam związał się z socjalistyczną partią Baas, dzięki czemu doszedł do władzy. Wówczas podkreślał, że ma światopogląd materialistyczny. Później, gdy umocnił swoją władzę, zaczął nawiązywać do religijnej tradycji starożytnego Babilonu, do króla Nabuchodonozora II. Ale na początku lat 90. XX-go w., gdy doszło do Wojny w Zatoce, dyktator Iraku powrócił na łono islamu. Ten swój

Reklama

zwrot ku religijności

wyraził nakazując spisanie Krwawego Koranu, księgi, która stanowi dziś problem zarówno dla nowych władz Iraku, jak i dla tamtejszych imamów.

Husajn, by złożyć osobiste, głębokie wyznanie wiary, postanowił utoczyć sobie krwi, aby spisano nią świętą księgę islamu. Przez kilka lat iracki dyktator przy pomocy pielęgniarki oddawał regularnie krew, w sumie 27 litrów. W tym czasie zawodowy kaligraf spisywał makabrycznym atramentem Koran.

605 kart zapisanych krwią dyktatora nie zszyto w księgę, lecz umieszczono każdą z nich w oddzielnej szklanej gablocie. Ta swoista relikwia wystawiona była w jednym z meczetów w Bagdadzie. Gdy doszło do wojny i upadku władzy Saddama, muzułmańscy kapłani ukryli Krwawy Koran,

by nie nikt nie zbeszcześcił świętej księgi,

nawet jeśli ją spisano w sposób zakazany przez islam.

Według informacji opublikowanych 19 grudnia 2010 r. na łamach brytyjskiego dziennika The Guardian, tym makabrycznym artefaktem opiekuje się szejk Ahmed al-Samarrai, jeden z czołowych duchownych sunnickich.

Krwawego Koranu, choć okrytego klątwą, nie wolno zniszczyć, bo to zapis słów Boga. Jednocześnie dla wciąż istniejących zwolenników Saddama Husajna, księga ta jest swoistą relikwią. Księgę ukryto więc w jednym z bocznych pomieszczeń meczetu, którego

lokalizacja jest utajniona

i gdzie dostęp mają tylko wybrane osoby.

- Przepisanie Koranu, to czyn pobożny, ale nie wtedy, gdy zamiast atramentu używa się ludzkiej krwi. To jest haram, czyli zabronione - oświadczył szejk Ahmed al-Samarrai w wypowiedzi udzielonej The Guardian. - Z drugiej strony, to słowo boże i trzeba je chronić. Dlatego, gdy doszło do amerykańskiej inwazji i w Bagdadzie nastał chaos, stałem się protektorem tej księgi. Dziś, by ktoś mógł obejrzeć Krwawy Koran, decyzję musi podjąć komisja. Aby wejść do pomieszczenia, gdzie księga jest przechowywana, trzeba otworzyć trzy zamki, do których są trzy klucze. Jeden klucz mam ja, a drugi ma szef policji tego obszaru. Trzeci klucz znajduje się w innej części Bagdadu, ale gdzie, tego nawet ja nie wiem.

Nie wiadomo, co zrobić z Krwawym Koranem. Być może ten

bluźnierczy artefakt

pozostanie jedyną, za to wieczną pamiątką po Saddamie.

Czy Husajn w późnym okresie swych rządów rzeczywiście zwrócił się ku metafizyce? Krytycy dyktatora twierdzą, że to niemożliwe, niezgodne z jego charakterem. Faktem jest jednak, że powstał Krwawy Koran. Poza tym, gdy 30 grudnia 2006 r. Saddam szedł na szubienicę, jego ostatnimi słowami był cytat z Koranu stanowiący muzułmańskie wyznanie wiary.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: saddam husajn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy