Kolejny przypadek opętania

Azjatycka mutacja dziennika "Daily Star" doniosła o niezwykłym przypadku opętania przez ducha, jaki odnotowano w Kuala Lumpur, stolicy Malezji.

Przypadek opętania ujawniony w największym mieście Malezji miał, według źródeł, swój początek w innym kraju.

Problemy zaczęły się, gdy pięciu mężczyzn pochodzenia chińskiego wyjechało na kilka dni do Kambodży. Zatrzymali się w jakimś hoteliku, gdzie dały o sobie znać zjawiska paranormalne. Najpierw hotelowa masażystka przestrzegła mężczyzn, że podłoga w wynajmowanym przez nich pokoju jest energetycznie "nieczysta". Potem dwaj spośród mężczyzn

zaczęli żartować z duchów

i nawiedzonych miejsc, mimo tego, że ich kolegom nie było do śmiechu.

- Gdy tylko weszliśmy do tego pokoju poczułem wielki niepokój - oświadczył w wypowiedzi dla prasy Teow Hsium Choon, ciężko doświadczony przez tajemniczą siłę, 36-letni robotnik fabryczny. - Ten niepokój narastał, miałem wrażenie, że jesteśmy otoczeni przez jakieś złe moce.

Skutki były niemal natychmiastowe. Teow w ciągu czterech godzin

Reklama

dwukrotnie doświadczył ataku opętania.

Po raz pierwszy, kiedy wraz z kolegami poszedł do hotelowej restauracji, by coś zjeść.

- Teow nagle stracił przytomność i potem zaraz ją odzyskał. Tyle że zaczął do nas mówić głosem kobiety i głośno szlochać. Wspominał coś o miejscowości Hokkien - relacjonował niezwykłe zajście Ding Hon Sai, 38-letni kolega Teowa, uczestnik kambodżańskiej eskapady.

Gdy Teow został opętany po raz drugi,

zaczął przemawiać dziwnym głosem,

który jego kolegom nie był znany. Jakiś byt domagał się w ten sposób odszukania swego syna i żony. Duch, który opętał Chińczyka, podał nawet jakie imiona i nazwiska noszą krewni, których obecności się domaga.

Sprawą zajęli się badacze zjawisk paranormalnych z Kuala Lumpur, jest więc nadzieja, że ten tajemniczy przypadek choćby w części doczeka się wyjaśnienia.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy