Katastrofa Liberatora w Gorcach. Pamiątka historii w Beskidach

W sercu polskich gór można odkryć miejsce katastrofy lotniczej z czasów II wojny światowej /Jakub Zygmunt /materiał zewnętrzny
Reklama

Górska wędrówka to nie tylko ogromne polany, piękne panoramy czy skalne granie dające zastrzyk adrenaliny. W odsiecz zatłoczonym Tatrom spieszą Beskidy – góry o nieco mniejszej wysokości nad poziom morza, ale równie piękne i w wielu miejscach nadal nieodkryte. W Gorcach znajdujących się w centralnej części pasma Beskidów możemy napotkać na swojej drodze nie tylko dawne, pasterskie polany czy działające od dekad kultowe schroniska górskie. W okolicach przełęczy Pańska Przechybka zaskoczą nas pozostałości amerykańskiego samolotu wojskowego z czasów II wojny światowej. To miejsce było świadkiem wstrząsającej historii z 18 grudnia 1944 roku.

Samolot, o którym mowa, to Liberator B-24 J o nazwie własnej "California Rocket". Należał on do 15. Armii Powietrznej USA. Amerykańskie Liberatory wystartowały wówczas z włoskiej bazy i miały wykonać nalot na niemieckie zakłady przemysłowe na terenie Śląska.

"California Rocket", którym dowodził William Beimbrink, wystartował 18 grudnia 1944 roku o 8 rano z Cerignolla. Niestety nad terenem Węgier został ostrzelany przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą, w wyniku czego trzy silniki przestały działać.

Załoga zdecydowała o zrzucie 20 nieuzbrojonych bomb w rejonie Pszczyny. Kapitan skierował następnie samolot z tylko jednym pracującym silnikiem w stronę linii sowieckich, aby tam awaryjnie wylądować. Niestety podczas przelotu nad Gorcami ostatni z silników przestał pracować. Załoga podjęła odważną decyzję o ewakuacji. Wszyscy z dziesięcioosobowej załogi wyskoczyli na spadochronach. Ostatni był kapitan, który jako jedyny nie przeżył skoku.

Reklama

Amerykański Liberator rozbił się dokładnie na południowym stoku grzbietu Kiczora-Przysłop-Gorc nieopodal przełęczy Pańska Przechybka. Mieszkańcy pobliskiej Ochotnicy Górnej wraz z partyzantami Armii Krajowej szybko pospieszyli z pomocą ocalałym spadochroniarzom.

Ochotniczanie również szybko zabrali się za szukanie wraku samolotu. Wszystkie szczątki ukryli przed Niemcami. Dziewięciu amerykańskich wojskowych po długiej tułaczce zdołało wrócić do USA. Na początku pomagali im w tym partyzanci z Armii Krajowej.

Przez kolejne lata ocalali spadochroniarze utrzymywali kontakt z mieszkańcami wsi i do końca życia byli im wdzięczni za pomoc okazaną w 1944 roku.

W 50-tą rocznicę wydarzeń na miejscu katastrofy postawiono "Uroczysko Pamięci", które przypomina o tragedii sprzed lat.  Postawiono niewielki szałas, a z ocalałych szczątków Liberatora zbudowano częściową replikę samolotu. Dzisiaj to miejsce jest dostępne dla każdego turysty, ale znajduje się na uboczu i daleko od głównych gorczańskich szlaków, co dodaje uroku i osobliwego klimatu wędrówce.

Jak dojść do szczątków Liberatora?

Gorce są popularnym pasmem Beskidów, które jest poprzecinane wieloma szlakami turystycznymi. Do Pańskiej Przechybki dotrzemy ścieżką oznaczoną kolorowej zielonym. Należy dojechać do Ochotnicy Górnej, a dokładnie do przysiółka Jaszcze, który znajduje się w dolince potoku o takiej samej nazwie.

Pomysłodawcy szlaku prowadzącego do Liberatora solidnie się napracowali nad tą trasą. Szlak ma niecałe 10 kilometrów długości i jest on pętlą, zatem nie musimy wracać tą samą drogą - ścieżka poprowadzi nas z powrotem drugim zboczem doliny. Trasa wiedzie w większości na terenie Gorczańskiego Parku Narodowego.

Wieża widokowa na Magórkach

Poza miejscem pamięci po katastrofie Liberatora szlak doprowadzi nad również do bardzo malowniczego miejsca. Wieża widokowa na Magórkach (1100 m n.p.m.) to nowe miejsce na mapie Gorców. W ramach projektu rozwoju turystycznego wybudowano w Gorcach kilka wież widokowych. Poza Gorcem czy Lubaniem także z Magórek można podziwiać przepiękną panoramę gór. Przy dobrej pogodzie Tatry pokażą się nam, jak na ręce.

Całość wycieczki opisanym szlakiem zajmie nam około czterech godzin. Trasa jest dobra zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych piechurów.

Tajemnica kapitana Liberatora

Na koniec wróćmy jeszcze na chwilę do wydarzeń z 1944 roku. Kapitan William Beimbrink jako jedyny nie przeżył. Niestety nie znaleziono do dzisiaj jego zwłok. Przez lata krążyły różne teorie i hipotezy na jego temat.

Tajemnica częściowo została rozwiana po 64 latach od tragedii, w 2008 roku. Wtedy to pracownicy amerykańskiego Biura ds. Więźniów Wojennych i Osób Zaginionych w Akcji, dotarli do kobiety, która opowiedziała im historię, związaną z poszukiwanym pilotem.

Jaka prognoza pogody jest najlepsza? Taka, która jest aktualizowana co 30 minut. Wypróbuj nową aplikację Pogoda Interia na Androida 

W lesie w dolinie Łopusznej, nieco bardziej na zachód od miejsca rozbicia się samolotu, znalazła jego ciało, które leżało oparte o drzewo. Wokół ręki Beimbrink miał przyrząd służący do otwierania spadochronu.

Na podstawie opisu starszej kobiety można było przypuścić, że Beimbrink zginął z powodu skoku ze zbyt niskiej wysokości i splątania linek spadochronu. Pomimo poszukiwań nadal nie udało się nikomu odnaleźć grobu, w którym mieszkańcy Łopusznej pochowali przed laty pilota.

Gorce. Alternatywa dla Tatr

Chociaż Beskidy nie są tak skalistymi, wybijającymi się w krajobrazie górami, to mogą zaskoczyć niejednego. Gorce są wyjątkowym pasmem, a przekonał się o nich każdy, kto obserwował widok z jednej z wież widokowych albo ze schroniska na Turbaczu.

Szczątki amerykańskiego Liberatora, chociaż znajdują się na uboczu, to są nietypową atrakcją, do której dotrą nieliczni. Satysfakcję z odwiedzenia tak ciekawego miejsca na pewno będzie miał każdy.

Przeczytaj też:

Najpiękniejsze trasy kolejowe w Polsce

Izerski Park Ciemnego Nieba

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciekawostki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy