Gulasz z kota, zupa z psa

Większość z nas sądzi, że koty i psy lądują wyłącznie na talerzach mieszkańców Chin. Okazuje się, że Europejczycy również gustują w parówkach z psa, a Australijczycy - w kotach podawanych z trawą cytrynową.

Psy zjada się dziś przede wszystkim w Chinach i Korei. Posiłki, które są surowo zakazane m.in. przez islam i judaizm, przygotowuje się w tej części Azji od setek lat. W południowej części Chin psie mięso uznawane jest za wyjątkowy rarytas. Ma ponoć doskonałe właściwości rozgrzewające, leczy gorączkę i choroby stawów.

Lepsze od wołowiny

W przeszłości europejczycy traktowali psy jako potencjalne posiłki w momentach zagrożenia. Roald Amundsen, norweski badacz polarny, w drodze na biegun południowy zjadł część swojego zaprzęgu. Wydaje się jednak, że polarnik od początku planował żywić się swoimi psami, ponieważ zapisał "karmienie psów psami pozwoliło nam znacznie ograniczyć bagaż. Słabsze zwierzęta zarzynaliśmy na posiłek dla silniejszych, sami również mieliśmy zawsze pod ręką świeże mięso, które smakuje jak najlepsza wołowina".

Psie mięso najzdrowsze

Obecnie hodowla psów w celach konsumpcyjnych jest nielegalna niemal we wszystkich krajach Europy. Co oczywiście nie znaczy to, że Europejczycy nie jedzą psiego mięsa. W 1996 roku szwajcarska gazeta "Rheintaler Bote" doniosła, że w mieście Appenzell tradycyjnym przysmakiem są wędzone parówki z psów. Jeden z farmerów, cytowany przez gazetę, miał powiedzieć, że "jest to najzdrowsze mięso z możliwych, nie ma hormonów jak cielęcina, nie ma antybiotyków jak wieprzowina".

Polska tradycja

W sierpniu 2009 roku również Polska pojawiła się na mapie krajów, których mieszkańcy gustują w psim mięsie. Matthew Day, dziennikarz "Daily Telegraph", opisał całą sprawę, a w jego artykule znalazła się wypowiedź Renaty Mizery, prezes Fundacji For Animals, która twierdzi, że "w Polsce są miejsca, gdzie zabijanie psów (w celach spożywczych - przyp. red), jest przekazywaną z pokolenia na pokolenie tradycją".

Jak się jednak okazuje, z tradycją można walczyć. Od niedawna w Chinach kupowanie, sprzedawanie i jedzenie psiego mięsa jest nielegalne, a za złamanie zakazu można trafić na dwa tygodnie za kratki i zapłacić wysoką grzywnę.

Gulasz z kota

Koty, podobnie jak psy, je się dziś głównie w Chinach, Korei i Wietnamie. W przeszłości dania z kotów przyrządzano jednak także i w Europie. Pochodzący z 1529 roku przepis na kocią potrawkę znaleziono na terenach dzisiejszej Hiszpanii, gulasz z kota miał być popularnym przysmakiem w Kraju Basków.

Reklama

W XIX wieku brytyjski magazyn "Livestock" opublikował artykuł pt. "Jedzenie kotów w zachodnim Bromwich" co sugeruje, że proceder ten znany był też na Wyspach. Oczywiście koty i inne zwierzęta domowe szły pod nóż podczas wojen światowych i klęsk głodu. W 1996, kiedy w Argentynie trwał kryzys gospodarczy, mieszkańcy miasta Rosario zjadali koty tłumacząc, że nie zjadają ich dla smaku, ale żeby ocalić życie.

Ekologiczne danie z kota

Nieco inne motywy kierowały Australijką, która w 2007 roku, podczas lokalnego konkursu kulinarnego, poczęstowała sędziów potrawką z kota. Usmażone na brązowo mięso, z dodatkiem trawy cytrynowej i pieprzu, smakowało jak połączenie królika z kurczakiem, było jednak zbyt twarde. Kobieta tłumaczyła, że zjadanie dachowców jest ekologiczne, ponieważ chroni gatunki, które są w kocim menu.

Podobnie szlachetne pobudki przyświecały grupie duńskich studentów, którzy w 2008 roku opublikowali na Facebooku zdjęcia niekonwencjonalnego obiadu . Młodzi ludzie tłumaczyli, że danie przygotowali z zastrzelonego przez znajomego rolnika dachowca, nie kota przetrzymywanego w ciasnej klatce i w okrutny sposób zabitego (w Chinach jedną z metod zabijania jest wrzucanie żywego zwierzęcia do wrzątku, żeby ułatwić ściąganie z niego skóry). Zdjęcia, które miały zwrócić uwagę na niehumanitarny ubój zwierząt, zostały szybko zablokowane przez administratorów Facebooka.

Potrawka na szczęcie

Oczywiście ani w Australii, ani w Danii jedzenie kotów nie jest regułą, za to w jednym z kameruńskich miasteczek - tak. Francis Ngwa-Niba, dziennikarz BBC, odwiedził wioskę Batibo, gdzie był naocznym świadkiem przygotowywania posiłku. Kota "włożono do worka i uderzano w niego tak długo, aż zwierzę nie żyło". Na pytanie o smak potrawy jeden z mężczyzn odpowiedział "kocie mięso jest bardzo, bardzo słodkie. Polecam wszystkim, żeby spróbowali, bo takie danie sprawia, że nigdy nie będziecie cierpieć z powodu gorączki". Inny amator kociego mięsa, Pa Adangwa John, twierdził, że przynosi ono szczęście.

- Zjadłem mięso kota zanim poszedłem oświadczyć się mojej ukochanej. Oczywiście została moją żoną! - twierdzi.

Ci, którzy uważają te poglądy za nieco naiwne, powinni pamiętać, że w Polsce nadal przyrządza się koci smalec tłumacząc, że jest niezawodnym lekarstwem na choroby płuc.

Zobacz, co w menu ma jedna z chińskich restauracji:

Europejscy obrońcy praw zwierząt przekonują, że jedzenie zwierząt domowych jest odrażające. Przywiązani do tradycji Azjaci tłumaczą (im jak się okazuje, nie tylko oni), że zabijanie psów nie różni się niczym od zarzynania świń czy krów, a ludzie z zachodu nie powinni ingerować w wielowiekową tradycję.

Katarzyna Pruszkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kotów | posiłki | jedzenie | zupa | koty | mięso | PSY (Park Jae-Sang)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy