Gaz do dechy

Ćwierć mili (402,5 metra) to dokładnie tyle, ile dawno temu na Dzikim Zachodzie był w stanie przebiec wytrenowany koń, zanim dostał mocnej zadyszki.

Dziś w USA i na torach całego świata sytuacja wygląda podobnie - skonstruowane pod dragracing pojazdy wytrzymują 5-6 sekund jazdy na najwyższych obrotach, później domagają się postoju. Na tak krótkim dystansie liczy się tylko jedna rzecz: przyspieszenie. To właśnie wgniatające w fotel przeciążenie jest kluczem do sukcesu. Nie trzeba umieć skręcać ani znać trasy jak na rajdzie, liczy się ten zawodnik, który potrafi szybciej rozpędzić swój bolid. Wywołujące mimowolny uśmiech na twarzy uczucie wciskania w fotel potrafi szybko uzależnić. Wyobraź sobie ponadośmiolitrowy silnik napędzany nitrometanem, generujący 5000 KM mocy i hałas o natężeniu znacznie powyżej progu bólu, ryczący 40 cm za twoimi plecami. A także przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 0,43 sekundy i prędkość 500 km/h osiąganą na mecie w niecałe 4,5 sekundy. Straszne? A jednak są miliony ludzi, którzy kochają te doznania.

Reklama

Na legalu

Największą zaletą legalnych wyścigów na ćwierć mili jest fakt, że pozwalają one w bezpieczny i kontrolowany sposób wyładować potrzebę "dociśnięcia do dechy". Dzięki temu skutecznie leczą z nawyku pokazywania swojej dominacji pod każdymi światłami. - Ludzie, którzy żyją w ciągłym stresie, mają nieodpartą potrzebę wyładowania swoich emocji - mówi nadkomisarz Artur Falkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. - Ważne, by odbywało się to w jakichś ramach. Odpowiednie zaplecze techniczne, środki bezpieczeństwa i jasne zasady powodują, że poszukiwanie wrażeń staje się znacznie mniej niebezpieczne - tłumaczy. Ścigając się samochodem po drogach publicznych, w najlepszym wypadku narażasz się na mandat. W najgorszym - możesz zrobić krzywdę sobie i innym. To ryzyko podczas legalnego wyścigu jest znacznie zniwelowane, a poziom adrenaliny - równie wysoki. - Rozładowanie nagromadzonego napięcia (któż go nie ma) w kontrolowanych warunkach powoduje spadek ryzyka agresywnych zachowań w innych dziedzinach, w tym normalnym ruchu ulicznym - dodaje psycholog Marek Laube. Innymi słowy, jeśli wystartujesz w wyścigu na 1/4 mili, uliczne korki przestaną doprowadzać cię do szewskiej pasji.

Jazda polska

W Polsce jedna czwarta mili dorobiła się już statusu sportu motorowego. Wystartować może każdy, kto ma samochód, prawo jazdy, ubezpieczenie i chęć. Wyścigi organizowane są przez Stowarzyszenie Sprintu Samochodowego i mają dwie formuły: Street - dla samochodów seryjnych i Drag, gdzie ścigają się kierowcy posiadający licencję. Ci drudzy rywalizują o tytuł mistrza Polski w dziewięciu klasach uzależnionych od pojemności, doładowania i napędu.

W sezonie na tak zwanej kresce możesz sprawdzić się w sześciu rundach organizowanych przez SSS oraz w co najmniej kilku innych wyścigach niezaliczanych do klasyfikacji Mistrzostw Polski.

Wybór formuły, w której wystartujesz, zależy od tego, czy chcesz tylko zbadać możliwości swoje i pojazdu, czy też wgniatanie w siedzenie uzależni cię na tyle, że będziesz chciał walczyć o punkty Mistrzostw Polski w Wyścigach Równoległych. W pierwszym przypadku pozostanie ci start w formule Street, czyli samochodów dopuszczonych do ruchu drogowego. Obostrzenia regulaminowe zabraniają dokonywania poważnych przeróbek - w końcu to "cywilne" auto, którym następnego dnia możesz jechać do pracy. Samochody z tej klasy potrafią być bardzo szybkie i przejeżdżać 402,5 metra w czasie niecałych dwunastu sekund. Dla porównania ? najszybsze porsche czy ferrari bardzo rzadko potrafią zejść poniżej trzynastu sekund. A sekunda różnicy to w tym sporcie przepaść - tu liczy się czas do trzeciego miejsca po przecinku. Walka z najlepszymi zawodnikami w formule Drag wymaga zdobycia licencji - przed sezonem organizowane są w Warszawie kursy, kończące się otrzymaniem stosownego dokumentu.

Ile fabryka da

Wystartować można dowolnym samochodem, choć kiepska nawierzchnia polskich lotnisk, gdzie odbywają się zawody, preferuje pojazdy z napędem na cztery koła. Zapomnij przy tym o spojlerach, tuningowych wlotach, wypasionych felgach i dudniącym audio. Niemal wszystkie tuningowe gadżety zwiększają opór powietrza oraz zmniejszają stosunek mocy do masy. Obniż masę pojazdu, bo każdy kilogram mniej to ułamek sekundy wcześniej na mecie. Usztywnione zawieszenie pomoże w złapaniu przyczepności, zwłaszcza w samochodach z przednim napędem. Złożone lusterka i odkręcona antena zmniejszą opór powietrza. Czas piętnastu sekund z hakiem to już dobry początek, żeby myśleć o wysokich miejscach w formule Street dla aut przednionapędowych. Przyspieszenie na poziomie 6 sekund do 100 km/h brzmi nieźle, ale to nie wystarczy - równie ważne jest to, aby pojazd nie przestał rozpędzać się po osiągnięciu pewnego pułapu obrotów lub prędkości, tylko "ciągnął" w miarę równo i jak najdłużej. Metę powinieneś przekraczać na najwyższym biegu i najwyższych obrotach. Nieważne, jakie miejsce zajmiesz - stres zostanie daleko z tyłu, w ryku rozgrzanych silników.

Podrasuj swoją brykę: Nawet najszybszy seryjny samochód zostanie "zniszczony" przez niepozorne auto, ale przygotowane w stu procentach z myślą o wyścigach ćwierćmilowych. Obrotomierz i jego kontrola podczas wyścigu to urządzenie znacznie bardziej przydatne od prędkościomierza, na który i tak nie byłoby czasu spoglądać. Ponad obrotomierzem znajduje się shift-light, czyli lampka informująca o konieczności zmiany biegu na wyższy.

Tymon Grabowski

Men's Health
Dowiedz się więcej na temat: Strefa Gazy | przyspieszenie | gaz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy