Fryzjer-rzeźnik: Każde "strzyżenie" to walka o życie

Rosyjski fryzjer Daniil Istomin ma tak oryginalny styl, że w swojej pracy nie korzysta on z nożyczek. Zastąpił je... naostrzoną siekierą.

W walce o klientów trzeba popisywać się kreatywnością. To zasada obowiązująca także w branży fryzjerskiej, która nie lubi utartych schematów. Daniil Istomin, którego media ochrzciły mianem "syberyjskiego Sweeney Todda", postanowił poeksperymentować z "alternatywnym" sposobem strzyżenia.

Odrzucił on standardowe wyposażenie salonu fryzjerskiego na rzecz narzędzi używanych przez naszych przodków. Daniil sporo czytał o tym, jak męźczyźni zwykli używać naostrzonych siekier do skracania swoich bród. Postanowił, że przywróci tę zapomnianą technikę do życia. Rosjanin od blisko dwóch lat doskonali metodę strzyżenia, a raczej odrąbywania, włosów z użyciem topora.

- Jedno uderzenie siekierą to więcej niż dziesięć cięć nożyczkami - podkreśla Daniil dodając, że niezwykle ważne jest, aby jego narzędzie pracy było idealnie naostrzone.

Nie bez przyczyny napisaliśmy, że osoby decydujące się na "strzyżenie" u Istomina walczą o życie. Na poniższym wideo zobaczycie, że pracujący nad nową fryzurą artysta o mało nie pozbawia głowy swojej klientki!

Reklama

Na samym początku Daniil uczył się nowej-starej techniki na manekinach, ale teraz jest już na tyle pewnych swoich umiejętności, że chętnie pokazuje swój fach na specjalnych pokazach.

Wśród jego regularnych klientów nie brakuje kobiet, które strzygą się u niego właśnie w ten sposób. Istomin wprost nazywa je "szalonymi".

Metodę rosyjskiego fryzjera trudno określić mianem delikatnej, ale nie sposób odmówić jej efektywności. Pozostaje mieć nadzieję, że "syberyjski Sweeney Todd" nikogo nie zdekapituje...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy