Dusze na sprzedaż

W legendach tylko diabeł miał monopol na handel duszami. Dziś jednak ludzie idą w ślady czarta, kupczą duchami zmarłych i duszami żywych. Można je kupić nie wychodząc z domu - na aukcji internetowej.

Wedle tradycji, dusze zmarłych mogą przywiązać się do miejsca śmierci i do przedmiotów, z którymi ludzie ci za życia byli silnie związani. Dochodzi wówczas do rozmaitych niewytłumaczalnych zajść. Duszom przywiązanym do materialnego świata spirytyści i egzorcyści wskazują drogę w zaświaty. Ostatnio zapanowała jednak moda na handel takimi zagubionymi czy też pokutującymi duchami.

12 grudnia 2004 r. amerykańskie kasyno internetowe GoldenPalace.com kupiło ducha na internetowej aukcji handlowego portalu eBay. Ducha wystawiła na sprzedaż niejaka Mary Anderson. Trudno jednoznacznie ocenić, jak świadczy to o tej kobiecie - chodzi o duszę jej ojca. Pani Anderson oświadczyła mediom, że

Reklama

sprzedała ducha dla dobra dziecka.

Podobno chciała w ten sposób uspokoić swojego 5-letniego synka, który twierdził, że zmarły dziadek ciągle przychodzi do ich domu. Według Mary Anderson, jej ojciec, nim zmarł w domu na raka, często irytował się hałaśliwym zachowaniem wnuczka i groził chłopcu swoją laską inwalidzką. Dlatego właśnie do ducha pani Anderson dodała laskę i wystawiła na aukcji jako komplet, by pozbyć się ich oboje z domu. Kasyno GoldenPalace zapłaciło za duszę starego Andersona 65 tys. dolarów.

Także na początku października 2005 r. na internetowej aukcji portalu eBay wystawiono duszę. Opis tego niezwykłego towaru zachwalał: to "prawdziwy irlandzki duch złapany w pułapkę z butelki". Butelka z duchem należała do emerytowanego pracownika młyna, niejakiego Johna McMenamina ze Spamount w hrabstwie Tyrone w Irlandii Północnej. McMenamin natknął się na ten niezwykły przedmiot 25 lat wcześniej, podczas naprawy okna. Butelka była zamurowana w frontowej ścianie budynku.

Ustalono, że butla ukryta była przez 100 lat, odkąd umieścił ją w ścianie duchowny po przeprowadzeniu egzorcyzmów. Zawierać miała duszę pewnego ziemianina, który popełnił samobójstwo. W butelce znajduje się garść czarnego pyłu i jest ona zapieczętowana stroną wyrwaną z Biblii.

Według przekazów, w tym mieszczącym się w Spamount domu, na początku XIX w. młoda służąca zaszła w ciążę z dobrze urodzonym właścicielem ziemskim, do którego należała też i ta posesji. Pan ani myślał się żenić, więc zhańbione dziewczę powiesiło się z rozpaczy. Okoliczni mieszkańcy nie darowali jednak tego szlachcicowi i zamienili jego życie w piekło. Wkrótce i on

zginął z własnej ręki.

Lokalna legenda mówi, że od tamtego czasu duch mężczyzny nawiedzał dom, strasząc po nocach. Minęło kilkadziesiąt lat i wreszcie pewien duchowny podjął się przeprowadzić egzorcyzmy. W trakcie obrzędu złapał duszę w pułapkę z butelki, po czym zapieczętował naczynie stroną z Pisma Świętego. Butelkę zamurował w ścianie ponad oknem, tam gdzie 100 lat później znalazł ją John McMenamin.

Mimo potraktowania pokutującej duszy, niczym arabskiego dżina, nadal dochodziło w domu do paranormalnych zajść. Rodzina McMenaminów wprowadziła się do tego budynku w latach 50. XX-go w.

- Dom był stary i duży. Wszyscy wiedzieli, że ten dom jest nawiedzony - oświadczyła mediom Marie Maguire, siostra McMenamina. - Poprzedni lokatorzy, jak później ustaliliśmy, zamienili się z naszą rodziną na domy właśnie z powodu tego ducha. Moja matka wierzyła jednak, że dom zostanie oczyszczony błogosławieństwami i wodą święconą. Pod koniec września 2005 r. Marie wspominała z bratem czasy dzieciństwa. John przyznał się jej wówczas, że jego ręce trafiła

butelka z uwięzioną duszą.

Zaskoczona tym siostra namówiła go do sprzedania kłopotliwej pamiątki, aby kto inny ponosił odpowiedzialność za "nieczystą" duszę i traktował ją z należnymi względami.

- Pamiętam, że jak dziecko nie raz budziłam się w nocy z krzykiem, mając pewność, że ktoś stoi przy moim łóżku i wpatruje się we mnie - wspominała pani Maguire. - Mój brat też kilka razy doświadczył uczucia, że coś skradało się do jego łóżka po cichu, jakby na kocich łapach.

Irlandzki duch w butelce trafił na internetową aukcję, jednak nic nie wiadomo, by znalazł się nabywca.

Na aukcje trafiają nie tylko duchy ludzi zmarłych przed laty, uwięzione w przedmiotach. Wystawiane są na sprzedaż także dusze żywych ludzi.

Na początku marca 2001 r., 20-letni amerykański student z Seattle sprzedał na internetowej aukcji swoją duszę za 400 dolarów - kupiła ją jakaś kobieta ze stanu Iowa.

Największy światowy internetowy portal aukcyjny eBay, gdzie duszę wystawiono na sprzedaż, nie był zachwycony tą transakcją. Aukcja się odbyła, ale student dostał od eBay dożywotni zakaz oferowania czegokolwiek na sprzedaż w tym portalu.

Student oświadczył, że dla niego, jako zadeklarowanego ateisty i fanatyka komputerów, transakcja była żartem. Ot, nudził się i pewnego dnia wpadł na pomysł, aby

wystawić własną duszę na aukcji.

Zapewniał, że ten spirytualny towar ma zaledwie kilka drobnych rys i ogólnie jest w doskonałym stanie. W sumie, młody człowiek nie sądził, że przedsięwzięcie się powiedzie.

Pytaniem bez odpowiedzi pozostają pobudki, z jakich anonimowa nabywczyni gotowa była zapłacić 400 dolarów za czyjąś duszę. Przypadek ten może budzić niejaki niepokój.

Nic więc dziwnego, że gdy w kwietniu 2006 r. pewien młody Chińczyk mieszkający w okolicach Szanghaju złożył podobną ofertę, spotkał się ze sprzeciwem tamtejszego serwisu aukcyjnego. Pracownicy portalu Alibaba.com, należącego do serwisu Taobao, zdjęli ofertę, gdy po przeanalizowaniu wewnętrznych regulacji ustalili, że zasady aukcji nie obejmują sprzedaży duszy.

Rzecznik portalu złożył oficjalne oświadczenie, że instytucja ta nie ma nic przeciwko sprzedawaniu duszy w sieci, ale taka transakcja wymaga dowodu, że sprzedawca rzeczywiście może przekazać nabywcy wylicytowane dobro. Zadecydowano, że w przyszłości użytkownik Taobao będzie mógł wystawić na aukcji duszę tylko jeśli przedstawi pisemne zezwolenie od "wyższych władz", nie zdecydowano się jednak sprecyzować o jaką instytucję w tym wypadku chodzi.

Młody Chińczyk nie sprzedał swojej duszy. Zastanowienie budzi jednak fakt, że zanim zdjęto z aukcji jego ofertę, zgłosiło się aż 58 chętnych.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: handel | duch | Butelka | student | dusze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy