Dom marzeń za grosze: Steve Areen i jego tropikalna kopuła

Wybudowanie domu własnymi rękami to bez wątpienia wyczyn godny prawdziwego mężczyzny. Bohater naszej opowieści poszedł jednak kilka kroków dalej. Właściwie za bezcen postawił dom, którego pozazdrościć może mu cały świat...

Steve Areen jest Amerykaninem. Pochodzi z Ohio, ale koleje losu zaprowadziły go aż do dalekiej Tajlandii. To miejsce spodobało mu się tak bardzo, że zapragnął zatrzymać się tam na dłużej. Z pomocą życzliwych ludzi Steve rozpoczął wówczas budowę wakacyjnej rezydencji.

Hajjar Gibran - tak nazywał się człowiek, który zainspirował Steve'a do postawienia wyjątkowej budowli - mieszkalnej kopuły. Nie tylko zresztą zainspirował, lecz także udostępnił mu odpowiednią parcelę, wydzielając fragment ziemi ze swojej plantacji mango.

"Był rok 2011, gdy Hajjar wraz z żoną zaproponowali mi budowę domu na swojej plantacji. Z pomocą jego i jego zięcia Tao udało mi się postawić budynek od zera w sześć tygodni" - opowiada na swojej stronie internetowej Steve.

"Koszty postawienia stanu surowego wyniosły około 6 tysięcy dolarów. Kilka dodatkowych tygodni zajęło mi wyposażenie budowli w drzwi, szyby, schody, a także pozostałe prace. To kosztowało dodatkowe 3 tysiące dolarów. Łączny koszt wybudowania kopuły zamknął się w 9 tysiącach. Ale proszę pamiętać, że mówimy o przyjaznej finansowo Tajlandii" - wylicza dumny właściciel wyjątkowej posiadłości.

Wyjątkowość domu Steve'a tkwi w jego konstrukcji. Z wyglądu przypomina kopułę lub igloo. Do jego budowy nie użyto prefabrykatów. Wykorzystano po prostu pustaki i cegły - tani, solidny i dostępny materiał budowlany.

Reklama

Całość otynkowana jest w bardzo ciekawy sposób, przez co można odnieść wrażenie, że kopuła Steve'a ulepiona jest z gliny. Co ważne, podczas budowy nie powstało wiele odpadów. Steve zadbał o to, by nawet najmniejszy odłamek gruzu pożytecznie wykorzystać, np. wmurowując go w podbudowę łóżka w sypialni.

"Uwielbiam moją kopułę, ale prawdopodobnie nie zdecydowałbym się na jej wybudowanie, gdyby miało to trwać miesiącami. Ceny materiałów i łatwość ich wykorzystania zachęciły mnie do pracy. Ponieważ nie mieliśmy innych materiałów, użyliśmy po prostu pustaków i cegieł. Teraz chcemy spopularyzować ten design, który jest zwyczajnie tani, szybki w budowie, dostępny, silny, piękny i sprawia masę radości. Dodatkowo, po użyciu lepszych materiałów, taka budowla może powstać także w miejscach o surowszym klimacie" - zachwala swą konstrukcję Areen.

Wiadomo, kopuła Steve'a nie jest może domem, który buduje się na wiele pokoleń, ale jako dom na wakacje w tropikalnych klimatach sprawdza się znakomicie. Jest przestronny, wygodny, praktyczny i robi wrażenie właściwie na każdym, ponieważ dopracowano go w najmniejszym szczególe. Oto kilka z nich...

Dach posiada dwa przeszklone "świetliki". Gdy świeci słońce, załamujące się światło tworzy wewnątrz kolorową tęczę.


Umywalka zrobiona jest z glinianej wazy, woda spływa do niej po kamiennej płycie, a "kran" wykonano z wydrążonego bambusa.

Kabina prysznicowa to istna dżungla tropikalna. Znajdziemy w niej kamienie i egzotyczną roślinność.

Na szczycie kopuły znajduje się świątynia relaksu. Specjalnie skonstruowana platforma, przykryta dachem z trzciny, skrywa pod sobą wygodny hamak.

Ciekawym dodatkiem jest mały staw, wybudowany tuż przed ogromnym oknem jadalni. Na powierzchni widać  rzadką odmianę kwiatu lotosu, którą Steve znalazł pływając w okolicznych jeziorach. 

Zieleń otacza dom ze wszystkich stron. A gdybyśmy wspięli się na szczyt kopuły, mielibyśmy doskonały widok na plantację mango i całą uroczą okolicę.

Jak podkreśla Steve, zapierające dech w piersiach widoki najlepiej podziwiać tuż przed zachodem słońca. Wierzymy na słowo. I mamy nadzieję, że dane nam będzie kiedyś przekonać o tym osobiście...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: łazienka | dżungla | Tajlandia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy