Czy dałbyś się wydziarać robotowi?

Nazywa się Pier 9 - jest robotem przemysłowym, używanym zwykle na taśmach produkcyjnych w dużych fabrykach samochodowych. Ten jednak jest wyjątkowy, bo potrafi coś jeszcze. Nauczono go bowiem... sztuki tatuażu.

"Tatou" - tak nazywa się projekt dwóch absolwentów, którzy postanowili przeprogramować robota w bardzo nietypowy sposób. Pierre Emm i Johan da Silveira działający pod szyldem Appropriate Audiences zrobili z niego gigantyczną drukarkę 3D do tatuażu.

W teorii nie było co do tego żadnych wątpliwości - roboty i drukarki 3D działają na podobnych zasadach. Pierwszy musi być zaprogramowany do pracy na linii produkcyjnej, drugie zaś urządzenie również potrzebuje instrukcji, zanim rozpocznie pracę. Emm i da Silveira byli tymi, którzy stwierdzili, że te dwa urządzenia można połączyć w praktyce.

Rozważania młodych wynalazków zakończyła praca w laboratorium. Opracowali oni skan ludzkiej nogi, na której robot miał wykonać tatuaż. Zmodyfikowano także robota - igła tatuatorska i pojemnik z atramentem został przytwierdzony do ramienia maszyny, która wcześniej otrzymała dokładne wytyczne, jak tatuować.

Reklama

Potrzeba było tylko królika doświadczalnego, w którego wcielił się Pierre Emm. Po unieruchomieniu za pomocą specjalnych pasów, można było przystąpić do pracy, a precyzyjniej mówiąc - powierzyć ją robotowi.

Niespodzianek nie było - tatuaż na nodze śmiałka okazał się idealną kopią projektu. Młodzi wynalazcy zauważają, że maszyna ma o wiele pewniejszą i stabilniejszą "rękę", niż człowiek. Jedynym problemem jest tylko praca na nierównych powierzchniach, dlatego konieczne są zawsze testy na "brudnopisie", czyli na przykład protezie.

Zarówno Emm, jak i de Silveira nie ukrywają, że w przyszłości chcieliby wykorzystać swoją maszynę do celów komercyjnych. Czy im się uda? To już zależy tylko od zaufania klientów. A ty? Czy dałbyś się "wydziarać" robotowi?


East News
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy