Nawet do 160 milionów dolarów strat i prawdopodobieństwo poważnego skażenia rzeki to skutek pożaru, który strawił jeden z magazynów właściciela marki Jim Beam w Versailles, w stanie Kentucky. Z dymem poszło 45 tysięcy beczek wypełnionych po brzegi burbonem.
Podczas składowania whisky część trunku z czasem wsiąka w beczkę, bądź, jak mówią niektórzy, ulatuje do nieba. Dlatego nazywa się to "działką aniołów". Ale takiej działki dla niebios właściciele słynnej marki burbonu Jim Beam raczej nie przewidzieli.
W nocy z 2 na 3 lipca, o godzinie 23:00 miejscowego czasu niebo nad miejscowością Versailles w Kentucky rozjaśniła łuna gigantycznego pożaru. Zapalił się jeden z magazynów, w którym przechowywane są beczki z wysokoprocentowym trunkiem. Według przybyłych na miejsce strażaków pożar miał wielkość porównywalną do boiska piłkarskiego, a płomienie sięgały wysokości siódmego piętra.
Na szczęście w budynku nie było żadnego z pracowników firmy, więc strażacy podjęli decyzję o tym, by czekać aż ogień sam się wypali. Wszystko przez znajdującą się w pobliżu rzekę oraz łatwopalność etanolu.
- Największym problemem było zagrożenie skażenia środowiska - mówił szef zarządzania kryzysowego hrabstwa Woodford. - Jeśli zaczęlibyśmy gasić pożar, musielibyśmy użyć ogromnych ilości wody, która wymieszałaby się z etanolem i dostała do rzeki Kentucky. Mogliśmy tylko stać i się przyglądać.