OneBlade Pro: Testujemy hybrydową maszynkę Philipsa

Philips OneBlade Pro - to nowy sprzymierzeniec mężczyzn w walce z nieokiełznanym zarostem. Do naszej redakcji trafiła ta poręczna kompaktowa maszynka, a my wzięliśmy ją w obroty.

Bez względu na to, czy golisz się codziennie rano czy nosisz dłuższy zarost, z pewnością wiesz, że golenie i dbanie o zarost zajmuje sporo czasu. Sporym wyzwaniem jest zwłaszcza utrzymanie dłuższego zarostu we względnym ładzie. Jako że nie zawsze jest czas na regularne wizyty u golibrody, wielu z nas wybiera kompaktowe trymery z nasadkami do przycinania zarostu. A można mieć urządzenie jeszcze bardziej uniwersalne!

OneBlade Pro QP6520 to model, który wręczono nam do przetestowania. Określona przez producenta mianem "hybrydowej" maszynka to nowość w ofercie Philips.

Reklama

Krok pierwszy to zawsze "unboxing", czyli dotarcie do zawartości opakowania. OneBlade zapakowana jest dość estetycznie, choć pudełka lepiej od razu się pozbyć, aby nie zagracać niepotrzebnie mieszkania. Tym bardziej, że w zestawie znajduje się dyskretny, czarny worek, który pomieści wszystkie akcesoria.

W opakowaniu, oprócz samej maszynki rzecz jasna, znajdziemy również nasadkę na ostrze, kabel sieciowy i stację dokującą. Mało? Dużo? Absolutnie wystarczająco do spełnienia wyznaczonego celu, czyli golenia, strzyżenia i modelowania.

Bierzemy maszynkę do ręki. Pierwsze wrażenie jest pozytywne. To lekkie i ergonomiczne urządzenie. Podłączamy do ładowarki, a gdy bateria jest pełna, można zabierać się do pierwszych testów. Zaczynamy od przystrzyżenia zarostu z wykorzystaniem nakładki. Regulacja OneBlade jest banalnie prosta i wykorzystuje do tego celu duże pokrętło. Zakres jest całkiem imponujący, bo zaczyna się od 0.4 mm a kończy na 10 mm, czyli pozostawia spore pole do popisu.

Z dość twardym zarostem OneBlade radzi sobie bardzo obiecująco. Również podgolenie karku, czy włosów po bokach głowy to dla niego nie problem, jeśli zajdzie taka potrzeba. Co ważne, niekoniecznie musimy się golić na sucho. Jeśli uwielbiasz strzyc brodę pod prysznicem tę maszynkę możesz zabrać ze sobą.

Po zdjęciu nasadki do dyspozycji pozostają same wymienne ostrza. Przy normalnym trybie użytkowania powinny wystarczyć na cztery miesiące. Trochę szkoda, że w pudełku nie znaleźliśmy żadnego zapasowego ostrza, a jedynie kupon zniżkowy na zakup kolejnego. 

Precyzyjne przystrzyżenie wąsów, baków, czy brody idzie również gładko. Przyłożenie płaskiej powierzchni ostrza do twarzy jest nawet całkiem przyjemnym uczuciem, a co ważniejsze - taki sposób golenia nie pozostawia zadrapań, czy podrażnień.

Maszynkę trzeba pochwalić za minimalistyczne wzornictwo, dobrą ergonomię i prostotę obsługi. Posiada tylko jeden przycisk, a zarówno nasadkę, jak i ostrze ściąga i zakłada się bez problemu. Bardzo pomysłowym rozwiązaniem było umieszczenie na rękojeści wyświetlacza, pokazującego z dokładnością do pięciu procent stan naładowania baterii. To pozwala uniknąć niespodzianek podczas porannej toalety.

Ten, komu kiedyś rozładowała się maszynka, na pewno wie, o jakich niespodziankach tu mowa. Czas pracy OneBlade Pro QP6520 wynosi 90 minut, a pełen cykl ładowania to zaledwie jedna godzina.

Dla kogoś, korzystającego wcześniej z cięższych, bardziej masywnych maszynek, OneBlade będzie miłą odmianą. Zajmuje mało miejsca, więc poradzi sobie jako towarzysz podróży, a na co dzień, nie będzie zawadzać w łazienkowej szafce.

Jeśli spytacie nas o opinię, nowy produkt Philipsa z pewnością wart jest polecenia. Ma ciekawy design, wysoką jakość wykonania i po prostu sprawdza się w robocie, co w sumie jest w tym wszystkim najważniejsze. Minusy? Gdyby się uprzeć, to wymienne ostrza trymera. Na pewno nie będziemy pamiętać o ich wymianie. Ale to naprawdę drobnostka, przy całej reszcie zalet. OneBlade Pro - dodajemy do ulubionych!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama