Naukowcy wyjaśniają tajemnicę różowych diamentów. Są nowe wyniki badań

Kolorowe diamenty są rzadkością na świecie, dlatego do tej pory sposób ich powstawania był owiany tajemnicą i od wielu lat intrygował specjalistów. Teraz naukowcy mogli rozwikłać tę zagadkę. Odpowiedź przyniosły badania diamentów z Australii Zachodniej.

Jak podaje portal IFLScience kolorowe diamenty są niezwykle rzadkie i stanowią około 0,01 procent diamentów, które są wydobywane na całym świecie. Według szacunków na 10 000 wydobytych kamieni tylko jeden może być kolorowy.

Diamenty mogą przyjmować bardzo różne kolory, np. różowy, fioletowy, niebieski, zielony, czerwony, pomarańczowy, a nawet brązowy i żółty.

Tajemnica różowych diamentów

Naukowcy uważają, że różowe diamenty są wynikiem specjalnego procesu zwanego zniekształceniem. Można o nim mówić, gdy struktura diamentu zostaje wygięta i skręcona, przez co zmienia się sposób odbijania światła, przez co obiekt nie "wygląda na biały".

Reklama

Za inne kolory mogą odpowiadać uszkodzenia, czy zanieczyszczenia, np. żółte diamenty powstają za sprawą obecności azotu, a niebieskie za sprawą boru.

Około 80-90 proc. znalezionych do tej pory różowych diamentów zostało odkrytych w kopalni Argyle w Australii Zachodniej. Jest to miejsce wielkiego kontynentalnego rozpadu. Wskutek tego zderzenia powstało bardzo duże ciśnienie, a u podstawy litosfery panowała bardzo wysoka temperatura. Takie warunki są idealne do powstawania diamentów.

Co ciekawe, wspomniana kopalnia nie schodzi w głąb ziemi na wiele kilometrów, w zasadzie jest ona stosunkowo płytka. W nowym badaniu naukowcy odkryli m.in. w jaki sposób diamenty te przedostały się bliżej powierzchni.

Okazało się, że skały, które zawierają różowe diamenty, są dużo starsze, niż wcześniej zakładano. Obecnie uważa się, że minerały te powstawały, gdy w tym miejscu rozpadał się superkontynent Kolumbia (Nuna) - jest to najstarszy znany superkonynent, który istniał między 1,9 a 1,5 mld lat temu i łączył ponad 75 proc. lądów ówczesnej Ziemi.

W trakcie wspomnianego rozpadu superkontynentu stopione skały wyniosły na powierzchnię wcześniej uformowane diamenty. Naukowcy sugerują, że mogło wówczas dojść wręcz do eksplozji i/lub ogromnego wybuchu gazów. Specjaliści w swoim artykule naukowym piszą: "Ekspansja kontynentalna jest jedną z dominujących sił napędowych zapewniających, że substancje lotne są destabilizowane w głębokim płaszczu i rozprzestrzeniają się w kierunku powierzchni".

Specjaliści twierdzą także, że tego typu powierzchnie można obecnie rozpoznać w wielu miejscach na świecie, co potencjalnie może ułatwić poszukiwanie niezwykle rzadkich kolorowych diamentów.

Jak można przeczytać w artykule: "Diamentowe osadzanie w diatremach [część kanału doprowadzająca magmę do krateru wulkanu - red.] podczas rozpadu (super)kontynentalnego może być powszechne, ale dotychczas nierozpoznane było w strefach ryftowych na krawędziach starożytnych bloków kontynentalnych".

Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Nature Communications.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: diamenty | geologia | Australia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy