"Nie dotrwamy do 2030”: Czy Bob Geldof przewidział koniec świata?

Już w roku 2013 Bob Geldof wieścił, że koniec świata nadejdzie w 2030 /Matt Jelonek /Getty Images
Reklama

"Moje pokolenie zawiodło bardziej niż wszystkie inne. Nie możecie pozwolić, aby wasze także zawiodło. Następna wielka wojna nie będzie taka jak pierwsza czy druga wojna światowa. To będzie nasz koniec. Możemy nie dotrwać do 2030" - tymi słowami muzyk i działacz społeczny Bob Geldof zaszokował zebranych na konferencji One Young World kilka lat temu. Od tego momentu mija prawie siedem lat. Patrząc na ostatnie wydarzenia na świecie, okazuje się, że mógł mieć sporo racji...

Sir Robert Frederick Zenon Geldof przeszedł długą drogę do sławy. Jako dziecko imigrantów i półsierota nie miał łatwego startu. Dorastając w Dublinie, podejmował się różnych zajęć, zaliczył epizod w rzeźni czy zakładach produkujących jedzenie w puszce. Wreszcie postanowił poświęcić się muzyce, która przyniosła mu rozgłos i oczywiście pieniądze.

Jako wokalista zespołu Boomtown Rats zdobył sławę, ale co najważniejsze, kontakty, które wykorzystał do swojego największego życiowego projektu. W połowie lat 80. namówił wraz z innym muzykiem, Midge Ure, kilkanaście znanych osobistości ze świata muzyki, aby wspólnie nagrać nieśmiertelny przebój “Do They Know It’s Christmas?". 

Reklama

Niewiele ponad pół roku później zorganizował jedno z najpotężniejszych wydarzeń muzycznych w historii świata: podwójny koncert Live Aid, dzięki któremu zebrano ponad 100 mln dolarów na głodujących w Afryce.

Z czasem Geldof przeistoczył się z zawadiackiego wokalisty rockowej kapeli w pełnoprawnego biznesmena i działacza społecznego. Otrzymał nawet dwie nominacje do Pokojowej Nagrody Nobla i tytuł szlachecki z rąk królowej Elżbiety II. Skupił się na pomocy ludziom dotkniętym skrajną biedą, a później na zmianach klimatu. 

Te ostatnie stały się oczkiem w jego głowie. I tak docieramy do momentu, w którym sir Bob Geldof zaczął wszem i wobec ogłaszać koniec świata, jaki znamy. Około dekadę temu Irlandczyk rozpoczął kampanię na rzecz uświadamiania ludzi o tym, że niszczymy nasze środowisko do tego stopnia, że lada chwila może obrócić się przeciwko nam.

W lipcu 2013, podczas konferencji One Young World w Johannesburgu w RPA, wygłosił swoje sławetne przemówienie. 

- Robimy wszystko, aby pogorszyć sytuację i nie robimy nic, żeby ją poprawić - grzmiał podczas przemówienia. - Świat może zdecydować, czy pogrąży się w chaosie, czy zacznie działać. Jeśli nie zrobimy nic, czeka nas masowe wyginięcie. Są znaki, które wskazują, że to się stanie i stanie się szybko.

Ben Milne z BBC News odniósł się do płomiennej mowy Geldofa kilka miesięcy później, szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie tak chętnie wieszczą koniec świata. 

Co prawda przepowiednie ostatecznej zagłady są tak stare jak sama ludzkość, ale w ostatnich latach ich częstotliwość się nasiliła. Według autora może być to spowodowane niezwykle dynamicznymi zmianami, jakie obserwujemy i daleko posuniętym rozwojem technologicznym. 

Myles Allen, profesor Uniwersytetu w Oksfordzie poproszony o komentarz stwierdził, że sytuacja nie jest aż tak tragiczna, jak przedstawia to Geldof. Jednocześnie nie możemy zanegować faktu, że nasze środowisko zmierza ku nieuchronnej zagładzie przez działalność człowieka. 

- Ci, którzy mogliby coś zmienić, ludzie u władzy nie robią z tym absolutnie nic, a nawet istnieje ogromna rzesza tych, którzy twierdzą, że wszystko jest w porządku i nie powinniśmy nic robić - tłumaczy Allen. - Stąd radykalizacja wypowiedzi tych, którzy starają się dbać o naszą planetę i pośrednio o naszą przyszłość.

Według Geldofa ostateczny koniec miałby nastąpić już w 2030. Od jego głośnego wystąpienia mija prawie siedem lat, a jeśli jego obliczenia okazałyby się dokładne, zostało nam ich dokładnie dziesięć. 

Zapytany ostatnio o swoje “proroctwo", stwierdził, że najbardziej frustruje go fakt, iż już od lat 80. próbuje zwrócić uwagę świata na jego problemy, a ten zupełnie nie reaguje. Nie powiedział jednak, czy podtrzymuje swoje przewidywania odnośnie apokalipsy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koniec świata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy