Pierwsze wieści o koronawirusie z Wuhanu zaczęły opanowywać nagłówki gazet i portali już w styczniu bieżącego roku. Doniesieniom o kolejnych zachorowaniach zaczęły towarzyszyć również odkrycia internautów dotyczące osób i dzieł, które rzekomo przewidziały zarazę na długo przed tym, zanim część z nas zaczęła na poważnie myśleć o kupnie maseczek ochronnych.
Koronawirus wywołujący chorobę COVID-19 zdążył już doczekać się szeregu teorii spiskowych. Zaczytując się w wynurzeniach z Twittera można "dowiedzieć się", że to tak naprawdę opracowana przez Chińczyków broń biologiczna, która wymknęła się spod kontroli.
Paliwem podsycającym podobne bzdury okazała się nie tylko ludzka naiwność, ale również fragmenty książki "Oczy ciemności" autorstwa Deana Koontza, któą wydał pod pseudonimem "Leigh Nichols".
W thrillerze o matce desperacko poszukującej zaginionego syna pojawia się wątek tajnych badań nad wirusami. Przekonajcie się sami, dlaczego tytuł sprzed kilkudziesięciu lat nagle stał się taką sensacją:
"Miało to miejsce w tym samym czasie, kiedy chiński naukowiec Li Chen przeniósł się do Stanów Zjednoczonych. Miał on ze sobą dyskietkę z danymi o najgroźniejszej broni biologicznej Państwa Środka. Nazywają ją Wuhan-400, gdyż powstała w laboratorium niedaleko miasta o tej samej nazwie."
W sieci nie brakuje komentarzy w stylu "Spójrzcie, byliśmy ostrzegani" cytujących powyższy fragment. Należy jednak zaznaczyć, że w pierwszym wydaniu książki z 1981 r. wirus Wuhan-400 nosił nazwę Gorki-400, a samo laboratorium autor ulokował w mieście radzieckim mieście Gorki (od 1990 r. nosi ono nazwę Niżny Nowogród).
Elektryzująca w 2020 r. zmiana miała miejsce w 1989 r., kiedy książka doczekała się wznowienia i trafiła do księgarni już pod prawdziwym nazwiskiem amerykańskiego autora.
Pytanie brzmi: dlaczego Gorki zmieniły się w Wuhan? Przyczyną jest upadek ZSSR. Koontz chciał najprawdopodobniej odrobinę uwspółcześnić swoją powieść.
Na nasze szczęście faktyczny koronawirus nie jest aż tak śmiercionośny, jak broń opisana przez autora "Oczu ciemności". Wirus z książki zabijał zarażonych ze 100 proc. skutecznością - i to w mniej niż cztery godziny.