​Creed II: Nowa Zimna wojna! [recenzja Blu-Ray]

W filmie Creed II ponownie zobaczymy Michaela B. Jordana w tytułowej roli oraz - prawdopodobnie po raz ostatni - Sylvestra Stallone'a wcielającego się w Rocky''ego /materiały prasowe
Reklama

Drugie spotkanie z Adonisem Creedem to nie tylko kontynuacja świetnej części pierwszej. Film Stevena Caple Juniora jest podwójnym sequelem, gdyż najlepiej obejrzeć go zaraz po seansie... Rocky'ego IV.

Kiedy w 2006 roku w kinach zadebiutował Rocky Balboa kończący opowieść "Włoskiego ogiera" wydawało się, że na zawsze pożegnamy się z tytułowym bohaterem. Blisko dekadę później Ryan Coogler zrealizował film Creed będący spin-offem, kontynuacją i "lekkim rebootem" liczącej aż sześć odsłon bokserskiej serii. 

W opowieści o nowym bohaterze, Adonisie Creedzie, znalazło się też miejsce dla samego Rocky'ego, który zamiast na ringu stanął w narożniku młodego, porywczego fightera. 

Kontynuacja zaczyna się walką o mistrzostwo świata. Sekwencja, która tutaj pojawia się na samym początku z powodzeniem mogłaby być finałem dla każdego innego sportowego filmu. Wbrew pozorom, po starciu wygranym przez głównego bohatera - to żaden spoiler - robi się jeszcze ciekawej. 

Reklama

Scenarzyści, postanowili przywrócić do serii kultową postać Ivana Drago (przerysowany, ale świetny Dolph Lundgren), rosyjskiego pięściarza, który połowie lat 80. przegrał spektakularne starcie z Rockym. Był to koniec jego kariery i... Zimnej wojny. Przynajmniej według Stallone'a. 

Pełen patosu kicz z sprzed ponad trzech dekad, nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam Rocky'ego IV - zamienił się w iście szekspirowską tragedię, w której błędy swoich ojców będą musieli naprawić ich synowie. Młody Drago kontra Creed. Wschód kontra Zachód. Przeszłość kontra przyszłość.

Creed II świetnie balansuje na granicy "starego" i "nowego". Fani serii rozszyfrują strukturę filmu już po pierwszym kwadransie. To kombinacja znajomych motywów z ciekawymi twistami, zwłaszcza na gruncie osobistym bohaterów. Widzów nie zaskoczy to, co dzieje się na ringu. Brwi podniesiecie raczej na widok tego, do czego dochodzi poza nim. Zwłaszcza że do głosu dochodzi często także druga, rosyjska, strona konfliktu.

Zmiana reżysera wbrew obawom nie jest zauważalna. Steven Caple Junior świetnie prowadzi całą historię i wydobywa z aktorów to, co najlepsze. Wrażenie robią zarówno walki - brutalne i wywołujące ból przed telewizorem - jak i spokojne sceny. Michael B. Jordan, Tessa Thompson i Sylvester Stallone dają z siebie wszystko. Przez tego ostatniego aż dwukrotnie byłem bliski płaczu.

Całość nie daje się zagonić do narożnika także dzięki świetnym zdjęciom, montażowi i muzyce. Po skończonym seansie będziecie mieli wrażenie, że niczym Adonis możecie dosłownie "przenosić góry". Niewiele filmów działa na człowieka w ten sposób. Niezmiernie cieszy fakt, że Creed II podtrzymuje motywacyjne dziedzictwo zasłużonej serii. Zdecydowane zwycięstwo, może nie przez nokaut, ale ze sporą przewagą punktów.

Wydanie Blu-Ray:

Creed II jak najbardziej zasługuje na to, by trafić na waszą półkę z filmami, najlepiej zaraz obok pozostałych siedmiu filmów z cyklu! O jakości obrazu i dźwięku napiszę krótko: świetne! Dopiero dzięki drugiemu seansowi w pełni doceniłem muzykę autorstwa Ludwiga Goranssona, który niedawnego laureata Oscara. Ponadto na płycie znalazło się kilka reportaży poświęconych realizacji widowiska. 

Na szczególną uwagę zasługuje trwający kilkunastominutowy materiał o spuściźnie Rocky'ego, którego gospodarzem jest Dolph "Drugi po Vaderze najlepszy w historii złoczyńca" Lundgren. Warto też rzucić okiem na sceny usunięte. Wśród nich jest jedna perełka, która nie wiedzieć czemu nie trafiła do finalnej wersji filmu. Dobrze, że znalazła schronienie na płycie Blu-Ray!

Michał Ostasz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: blu-ray
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy