Chcieli podbić Ziemię, a my umieraliśmy ze śmiechu

Czy kosmici istnieją naprawdę? Oczywiście, że tak - zwłaszcza w filmach i serialach z gatunku science-fiction. Z okazji międzynarodowego dnia UFO postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej najśmieszniejszym przybyszom z obcych planet.

Według filmowców nasza planeta już niejednokrotnie była miejscem inwazji przybyszów obcych cywilizacji. Niektórych wizji boimy się po dziś dzień, inne... nie przetrwały próby czasu i dzisiaj wywołują wyłącznie śmiech. Pozostałe nigdy nie miały być poważne.

Wybraliśmy siedem, naszym zdaniem, najzabawniejszych i najbardziej zapadających w pamięć filmowych przykładów kosmitów, których nie można traktować zbyt poważnie

Kosmiczne klauny z "Killer Klowns from Outer Space"

Znaki szczególne: wyglądają jakby dopiero co wyszli z cyrkowego przedstawienia

Broń: cyrkowe rekwizyty i sztuczki

Taki film mógł powstać tylko w latach 80-tych. Co prawda w tej dekadzie do kin trafiły tak znamienite produkcje z kosmitami w rolach głównych jak "Obcy: Decydujące starcie" czy "Coś", ale ówcześni filmowcy próbowali być momentami... aż za oryginalni. Efekt? Pół-horror, pół-komedia o morderczych klaunach spoza naszej planety. Tytułowi kosmici lądują na Ziemi w statku przypominającym cyrk i zaczynają... eksterminacje niewinnych ludzi przy użyciu wymyślnych cyrkowych sztuczek i rekwizytów.

Jak sami się domyślacie nie jest to film, który należy brać śmiertelnie poważnie. Dla fanów gatunku jest to dzieło wręcz kultowe, a to za sprawą nawiązań do klasyków kina science-fiction. Szukacie ciekawej filmowej propozycji na wakacje? "Killer Klowns from Outer Space" naprawdę warto zobaczyć. Drugiego takiego filmu po prostu nie ma!

Crittersy z serii filmów "Critters"

Znaki szczególne: wyglądają niczym krzyżówka jeża z diabłem tasmańskim 

Broń: zabójcze kolce

Crittersy to kolejne z potworów, które niegdyś faktycznie mogły przestraszyć, ale dzisiaj mogą wywołać co najwyżej uśmieszek politowania. Nie mniej o stworach z filmu Stephena Hereka pamiętać należy. Bo czy wcześniej kosmiczni najeźdźcy mieli niecałe... 30 cm wzrostu i ogromny apetyt (zwłaszcza na ludzkie kończyny i pluszową maskotkę samego "E.T"!)? Crittersy stały się tak popularne, że na bazie pierwszego filmu powstały aż trzy kontynuacje.

Dalekowie z "Doktora Who"

Znaki szczególne: okrzyk "Eksterminacja, eksterminacja!"

Broń: działka laserowe

Możecie nie uwierzyć, ale to "coś", co wygląda jak kubeł na śmieci z obowiązkową antenką z wizjerem i dwoma górnymi kończynami-działkami laserowymi, to jeden z najniebezpieczniejszych kosmitów w dziejach filmu i telewizji. Dalek, bo tak nazywa się ten stwór (blaszana pokrywa skrywa organiczną istotę), to przedstawiciel najgroźniejszej rasy w świecie serialu Doktor Who. Dalekowie nie wiedzą co to uczucia, a podstawą ich życia jest... eksterminacja. Dążą do tego by być jedynymi istotami w całym kosmosie.

Dalekowie po raz pierwszy pojawili się na małych ekranach w 1963 r., kiedy to rozpoczęła się emisja wspomnianego serialu. Jest on nadal emitowany przez brytyjską stację BBC, a najlepsze jest to, że mimo 50 lat na karku wygląd i zachowanie Daleków właściwie w ogóle się nie zmieniły. Nabrały nowych kolorów, ale wciąż krzyczą "Eksterminacja, eksterminacja!" Czy straszą równie mocno jak kilkadziesiąt lat temu? Fani doskonale znają odpowiedź na to pytanie.

Marsjanie z "Marsjanie atakują"

Znaki szczególne: duże głowy

Broń: promienie zmieniające ludzi w kupki popiołu

Niech nie zdziwi was, że film, który jest dość świeży (1996 r.) w reżyserii Tima Burtona wygląda niczym tani obraz z lat 50. ubiegłego wieku. W ten sposób autor "Edwarda Nożycorękiego" chciał oddać hołd klasykom kina klasy B. traktującym o inwazji obcych z kosmosu. Plan udał się w 100 procentach - w "Marsjanie atakują" aż roi się od nawiązań do czarno-białych "dzieł" gatunku. Ale na największą uwagę zasługują sami przybysze z czerwonej planety.

Nie tylko wyglądają oni jak żywcem wyjęci z minionej epoki, ale co najlepsze - przylecieli oni na Ziemię w pokojowych zamiarach. Te ostatnie zmieniły się kiedy zauważyli... gołębie. Wtedy też zapragnęli zniszczyć wszystkich ludzi i zająć naszą ziemię. Nie pomyśleli jednak o tym jak zabójczy wpływ będzie miała na nich muzyka. Brzmi absurdalnie? Cały film jest właściwie jednym wielkim absurdem, ale nie można odmówić mu uroku.

Robale z "Facetów w czerni"

Znaki szczególne: uwielbiają alkohol, papierosy i grę w Twistera

Broń: brak

Ci kosmici nie chcieli co prawda podbić świata, ale będąc na Ziemi... okradli sklep wolnocłowy. Przez to organizacja Facetów w czerni zatrzymała ich w areszcie-apartamencie.

Robalom tak spodobało się życie na naszej planecie, że nie chcą z niego rezygnować. I co najciekawsze nie są niebezpieczni, no przynajmniej dopóki mają stały zapas używek. Tych gości nie da się nie lubić!

Kosmici z filmu "Plan 9 z kosmosu"

Znaki szczególne: wyglądają zupełnie jak ludzie

Broń: pistolety laserowe

Kto powiedział, że kosmici muszą wyglądać zupełnie inaczej niż ludzie? Najwyraźniej do takiego wniosku doszedł reżyser filmu "Plan 9 z kosmosu", Ed Wood. Obraz ten jest często uważany za jeden z najgorszych filmów wszech czasów, a jego autor - za najgorszego filmowca w dziejach. W tej produkcji kosmici - którzy na takowych zupełnie nie wyglądają - próbują podbić świat za pomocą... armii ożywionych nieumarłych. Dlaczego owa armia liczy sobie tylko trzy osoby? Najprawdopodobniej ze względów budżetowych. Brak pieniędzy widać właściwie w każdej minucie tego filmu.

Mimo to, "Plan..." uważany jest dziś za perełkę. To jeden z tych filmów, które są tak złe, że aż dobre. A widok kosmity wściekającego się niczym pięciolatek (i oczywiście jak na przybysza z innej planety przystało mówiącego bezbłędnym angielskim) jest po prostu bezcenny.

Potwór-robot z "Robot Monster"

Znaki szczególne: ciało pokryte futrem i blaszany hełm

Broń: radio na... bańki mydlane

Tego kosmitę aż ciężko opisać - jego trzeba zobaczyć! Wygląda on niczym goryl, któremu ktoś na siłę włożył na głowę srebrny hełm astronauty z dwiema antenkami. Czy jest on niebezpieczny? W filmie "Robot Monster", kolejnym klasyku z lat 50., przechytrzyło go nawet dziecko, co nie zmienia faktu, iż ten jegomość chciał podbić naszą rodzimą planetę. Z pewnością podbił on serca telewidzów i fanów science-fiction, gdyż stał on się niemalże symbolem kiczowatego i śmiesznego kosmity.






INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: UFO | Marsjanie | kosmici | Obcy | statek kosmiczny
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy