Box Brown: To Tetris sprawił, że dorośli zrozumieli gry wideo

Box Brown - autor komiksu "Tetris. Ludzie i gry" /materiały prasowe
Reklama

Tetrisa zna każdy, nawet ten. kto zarzeka się, że nigdy nie miał kontaktu z grami wideo. Nie wszyscy jednak wiedzą o burzliwej historii powstawania oraz batalii o prawa autorskie do jednej z najpopularniejszych gier w dziejach. Tę w formie komiksu opowiedział Box Brown, autor albumu "Tetris. Ludzie i gry".

Michał Ostasz, interia.pl: Uważasz się za gracza? Jak dobry jesteś w Tetrisa?

Box Brown: Po tym jak widziałem w akcji profesjonalnych graczy nie wiem, czy mogę powiedzieć, że gram dobrze. Natomiast często ogrywałem przyjaciół i rodzinę, więc mam pewną wprawę. Granie w Tetrisa wprowadza cię w pewien trans. To pomaga oczyścić głowę.

Pamiętasz swój pierwszy kontakt z tą grą? 

- Kiedy miałem pięć lat dostałem konsolę Nintendo Entertainment System. Było to w 1985 r. Sześć lat później doszedł Gameboy. To chyba wtedy poznałem Tetrisa. Była to też pierwszy tytuł, w który chciał grać mój ojciec i inni dorośli. To Tetris sprawił, że całe starsze pokolenie zrozumiało, czym właściwie są gry wideo. Był też czymś, co potrafiło połączyć dzieci i ich rodziców.

Twój komiks w równej mierze traktuje o samej grze, jak i stojących za nią ludziach. Co było dla ciebie najciekawszym aspektem historii Tetrisa?

- Podobało mi się to, że Aleksiej Pażytnow stworzył tę grę z czysto artystycznych pobudek. Nie interesowały go pieniądze, ani kariera. Chciał zrobić coś wielkiego i mu się to udało. Kiedy w jego projekcie zanurzył kły kapitalizm wszystko skręciło w złą stronę.

W jaki sposób przygotowałeś się do opowiedzenia tej historii w formie komiksu? Czy sportretowanie życia w Związku Radzieckim było dla Ciebie dużym wyzwaniem?

- O tak! Ale starałem się jak mogłem. Jako rysownik musiałem zadbać o takie szczegóły, jak odpowiednie ubrania dla bohaterów, detale architektoniczne oraz sporo rzeczy związanych z szeroko pojętą kulturą Związku Radzieckiego. Myślę, że udało mi się właściwie zinterpretować te wszystkie elementy. To, co najbardziej mnie zaskoczyło przy pracy nad komiksem to wręcz zbójeckie podejście do kwestii praw autorskich w ZSRR. 

Reklama

Udało ci się skontaktować z Pażytnowem, aby uzyskać jego perspektywę na wydarzenia, które ukazałeś w komiksie? Przeczytał on twoje dzieło?

- Próbowałem się z nim skontaktować, ale mimo starań niestety się to nie udało. Nie mam też pewności, czy czytał on mój komiks. Konsultowałem się natomiast z kilkoma jego kolegami, a także oglądałem i czytałem sporo wywiadów z Pażytnowem. Myślę, że udało mi się dobrze przedstawić go na kartach komiksu. W końcu jest jego głównym bohaterem!

"Tetris. Ludzie i gry" nie jest twoim pierwszym komiksem non-fiction. Zgadzasz się z powiedzeniem, że to życie pisze najlepsze scenariusze?

- Na pewno jestem zdania, że historia scenariusz bardziej oddziałuje na czytelnika, kiedy opisane w nim rzeczy wydarzyły się naprawdę. Kiedy prawdziwe zdarzenia układają się na gotowy scenariusz, to znaczy, że w rzeczy samej jest to historia, którą trzeba opowiedzieć. To dlatego tak bardzo lubię non-fiction. Składanie wydarzeń z czyjegoś życia w strukturę narracyjną jest czymś, co mnie autorowi daje największą frajdę. Myślę też, że często sami staramy się tak myśleć o swoim życiu. W naszym głowach to my jesteśmy bohaterami, protagonistami planety Ziemia. Każdy jeden z nas.

Piszesz scenariusze i rysujesz, komiksy są w całości twoje. Interesuje mnie, którą część tego procesu lubisz najbardziej.

- Siedzenie samemu w ciszy przez kilka godzin. Rysowanie daje mi wymówkę, aby to robić. Poza tym uwielbiam proces nakładania tuszu na moje szkice. Ta czynność jest dla mnie jak taniec i daje mi mnóstwo satysfakcji. Pisanie i wprowadzanie poprawek oraz research też są przyjemne. Kiedy biorę tydzień urlopu, to naprawdę nie mogę się doczekać powrotu do studia!

Twój najnowszy komiks traktuje o marihuanie i związanym z nią przemysłem w Stanach Zjednoczonych. Dlaczego porwałeś się właśnie na ten trudny temat?

- Dlatego, że sam jestem entuzjastą konopi, ale również dlatego, że jako nastolatek zostałem zatrzymany za palenie marihuany. Było to straszne przeżycie, które bardzo mnie zmieniło. Poczułem, że moim obowiązkiem jest uświadamianie ludzi o tym, czym naprawdę są konopie. Kiedy pojawiła się szansa na zrobienie o tym komiksu nie wahałem się ani chwili.

Jakie są twoje plany na najbliższą przyszłość? Kolejny komiks non-fiction?

- Kolejny projekt to "Child Star". Będzie to fikcyjna historia, która stanie się moją pierwszą faktyczną nowelą graficzną. Pracuje także nad kolejnym albumem non-fiction traktującym o mediach dla dzieci w latach 80. ubiegłego wieku.

Na koniec wróćmy do Tetrisa. Grywasz jeszcze w niego, czy po pracy nad komiksem masz jej już dość?

- Oczywiście, że gram. Największym sentymentem darzę wersje z NESa i Gameboya, z którymi dorastałem. Podczas tworzenia komiksu wsiąknąłem w edycję na iPhone'a. Myślę, że to taki klasyk, na zagranie w którego zawsze ma się ochotę. Przynajmniej te kilka rund...

Rozmawiał Michał Ostasz



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: komiks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy