Rajdowcy-milionerzy terroryzują Londyn

"Czuję się, jakbym prowadził bolid Formuły 1. Wszyscy na mnie patrzą. Widziałem płaczące dziecko, chowające się za matkę. Pokazywało na mnie palcem wołając: Mamo, to Batman!" - cieszy się Rashid, mknąc swoim sportowym KTM X-Bow po ulicach Londynu. Mieszkańcy miasta nie podzielają jednak jego radości. Bogaci Arabowie w ryczących samochodach stali się prawdziwą plagą stolicy Wielkiej Brytanii.

24-letni Rashid i jego koledzy pochodzą z Kataru. Są milionerami, a precyzyjniej rzecz ujmując - synami milionerów. Do Londynu przylatują latem, biorąc ze sobą swoje zabawki, warte miliony funtów sportowe samochody. Dla nich to odskocznia od życia w Islamie. Dlatego, gdy spędzają wakacje w Europie, zachowują się, jak dzieci bez opieki rodziców. Bary i kluby zamieniają w swoje place szalonych zabaw, a ulice w tory wyścigowe.

Mówią na nich "Millionaire Boy Racers", co w wolnym tłumaczeniu oznacza bogatych chłopców-rajdowców. Dwudziesto i trzydziestoletni Arabowie manifestują swoje bogactwo na każdym kroku, co jest solą w oku konserwatywnych mieszkańców Londynu, pragnących ciszy i spokoju w Knightsbridge i innych luksusowych dzielnicach miasta.

"Chciałbym wiedzieć co myślą o nas ci ludzie, gdy widzą Araba za kierownicą luksusowej fury" - zastanawiają się, mijając swoim Lamborghini wypełniony turystami wycieczkowy autobus, na moście Westminster. Co myślą o nich mieszkańcy dzielnicy Knightsbridge? Tego dowiadują się, gdy tylko pojawią się w okolicy Harrodsa, czy Hyde Parku.

"To najbrzydsze auto, jakie kiedykolwiek widziałem" - wykrzykuje przez uchyloną szybę w kierunku młodego Araba starszy jegomość, okazując oburzenie i dezaprobatę w typowy brytyjski sposób.

Reklama

Nieco inaczej do sprawy podchodzą Panda Morgan Thomas i jej córka Alexandra. Prowadzą one kampanię przeciw hałasowi i destrukcji powodowanymi inwazją arabskich supersamochodów na Londyn.

"Nie można już żyć tutaj normalnie. Całymi nocami słychać tylko ryk silników. Moi sąsiedzi też mają już tego dość. Poruszyliśmy już niebo i ziemię, ale nikt niczego jeszcze nie zrobił" - narzeka na kierowców-terrorystów.

Justin Downs i Diana Gaskill również mają dość intruzów znad Zatoki Perskiej. Wychodzą na ulicę przed swoim domem i z niepokojem patrzą na to, co wyprawiają młodzi Arabowie.

"Zrobili sobie królestwo Kataru w samym środku Londynu. To przechodzi ludzkie pojęcie, co się tutaj wyprawia" - załamuje ręce Downs, który pisał już w tej sprawie wiele petycji. Między innymi do władz dzielnicy, a nawet do ambasady Kataru w Wielkiej Brytanii. Podobnie jak Panda, wskórał niewiele.

Z arabskimi najeźdzcami walczy miejscowa policja. Przyjmuje zgłoszenia od mieszkańców, ściga supersportowe bolidy konno i wystawia mandaty. Za złe parkowanie, za brak ubezpieczenia, przekroczenie prędkości. Bogatych Arabów jednak to nie wzrusza. Gdy policyjny dźwig odholuje im jedno auto, przeważnie mają w zanadrzu następne. Swego czasu głośno było o historii syna Szejka Rashida Bin Humaid Al Nuaimi-ego, któremu policja zarekwirowała warte milion złotych Ferrari FF. Samochód szybko wrócił do właściciela, gdy okazało się do kogo należy.


Rashid do Londynu zabrał oprócz KTM-a także Lamborghini. Uważa, że to świetny samochód, w którym może pokazać się w Europie. W domu ma także kilka innych wozów. Między innymi jedno z najszybszych (jak twierdzi) Porsche na całej planecie. Rashid nie ma pracy. Jest studentem na Gulf University of Science and Technology. Nie musi się spieszyć z zarabianiem pieniędzy. Po prostu je ma i żyje pełnią życia, zanim będzie musiał się ustatkować.

"Mój starszy brat miał kiedyś Porsche, ale dał się zakuć żonie w kajdanki i skończył jeżdżąc rodzinną Toyotą Land Cruiser" - mówi z drwiną w głosie.

Nie wszyscy Brytyjczycy rzucają kłody pod nogi bogatym Arabom. Dla wielu takie zloty supersamochodów to ogromna atrakcja. Każdy przejazd ulicą ryczącego bolidu filmowany jest przez dziesiątki gapiów i wyspecjalizowanych fotografów, którzy tylko polują na kolejne łakome kąski.

"Carparazzi", bo tak się ich nazywa, fotografują i filmują popisy bogaczy, a zdjęciami i filmami dzielą się w internecie z innymi pasjonatami motoryzacji. Po cichu liczą, że dzięki reklamom na YouTube uda im się zarobić na tym całym zamieszaniu.

Jak skończy się ten specyficzny arabsko-brytyjski konflikt? To trudno przewidzieć. Dopóki jednak będzie trwał, pewne jest, że mieszkańcy Knightsbridge z wielką niecierpliwością czekać będą na Ramadan. Miesiąc islamskich modłów, to dla nich jedyny czas w roku, gdy mogą odpocząć od uprzykrzającego im życie ryku silników...

-----

W materiale wykorzystano wypowiedzi bohaterów programu dokumentalnego telewizji Channel 4, "Millionaires Boy Racers". Cały film można obejrzeć poniżej:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Londyn | Katar | ubezpieczenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama