Blackout tattoo - nowa moda w świecie tatuażu

Tribale, smoki, hebrajskie napisy, kolorowe kwiaty, geometryczne wzory - wchodząc do salonu Oracle Tattoo wybijcie to sobie z głowy. Jego właściciel - Chester Lee to bowiem mistrz "oczerniania" swoich klientów atramentem. Oczywiście wykonuje również bardziej skomplikowane tatuaże, ale błyskawiczną sławę przyniosły mu dzieła niezwykle... minimalistyczne.

Tysiące lajków, setki udostępnień, dziesiątki publikacji w prasie i internecie. Na punkcie specyficznego, choć przecież wcale nie nowatorskiego stylu pana Lee oszalał cały świat. Zdjęcia z jego konta na Instagramie rozchodzą się jak świeże bułeczki. Czarne ramiona, czarne łydki, a nawet czarne dekolty. Wśród chętnych na pokrycie sporych partii ciała jednolitą plamą atramentu nie brakuje bowiem również kobiet.

Reklama

29-letni Chester Lee przyznaje, że przez kilka lat był wyznawcą "starej szkoły" tatuażu, ale w końcu znudził się tym. Uznał, że jako artysta nie mogą go krępować żadne granice stylu. Dlatego w pewnym momencie zaczął proponować swoim klientom tatuaże wyłącznie w czerni. Aż w końcu doszedł do punktu, w którym znajduje się obecnie.

"Moje pierwsze czarne tatuaże głównie zakrywały stare, nieudane prace. Jednak stopniowo, powoli przekonywałem moich klientów, że w czerni może być ukryte piękno. To jest nabyty, wyrobiony smak. Nowe pokolenie zaczyna doceniać czystość tego rodzaju prac i jego artystyczny wymiar. Patrzenie wyłącznie na kształty i linie, które podkreślają kontury ciała" - tłumaczy Lee.

Linjojo'z, z Singapuru, jedna z pierwszych klientek Chestera początkowo zamierzała skryć wcześniejsze, niechciane tatuaże pod warstwą czarnego tuszu. Efekt czerni na skórze tak ją jednak urzekł, że postanowiła przyozdobić w ten sposób całą klatkę piersiową i prawe ramię. Czerń jest odpowiednio "wkomponowana" w jej ciało. Nie rozlewa się, lecz jest zakończona efektownym ornamentem, stwarzającym złudzenie założonej na nagie ciało obcisłej, czarnej sukienki.

Specjaliści tłumaczą, że choć trend nie jest nowy, to w ostatnim czasie faktycznie przeżywa renesans. Ich zdaniem w epoce social media sztuka tatuażu znalazła się w swojej złotej erze. Dzięki temu więcej jest świadomych, wyedukowanych klientów, którzy chętniej godzą się na ekstremalne formy przyozdabiania swego ciała.


Sam Chester Lee ekstremalne formy modyfikacji ciała ma dobrze przećwiczone. Na prawym policzku ma sporej wielkości czarny tatuaż, ale jeszcze większe wrażenie robią jego poczernione... gałki oczne. "Nie uważam się za pioniera tego nurtu. Każdy ma swoją formę pracy w czerni. Ja wyłącznie próbuję odnaleźć własny styl. Wiem, że on nie przemawia do wszystkich, ale mam nadzieję, że pewnego dnia ludzie docenią piękno linii namalowanych czernią" - przyznaje Chester Lee.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy