​W rytm bitu i podpuszczki. Jaka muzyka najlepiej wpływa na smak sera?

Jaka muzyka daje najlepszy smak sera? /Twitter
Reklama

W życiu każdego człowieka przychodzi czas na poważne pytania. Na przykład: jaką muzykę należy puścić serom w trakcie ich dojrzewania, żeby smakowały najlepiej? Na szczęście odpowiedź już jest. Szwajcarscy naukowcy zrobili to za nas i sprawdzili, które rytmy nadają nabiałowi najlepszego smaku.

Niesamowite przełomy w medycynie, sensacyjne odkrycia w kosmosie, futurystyczne konstrukcje zmieniające bieg historii - wieści ze świata nauki przeważnie traktują o tym, jak człowiek przezwycięża swoje słabości i dąży do poskromienia sił natury. Wzbudzają podziw i dają nadzieję na lepsze jutro.

Czasem jednak zdarzają się takie doniesienia, po których na usta ciśnie się tylko: "Co?".

Naukowcy ze Szwajcarii w ramach projektu "Bio-akustyczne oddziaływanie fal dźwiękowych na procesy metaboliczne sera" przez pół roku badali wpływ muzyki granej dojrzewającym serom na ich późniejszy smak. Nie tylko odkryli, że ma to sens, ale także to, jakie melodie dają najlepsze efekty.

Reklama

Brzmi mało poważnie, ale wpisuje się to w całkiem poważny dział nauki jakim jest fonochemia zwana też sonochemią. Dyscyplina ta bada reakcje chemiczne, które zachodzą pod wpływem fal dźwiękowych. A powstawanie sera to w dużym uproszczeniu reakcja chemiczna właśnie.

Naukowcy użyli do testów dziewięciu kawałków ementalera o wadze 10 kilogramów każdy. Umieścili je w drewnianych pudłach i włączyli muzykę, a maleńkie transduktory przewodziły fale dźwiękowe bezpośrednio do sera.

Pięć obiektów słuchało konkretnych gatunków muzycznych: rocka (głównie Led Zeppelin), muzyki klasycznej ("Magicznego Fletu" Mozarta), hip hopu (w dużej mierze składu A Tribe Called Quest), elektro popu w wykonaniu szwajcarskiego Yello i techno. Trzy obiekty były poddawane po prostu działaniu fal o niskiej, średniej i wysokiej częstotliwości, a jeden dojrzewał w ciszy.

Po sześciu miesiącach przeprowadzono testy smaku. Eksperci serowarstwa stwierdzili, że te kawałki, które dojrzewały przy dźwiękach muzyki były lepsze, miały lepszy zapach i bogatszy smak.

Pierwsze miejsce zajął ser, których słuchał hip hopu zaraz nad tym, który spędził pół roku przy gitarowym rocku. Stwierdzono, iż ementaler potraktowany A Tribe Called Quest ma najwyraźniejszy aromat, jednocześnie najdelikatniejszy smak podchodzący nutami owocowymi.

Nie wiadomo do końca, czy fale dźwiękowe faktycznie mają realny wpływ na smak sera, ale wyniki testu dają wiele do myślenia specjalistom z dziedziny fonochemii i miłośnikom nabiału.

Szwajcarzy już planują kolejne testy. Tym razem z dziesięcioma obiektami, z których każdy będzie słuchał hip hopu. Dla porównania badacze chcą poddać inne obiekty dźwiękom bluesa, bałkańskiego folku i AC/DC.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy