Ukrzyżowanie Jezusa: Zagadka najsłynniejszej egzekucji świata

Co naprawdę stało się tego dnia? (kadry z filmu "Pasja") /LONDON FEATURE/East News /East News
Reklama

Jego oddech staje się coraz słabszy, ramiona spływają krwią, nogi drżą. Jest godzina piętnasta, gdy Jezus unosi głowę i wypowiada swoje ostatnie słowa: – Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mojego.

Sześć godzin po tym, jak 33-letni Chrystus został ukrzyżowany na wzgórzu zwanym Golgotą, Maria Magdalena i Józef z Arymatei ściągają z krzyża jego martwe ciało i owijają je białym płótnem. To koniec brutalnej egzekucji – a jednocześnie początek największej religii świata.

Ale jaka była przyczyna zgonu Jezusa? Co działo się z jego ciałem podczas tortur? Czy mógł przeżyć ukrzyżowanie? Eksperci medycyny sądowej, archeologowie i historycy od lat poszukują odpowiedzi na te pytania. Na kolejnych stronach przedstawiamy hipotezy dotyczące przebiegu tej najważniejszej egzekucji w dziejach świata.

Reklama

Czy Jezus wiedział, co go czeka?

Gdy w dniu poprzedzającym ukrzyżowanie Jezus szedł pomodlić się do Ogrodu Oliwnego (Getsemani), wiedział już, co wydarzy się następnego ranka. Jednak dopiero analizując zeznania świadków, możemy przekonać się, jak bardzo się bał. Według przekazów Chrystus ze strachu... pocił się krwią.

– Wieczór przed egzekucją musiał być dla niego niewiarygodnie stresujący – tłumaczy amerykański lekarz ­Alexander Metherell. Skutki? Zawroty głowy, ataki paniki i wszechogarniający lęk przed śmiercią. Ale czy w takiej sytuacji człowieka rzeczywiście może oblać krwawy pot, jak to opisano w Nowym Testamencie? A może to tylko powtarzany przez wieki wymysł ewangelistów?

– Owszem, jest to możliwe – mówi Metherell. – Przypadki, gdy ludzie pod wpływem stresu zaczynają pocić się krwią, występują bardzo rzadko, ale jednak się zdarzają. Fachowo określone zostały one hematohydrozją (zaburzeniem mikrocyrkulacji krwi). Nagły napad silnego lęku może prowadzić do tego, że naczynia włosowate wokół gruczołów potowych pękają, a z powodu przyspieszonego tętna krew miesza się z potem i pojawia na skórze.

Zwykle nie jest to niebezpieczne, jednak dla Jezusa miało katastrofalne skutki... W piątek, 7 kwietnia 30 roku (to jedna z dat rozważanych przez historyków), około drugiej w nocy, Jezus został pojmany przez rzymskich żołnierzy. Oficjalny zarzut: próba przeprowadzenia zamachu stanu i przejęcia panowania nad Żydami. To sprawiło, że 33-latek stał się wrogiem publicznym numer jeden – i zasłużył na karę śmierci.

Lecz przed przybiciem do krzyża czekała go tradycyjna chłosta. Skazańca uderzano skórzanym pejczem, na którego końcach przymocowano małe metalowe kulki i kawałki kości, by razy były boleśniejsze. Dla Chrystusa ta dodatkowa tortura okazała się fatalna. Pierwsze uderzenia powodowały siniaki, kolejne rozrywały wysuszoną przez krwawy pot skórę – aż wreszcie mięśnie zaczęły pękać i oprawcom ukazały się nagie żebra.

– Biczowanie przerywały tylko wielokrotne omdlenia ofiary – wyjaśnia Metherell. Jak Jezus przeżył takie męczarnie? I czy był po tym w stanie pokonać pieszo długą drogę na miejsce egzekucji? Gdy rano nad Jerozolimą wzeszło słońce, umilkły okrzyki bólu torturowanego więźnia. Ponury orszak ruszył w stronę miejsca kaźni.

Jego szlak prowadził od siedziby prefekta rzymskiego Poncjusza Piłata na wzgórze Golgota. To ostatnia droga Jezusa. Dla spragnionego, niemal nieprzytomnego z wyczerpania i pokrytego krwawiącymi ranami mężczyzny każdy kolejny metr był męką. Mimo to trzymał się jakoś na nogach, a najważniejsze organy prawdopodobnie nie były (jeszcze) uszkodzone.

Teoretycznie mógł więc samodzielnie przejść tę trasę – tak przynajmniej sądzą eksperci. Jednak obciążenie organizmu doprowadziło do tego, o czym wspomina Biblia: Chrystus zaczął odczuwać przemożne pragnienie. – W drodze na egzekucję doznał wstrząsu hipowolemicznego – tłumaczy ­Alexander ­Metherell. Co się wówczas dzieje? Ciśnienie krwi spada, dlatego serce gwałtownie przyspiesza. Organizm stara się chronić najistotniejsze organy, więc inne – w tym nerki – funkcjonują słabiej.

W efekcie pojawia się olbrzymie pragnienie. W ten sposób mózg informuje o potrzebie wyrównania niedoboru płynów. Lekarze są przekonani, że gdy zaczęła się droga krzyżowa, szanse Jezusa na przeżycie malały z minuty na minutę.

Kiedy człowiek umiera na krzyżu?

Frederick Zugibe przez ponad 30 lat pracował jako patolog sądowy w Rockland County w stanie Nowy Jork. W swojej ponurej karierze widział ponad 25 tysięcy zwłok: poćwiartowanych kobiet, uduszonych dzieci, zastrzelonych mężczyzn. Jednak żadna sprawa nie zafascynowała go tak bardzo, jak zabicie Chrystusa, które miało miejsce prawie 2000 lat temu.

Jak długo człowiek może wisieć na krzyżu? Czy to możliwe, że Jezus przeżył egzekucję? Jakie siły działały na rozpięte na poprzecznej belce ramiona? Aby znaleźć odpowiedzi na te pytania, Zugibe przez lata wieszał na krzyżu ochotników (także wielu własnych krewnych). Dzięki temu stał się największym ekspertem w kwestii tego, jaki wpływ na organizm ma ukrzyżowanie.

Uczestnicy eksperymentu zakładali skórzane rękawiczki ochronne, a następnie pozwalali przywiązać się do ponad dwumetrowego narzędzia tortur. Lekarz pobierał im krew oraz kontrolował rytm serca i oddychanie. Zwykle już po kilku minutach tętno „skazańca” wzrastało do ponad 160 uderzeń na minutę. Wyniki były wstrząsające. Sam fakt, że rozciągnięte ramiona muszą unieść ciężar całego ciała, oznacza dla ukrzyżowanego potworny ból. W przypadku osoby ważącej 92,5 kg na ręce naciska siła równa obciążeniu masą 109­ kg.

– Ma się wrażenie, jakby ramiona miały zostać wyrwane – wspomina syn naukowca, Kevin, który kilkakrotnie brał udział w eksperymencie. Wziąwszy to pod uwagę, większość lekarzy uznaje, że najbardziej popularny wizerunek ukrzyżowanego Jezusa jest... fałszywy. Gwoździe nie mogły bowiem przebijać dłoni skazańca – nie utrzymałyby one ciężaru jego ciała, pomimo że był raczej szczupły. Naukowcy przypuszczają, iż Chrystusa przybito do krzyża za nadgarstki – nie tak łatwo je bowiem przerwać.

Co więcej, przebiegają przez nie wyjątkowo wrażliwe nerwy, dlatego taki sposób powoduje większy ból. Osoby „torturowane” przez Amerykanina po kilku minutach skarżyły się na skurcze podudzi, ogromne bóle kolan i zdrętwienie mięśni. Wielu ochotników pociło się tak bardzo, że pod krzyżem tworzyła się kałuża.

– Nikt nie wytrzymał dłużej niż godzinę. Przeważnie chcieli przerwać procedurę dużo wcześniej – opowiadał Zugibe. Na podstawie tych wyników trudno uwierzyć, iż skatowany i ciężko ranny Jezus przeżył na krzyżu prawie sześć godzin. Jednak fizycznie jest to możliwe, nawet jeśli lekarze i historycy są przekonani, że z powodu ogromnego bólu przez większość czasu był nieprzytomny.

Frederick Zugibe był pewny – w akcie zgonu Chrystusa należałoby napisać: „Przyczyna śmierci: zatrzymanie akcji serca w wyniku utraty krwi i szoku”. Jednak nie wszyscy eksperci podpisaliby się pod tak sformułowaną diagnozą...

Co faktycznie powinno znaleźć się w akcie zgonu Jezusa?

Dla Alexandra Metherella to jasne: – Jezus się udusił. Amerykański lekarz uważa, że przyczyniły się do tego pionowa pozycja ciała i brak podparcia stóp (co umożliwiłoby wydychanie). – Kiedy ukrzyżowany chce wypuścić powietrze, musi oprzeć się na gwoździach, którymi są przybite jego stopy. Tylko tak może chwilowo zmniejszyć napięcie mięśni – wyjaśnia. Powoduje to ogromny ból, dlatego skazaniec oddycha płycej i najdalej po kilku godzinach dusi się.

Za teorią Metherella przemawia również fakt, że dwóm złoczyńcom straconym wraz z Jezusem w trakcie egzekucji złamano nogi. W ten sposób przyspieszono ich śmierć: ofiary nie miały jak się oprzeć i szybciej przestawały oddychać.

– Rzymianie chcieli, by Chrystus umierał długo i boleśnie, dlatego oszczędzili nogi – tłumaczy badacz. Mimo wątpliwości co do przyczyny śmierci, Zugibe, Metherell oraz inni lekarze są przekonani, iż Jezus zginął ukrzyżowany. Ale czy to możliwe, by jednak przeżył egzekucję? Co przemawia za hipotezą o tym, że Chrystus w chwili zdjęcia z krzyża był po prostu nieprzytomny?

Czy Jezus był w stanie letargu?

Nawet jeśli prawdopodobieństwo tego, że Jezus przeżył ukrzyżowanie, nie jest duże, to przynajmniej niektóre archeologiczne znaleziska i zachowane relacje naocznych świadków pozwalają na podanie w wątpliwość tradycyjnych przekazów na temat jego śmierci. Ostatecznie wszystkie biblijne opowieści informują o tym, że Chrystus został złożony do grobu Józefa z Arymatei.

– Dlaczego Józef miał nowy grobowiec akurat w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie? – pyta historyk Paul Lampert i dodaje: – Przecież pochodził z Arymatei – miejsca dość oddalonego od Jerozolimy. A zgodnie z tradycją grób powinien znajdować się w rodzinnej miejscowości. Czy w takim razie grobowiec został wykorzystany jedynie chwilowo? Czy ukryto tam nieprzytomnego Jezusa, by go uleczyć?

Za tą teorią przemawia jeszcze jedno: zgodnie z ­biblijnymi przekazami po śmierci Chrystusa członek Sanhedrynu (Wysokiej Rady Judei), Nikodem, przyniósł sto funtów rzymskich – około 33 kg – mirry i aloesu, by namaścić nimi zwłoki.

Wprawdzie w starożytnym Egipcie substancje te stosowano do balsamowania ciał zmarłych, jednak Żydzi używali ich nie tylko podczas pogrzebów (miały neutralizować przykry zapach), ale także – do leczenia. Właśnie takie drobne nieścisłości mogą świadczyć o tym, że Jezus rzeczywiście wstał z grobu. Nie byłoby to jednak wynikiem cudu, lecz... naturalnego procesu zdrowienia.

Czy Jezus naprawdę pocił się krwią?

Krwawe pocenie się (hematohydrozja) i krwawe łzy (hemolakria) to zjawiska niezwykle rzadkie, ale możliwe! Pojawiają się, gdy człowiek przeżywa ekstremalny stres, związany np. z lękiem przed śmiercią, jakiego doświadczał Jezus w wieczór przed egzekucją.

Na czym polega ta niezwykła przypadłość? Naczynka krwionośne wokół gruczołów potowych lub łzowych pękają i zmieszana ciecz wydostaje się na zewnątrz.

Dlaczego po torturach Jezus był spragniony?

Na skutek dużej utraty krwi, intensywnego pocenia się i wysokiej temperatury w dniu egzekucji, Jezus cierpiał na silne odwodnienie. W takich momentach organizm domaga się uzupełnienia niedoboru płynów i człowiek odczuwa pragnienie.

– Nasze ciało daje nam w ten sposób sygnał ostrzegawczy, którego nie wolno lekceważyć – wyjaśnia amerykański lekarz Alexander Metherell.

Czy dłonie Jezusa faktycznie przebito gwoździami?

Lekarze medycyny sądowej są pewni: to niemożliwe, by Chrystusa przybito do krzyża za dłonie – nie utrzymałyby one ciężaru dorosłego człowieka. Gwoździe z łatwością przerwałyby tkanki, mimo dużej wytrzymałości ścięgien.

Dlatego albo wbito je w nadgarstki, albo najpierw przywiązano ramiona Jezusa do krzyża, a dopiero potem przekłuto mu dłonie.

Czy Jezus niósł swój krzyż?

Zgodnie z biblijnymi przekazami Chrystus musiał sam nieść narzędzie tortur. – To niemożliwe – twierdził watykański historyk Giulio Ricci.

Na podstawie śladów krwi na Całunie Turyńskim doszedł on do wniosku, że Jezus dźwigał tylko poprzeczną belkę krzyża (tzw. patibulum). Na dodatek wcale nie niósł jej na ramieniu – przywiązano mu ją do pleców!

Dlaczego ciało Chrystusa nacierano wonnościami?

Według biblijnych przekazów Jezus został po śmierci natarty mirrą i aloesem. Intensywnie pachnące substancje miały neutralizować zapach rozkładających się zwłok. A może pełniły też inną funkcję?

Według niektórych hipotez Jezus jedynie zemdlał na krzyżu. Aromat ziół miał wyrwać go z letargu, dzięki czemu mógł wyjść z grobu o własnych siłach.

Jak długo można wytrzymać na krzyżu?

Amerykański patolog Frederick Zugibe przez wiele lat prowadził niezwykły projekt – wieszał ochotników na krzyżach. Kontrolował ich oddech, mierzył puls i badał siły oddziałujące na ciała.

Dla wszystkich „skazańców” tortury ukrzyżowania już po godzinie stawały się nie do zniesienia, mimo iż byli oni „tylko” zawieszeni, a nie przybici gwoździami.

Co się dzieje, gdy krew staje się zbyt gęsta?

Izraelski lekarz Benjamin Brenner jest przekonany, że Jezus zmarł na skutek zatoru płucnego. Dochodzi do niego, kiedy skrzep krwi wędruje z nóg lub miednicy do płuc i blokuje jedną z tętnic.

Według Nowego Testamentu Chrystus przez 12 godzin przed śmiercią niczego nie jadł ani nie pił, a na dodatek był bity. W efekcie jego krew zgęstniała i pojawił się zakrzep, który następnie spowodował niedrożność płuc.

Na tropie stygmatów

Podobno na świecie żyje obecnie około 25 stygmatyków. Krwawią z dłoni, stóp i czoła, mimo że nie odnieśli żadnych ran. Jedną z takich osób był ojciec Pio, u którego podczas modlitwy pojawiły się krwawe stygmaty.

Katolicy uważają to za cudowne objawienie. Jednak niektórzy lekarze sądzą, że jest to reakcja organizmu związana z histerią na tle wiary lub zaburzeniami osobowości. Jak jest naprawdę?

Jakich informacji może dostarczyć płótno?

W roku 1995 naukowcy przeprowadzili badania DNA śladów krwi znajdujących się na Całunie Turyńskim, w który Jezus miał zostać owinięty po śmierci.

Wynik: plamy pochodzą sprzed 1300–3000 lat i jest to krew mężczyzny. Wcześniej zidentyfikowano grupę krwi jako AB – występuje ona jedynie u ok. 4% populacji, jednak u Żydów pojawia się znacznie częściej...

Świat Tajemnic
Dowiedz się więcej na temat: Jezus | ukrzyżowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama