Tajemnice wydarte zmarłym

Możecie mnie zastać przy dymiącym wraku rozbitego samolotu (...), albo w laboratorium przy katalogowaniu podejrzanie wyglądającej kupki kości - tak przedstawia się Emily Craig, autorka książki "Tajemnice wydarte zmarłym".

Emily Craig jest antropologiem sądowym amerykańskiego stanu Kentucky. W ciągu pierwszych miesięcy swojej pracy zajmowała się "zwłokami, które przeleżały rok ukryte w lodówce; znajdującym się w stanie daleko posuniętego rozkładu ciałem wyłowionym z rzeki Cumberland i szkieletem przeciętym na pół przez maszynę rolniczą". Badając znajdujące się w różnym stadium rozkładu zwłoki Craig przepracowała już ponad 20 lat, co pozwala wierzyć, że wie, o czym pisze. A pisze o kulisach zawodu antropologa sądowego.

Zapach ludzkiego mięsa

Na wstępie otrzymujemy solidną porcję informacji dotyczących wykształcenia przyszłych antropologów. Craig chętnie dzieli się z czytelnikami wspomnieniami z pierwszej sekcji zwłok, którą zaczęła od "usunięcia skóry, podobnej w dotyku do zimnego, sztywnego, nasiąkniętego wodą buta". Podobnie zaskakujące było asystowanie podczas operacji, gdzie "największą niespodziankę stanowił zapach przypalanego ciała", który autorka porównała do zapachu "świeżo spalonego tostu wrzuconego do rondla, w którym dusi się zepsuta ryba, świński tłuszcz i stary skórzany but" i który zdecydowanie "w niczym nie przypomina zapachu świeżego steku wrzuconego na grilla".

Przydatna teoria

Z lektury można też dowiedzieć się o tym, jak fachowcy rozróżniają czaszki kobiece od męskich ("mężczyźni mają znacznie wydatniejsze łuki brwiowe, u kobiet niekiedy w ogóle niezaznaczone"), czy kolor skóry, która kiedyś powlekała znaleziony po latach szkielet ("długi, wąski, wysoko wysklepiony nos (...) wskazuje, że zmarły należał do rasy białej, podczas gdy u osoby pochodzącej z Azji spodziewałabym się (...), nosa stanowiącego coś w rodzaju kompromisu pomiędzy rasą białą i czarną").

Książka pełna jest ostrzeżeń dla tych, którzy kiedykolwiek, być może pod wpływem seriali "CSI. Kryminalne zagadki Las Vegas" czy "Dowody zbrodni", marzyli o pracy w miejscach najgorszych morderstw czy masowych katastrof. Jeśli jednak znajdą się czytelnicy, których "bezkształtna masa kości i gnijących tkanek, kiedyś będąca człowiekiem" czy "oślizgła szara substancja, z której tu i ówdzie sterczały fragmenty kości, gnijące liście i gałązki" , podobnie jak Craig, "ogromnie zainteresuje", jej książka będzie pełniła rolę przewodnika po tajnikach zawodu.

Reklama

Kości na opał

W ciągu 20 lat swojej pracy autorka sporządzała komputerowe portrety znalezionych zwłok, kiedy "ze względu na niezwykle brutalny charakter zbrodni policja i media postanowiły nie publikować zdjęć posiniaczonego i spuchniętego ciałka" 3 -letniego dziecka, składała zmasakrowane kości, które "wypadły w wyniku procesu rozkładu i trzeba je było wymacać w zimnej, gnijącej, przypominającej konsystencją owsiankę masie tkanek" i setki razy odpowiadała na pytania o przyczyny śmierci.

Do jej zadań należały też rozmowy z przestępcami. Jeden z nich, zapytany o to, co zrobił z kośćmi zamordowanej żony, odpowiedział:

- W zimie wyciągnąłem je ze zbiornika (z wodą pitną, gdzie zostały pierwotnie ukryte - przyp. red.), żeby napalić w piecu. Mieliśmy tu okropny ziąb.

Nawet takie wyznanie nie było jednak w stanie zszokować Craig, która szybko "zaczęła się zastanawiać, jak morderca i jego matka rozwiązali problem wody do picia" i doszła do wniosku, że mordercy "uważali, że kości dodają jej (wodzie - przyp. red.), smaku".

Kurczaki w World Trade Center

W Tajemnicach wydartych zmarłym" znajdują się też opisy najbardziej wstrząsających tragedii ostatnich lat. Craig opisuje, jak wyglądało kompletowanie nadpalonych zwłok ofiar strzelaniny i pożaru na farmie sekty "Gałąź Dawida" ("W tym worku są dwa korpusy! - Mam rękę dziecka! Komu brakuje ręki dziecka? - Czy to jest stopa od mojej nogi?), oraz frustrację ratowników, którzy usiłowali identyfikować ofiary ataku na World Trade Center i którzy z ulgą stwierdzali czasem, że w ich rękach nie znajdują się kolejne ludzkie kości, ale "kości kurczaka, żeberka wołowe, a nawet kilka udźców jagnięcych".

Dla pasjonatów

Książka ucieszy również tych, którzy interesują się najnowszymi metodami wykrywania zbrodni. Craig opisuje, jak pobiera się odciski palców od topielców ("ekspert od daktyloskopii musiał utwardzić skórę, zanurzając ją w formalinie. Następnie oddzielił naskórek od palców ofiary, tak by zdjąć z nich górną warstwę skóry w jednym kawałku. Zabieg ten nazywany jest "zdejmowaniem rękawiczki"), czy konserwuje robaki pobrane z rozkładających się ciał (najlepiej polać je wrzącym płynem do chłodnic).

"Tajemnice wydarte zmarłym", choć napisane w lekko żartobliwym tonie, pokazują kulisy pracy ludzi, którzy odgrywają ogromną rolę w procesie identyfikacji zwłok i szukaniu zabójców. Craig przyznaje, że jej praca bywa czasem niebezpieczna ("kiedyś oszalały z rozpaczy ojciec przerwał nakazaną przez sąd ekshumację dwójki jego dzieci, grożąc, że zastrzeli mnie i koronera"), ale od razu dodaje, że choć "praca potrafi być makabryczna", kocha to, co robi.

Wierzymy jej na słowo...

Katarzyna Pruszkowska

Książka Emily Craig pt.: "Tajemnice wydarte zmarłym", ukaże się nakładem Wydawnictwa Znak.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kości | tajemnice | craig
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy