Kosmici w stogu siana. Gdzie ukrywa się UFO?

Boimy się UFO, ale jednocześnie na nie czekamy. Gdzie tak naprawdę ukrywają się przedstawiciele obcych cywilizacji? /123RF/PICSEL
Reklama

Biorąc pod uwagę rozmiar wszechświata, istnienie życia poza ziemskiego wydaje się oczywiste. Drogę Mleczną rozświetla ok. 400 miliardów gwiazd, a wszystkie galaktyki zawierają ich łącznie ok. 70 tryliardów. Doktor Frank Drake w latach 60. ubiegłego wieku obliczył - zgodnie z szacunkową liczbą planet krążących dookoła niepojętej liczby słońc - że życie powinno powstać na ok. 200 miliardach z nich. Z tego (przyjmując pesymistyczne założenia) na pięciu milionach wykształcą się inteligentne gatunki. Amerykański astronom uznał też, że w skali uniwersum mogło powstać mniej więcej 250 tysięcy cywilizacji na tyle rozwiniętych, by być w stanie kontaktować się ze sobą.

Choć od postawienia tej hipotezy minęło wiele lat, nadal znamy tylko jedną planetę, na której znajduje się życie: Ziemię. Gdzie zatem podziewa się pozostałych 249 999 cywilizacji, z którymi moglibyśmy przybić sobie piątkę? W tym momencie dochodzimy do sedna, czyli do paradoksu Fermiego. Dlaczego jeszcze nie znaleźliśmy żadnego śladu kosmitów, skoro ich istnienie wynika z samego rachunku prawdopodobieństwa?

Reklama

Na tropie ufoludka

Ziemianie są z natury ciekawscy. Ta cecha pozwoliła Homo sapiens wyewoluować i stać się tym, kim jesteśmy. Może też doprowadzić nas do zagłady, o czym szerzej opowiemy w dalszej części artykułu. W każdym razie to właśnie ciągła potrzeba poznania pcha naukowców i amatorów do obserwacji przestrzeni kosmicznej w poszukiwaniu śladów obcych.

Najprostszy dowód na istnienie cywilizacji kosmitów stanowiłyby fale radiowe emitowane z powierzchni zamieszkałej przez nią planety. Oni również dysponowaliby nim, gdyby obserwowali Ziemię - odebraliby mnóstwo informacji z naszej telewizji i tele komunikacji (co prowadzi do dość poważnych problemów, ale o nich za chwilę). W nadziei na odnalezienie tego rodzaju sygnałów spoza Układu Słonecznego, już od kilku dekad prowadzone są nasłuchy w ramach projektu SETI (ang. Search for Extraterrestrial Intelligence).

Piętnastego sierpnia 1977 roku udało się nawet przechwycić falę radiową, która mogła pochodzić od obcej cywilizacji - dziś znaną jako "Wow!". Niestety, jak okazało się po latach, najprawdopodobniej był to po prostu nietypowy ciąg fal wyemitowany przez chmury wodoru otaczające przelatującą kometę. Poza tym sygnałem dotychczas nie udało się zarejestrować niczego, co wskazywałoby na przypadkowe lub celowe emisje pochodzące od kosmitów.


Na wypadek, gdyby ktoś obserwował Ziemię, w 1974 roku wysłano w przestrzeń tzw. wiadomość Arecibo. Zawiera ona zapisane w systemie binarnym podstawowe informacje na temat ludzi, budowy kodu DNA, liczb atomowych pierwiastków biogennych, Układu Słonecznego oraz konstrukcji teleskopu Arecibo, z którego nadano przekaz. Problem polega na tym, że nawet jeśli ktoś ów komunikat przechwycił, to nie wiadomo, czy byłby w stanie go roz szyfrować i zinterpretować we właściwy sposób. O ile w ogóle uznałby go za rzecz godną uwagi...

Drugą formą poszukiwań pozaziemskiego życia jest obserwacja egzo planet (należących do innych układów planetarnych). Z perspektywy kosmicznej Ziemia wygląda dość oryginalnie, wszak nosi wyraźne, fizyczne ślady cywilizacji. Jest też wyjątkowa pod względem warunków, jakie na niej panują - w atmosferze znajduje się tlen i metan. Naukowcy tropią więc podobne ciała niebieskie, obserwując np. promieniowanie przechodzące przez ich atmosfery. W ten sposób udało się wykryć obecność pary wodnej na planecie K2­18b, zwanej "superziemią", która krąży dookoła czerwonego karła K2­18.


 - Odkrycie wody na potencjalnie przyjaznej dla życia planecie innej niż nasza jest niesamowicie ekscytujące. K2-18b to nie "Ziemia 2.0", gdyż jest od niej znacznie masywniejsza i ma inny skład chemiczny atmosfery. Niemniej jednak przybliża nas do odpowiedzi na pytanie: czy Ziemia jest wyjątkowa? - mówi dr Angelos Tsiaras z Centre for Space Exochemistry Data.

Temperatury panujące na jej powierzchni mogą sprzyjać powstawaniu życia, a wielka planeta znajduje się "zaledwie" 110 lat świetlnych od nas. W skali wszechświata byliby to sąsiedzi zza płotu! Jednak istnienie życia na K2­18b wciąż jest tylko spekulacją. Jako jedno z rozwiązań paradoksu Fermiego podaje się też występowanie organizmów na planetach i księżycach pokrytych lodem. Istnieją przesłanki wskazujące, że inteligentne formy mogły się wykształcić w wodzie pod skorupą pokrywającą np. księżyce Jowisza (Europę) i  Saturna (Enceladusa). Są one aktywne hydrotermalnie, mogą więc na nich zachodzić biogenne procesy znane z Ziemi. Rozwijające się w wodzie życie byłoby chronione z zewnątrz przed promieniowaniem, asteroidami i rozbłyskami gwiazdowymi. Z tego samego powodu miałoby jednak kłopot z komunikacją z resztą uniwersum - trudna do przebicia pokrywa lodu zamykałaby bowiem świat obcych od góry.


Pyłki na wietrze

Poszukiwanie kosmitów brzmi bardzo romantycznie i z pewnością wiele osób oddałoby wszystko, by mieć okazję poznać przedstawicieli tych cywilizacji. Niestety, zdaniem niewielkiej grupy teoretyków może się to nigdy nie zdarzyć! Niekoniecznie dlatego, że obcy nie istnieją - powody są o wiele bardziej przerażające...

Po pierwsze, warto sobie uświadomić w jak wielkiej skali musiałaby zachodzić komunikacja między planetami. Najbliższa, na której może istnieć życie, jest od nas oddalona o 110 lat świetlnych, co oznacza, że przesłanie informacji do jej mieszkańców zajmie co najmniej właśnie tyle czasu. Później musiałoby się okazać, że faktycznie są oni zdolni do jej przechwycenia, interpretacji i odpowiedzi - czekamy zatem (co najmniej) kolejne 110 lat świetlnych.

Z naszej perspektywy to bardzo dużo czasu, a założenia i tak są optymistyczne: kto powiedział, że znajdziemy inteligentnych obcych tak blisko? Droga Mleczna, czyli w zasadzie nasze najbliższe kosmiczne sąsiedztwo, ma grubość 1000 i szerokość ok. 100 tysięcy lat świetlnych. Wyobraźmy sobie, jak długo trzeba by wypatrywać odpowiedzi od kogoś znajdującego się choćby w połowie tej odległości...

Inną bardzo ważną kwestią jest sama natura organicznego życia i czas jego trwania w porównaniu ze skalą kosmiczną. Zgodnie z danymi misji Planck, Wielki Wybuch miał miejsce około 13,82 miliarda lat temu. Ziemia została uformowana znacznie później - jakieś 4,67 miliarda lat temu, a najstarsze ślady węgla organicznego, jakie udało się znaleźć, pochodzą sprzed 3,7 miliarda lat. Człowiek istnieje dopiero od 1,5 miliona lat, a cywilizację był w stanie stworzyć ledwie ok. 10 tysięcy lat temu. Jeśli zatem przyjąć, że trwanie wszechświata od początku do chwili obecnej to jedna doba, cywilizacja ma jakieś... 0,2 sekundy.


Dlaczego to takie ważne? Powód jest prosty: obce cywilizacje mogły albo jeszcze nie powstać, albo wręcz odwrotnie - już przeminąć wskutek kosmicznych kataklizmów. My sami wielokrotnie przewidywaliśmy własną zagładę z powodu zmiany klimatu czy uderzenia meteorytu, a przecież żyjemy bardzo niewielką drobinę czasu!

A może pewnego dnia uda się znaleźć przynajmniej pozostałości obcej kultury? Na przykład wystrzeloną kiedyś sondę, podobną do naszego Voyagera? Cóż, na razie niczego takiego nie udało się odkryć, co również uznaje się za element paradoksu Fermiego. Tymczasem wielkie umysły, obdarzone wyjątkową wyobraźnią, przedstawiają kolejne teorie na temat tego, dlaczego jeszcze nie widzieliśmy kosmitów...

Wszechświat powodów, by się nie poznać

W samej twórczości Stanisława Lema znajdziemy sporo pomysłów na to, czemu spotkanie z obcymi cywilizacjami mogłoby być - eufemistycznie mówiąc - trudne. Genialny pisarz wysnuł na przykład wizję obcych, którzy funkcjonują na zupełnie innych zasadach niż my. W powieści Solaris astronauci badają inteligentny ocean otaczający całą planetę. Tymczasem bohaterowie Edenu przypadkiem natrafiają na doprowadzającą się do samozagłady cywilizację, której nie są w stanie zrozumieć, choć ta stanowi... metaforę II wojny światowej. Być może obcy istnieją, ale nie jesteśmy zdolni do ich zaobserwowania, ponieważ nasze zmysły i zdolności poznawcze po prostu ich nie ogarniają?

Z kolei bohaterowie popularnego serialu Star Trek celowo unikają kontaktów z mniej zaawansowanymi cywilizacjami. Dlaczego? Zabrania im tego... prawo (zwane Pierwszą Dyrektywą). Ze względów etycznych Zjednoczona Federacja Planet zakazuje ujawniania się formom życia, które nie opanowały jeszcze technologii podróży nadświetlnej - każda cywilizacja powinna bowiem samodzielnie osiągnąć odpowiedni poziom kultury i techniki, by móc stać się członkiem kosmicznej społeczności. Być może więc obcy już od dawna wiedzą o Ziemianach, ale czekają, aż dojrzejemy?

Idąc dalej tym tropem, trafimy na pokład statku kosmitów­botaników z powieści Williama Kotzwinkle’a, na podstawie której powstał film E.T. w reżyserii Stevena Spielberga. Dla innych przedstawicieli gatunku tytułowej postaci człowiek przypominał zachowaniem niebezpieczne, drapieżne zwierzę o sadystycznych skłonnościach. Nic dziwnego, że niewielcy kosmici woleli zwyczajnie pozostać niezauważeni podczas wizyt na Ziemi.

Wyobraźmy sobie, że przelatujący nieopodal Błękitnej Planety obcy wychwytują sygnał i wchodzą na internetowe fora. Każdy by się przestraszył... Tego rodzaju spekulacji jest mnóstwo. Niestety, zdaniem niektórych naukowców cywilizacje spotykające się w uniwersum zawsze będą dążyły do wzajemnego unicestwienia. Jeśli kosmici ewoluowali podobnie jak Homo sapiens, to głównym czynnikiem warunkującym ich intelekt jest agresywna konsumpcja i dynamiczne rozmnażanie. W takim wypadku podobne sobie gatunki potraktowaliby jako konkurencję w walce o zasoby, a to prowadziłoby do nieuchronnego konfliktu... Więc może lepiej, by do spotkania jednak nie doszło?

Agresję może również wywołać przypadkowy błąd w komunikacji. Problematyka potencjalnego spotkania z inną cywilizacją i bariery językowej była poruszona na przykład w filmie Nowy początek, a także w serialu Nightflyers. W jaki sposób obcy wymieniają informacje? Czy próba przekazania czegoś z naszej strony nie spowodowałaby uszkodzenia ich organizmów? I wreszcie, czy ich umysły byłyby w stanie pojąć logikę kierującą naszymi, i odwrotnie? Jakimi zmysłami oraz w ilu wymiarach oni widzą otoczenie?

Kosmiczny ewenement

Wytłumaczeniem paradoksu Fermiego jest również hipoteza rzadkiej Ziemi. Zgodnie z nią powstanie życia w takiej formie, jak na Błękitnej Planecie, wymaga nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności - nawet w całym wszechświecie dochodzi do tego niezmiernie rzadko. Przez to właśnie kosmicznie nieliczne cywilizacje są od siebie oddalone, a komunikacja na tak duże odległości nie jest możliwa. Hipoteza ta jest przeciwieństwem zasady kopernikańskiej, zgodnie z którą Ziemia jest całkiem normalną, licznie występującą przedstawicielką planet skalistych w typowym układzie słonecznym. Która wersja jest bliższa prawdy? Na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi...

I tu przydałoby się jakieś pocieszenie dla tych, którzy chcieliby pewnego dnia zobaczyć obcych. Paradoks Fermiego można rozwiązać w jeszcze jeden, bardzo prosty sposób: a jeśli kosmici zwyczajnie nie mieli jeszcze czasu odpowiedzieć na nasz sygnał? W końcu od wysłania wiadomości Arecibo minęło niecałe 50 lat. W skali wszechświata to bardzo niewiele - przecież mowa o komunikacji międzyplanetarnej! Może więc wystarczy odrobina... cierpliwości? 

Świat Wiedzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy