Biją, bo się naoglądali...

Osoby, które oglądają film z brutalnymi scenami, są bardziej skłonne do równie podłego zachowania w realnym życiu - czytamy w Journal of Experimental Social Psychology.

Dr Sarah Coyne, Amerykanka z University of Central Lancashire w Preston, poprosiła studentki o obejrzenie fragmentów trzech filmów: walki na miecze z "Kill Billa", knowań trzech uczennic z "Wrednych dziewczyn" oraz romantycznych scen z thrillera "Co kryje prawda".

Po Killu Billu agresywniejsze

Po obejrzeniu urywków kobiety uczestniczyły w grze online, której ważny element stanowiło współzawodnictwo. Osobie, która przegrała, aplikowano nieprzyjemny dźwięk. Co ważne, można było regulować jego głośność. Okazało się, że ochotniczki, które oglądały "Kill Billa" lub "Wredne dziewczyny", ustawiały głośność na dużo wyższe wartości od pozostałych uczestniczek eksperymentu.

W drugiej części badania studentki spotykały się z bezczelnym człowiekiem (aktorem), który poszukując pracy, prosił o polecenie. Podobnie jak podczas gry, panie z pierwszych dwóch grup były bardziej agresywne.

Reklama

Lepiej sobie odpuścić

W przeszłości dr Coyne badała wpływ brytyjskich oper mydlanych na przejawianą agresję. Wbrew pozorom, nie jest to takie dziwne, ponieważ w tego typu produkcjach nikczemne zachowania są pokazywane mniej więcej 15 razy na godzinę.

Do jakiej konkluzji to wszystko prowadzi? Większość z nas nie jest fizycznie agresywna. Nie idziemy kogoś zabić czy dźgnąć go nożem, nawet jeśli nas zdenerwuje. Ale po obejrzeniu brutalnej sceny możemy znieważyć żonę, zwymyślać dziecko albo rozpuścić o kimś plotki. I choćby z tego powodu warto odpuścić sobie napakowane przemocą filmy.

Anna Błońska

P.S. Serwisu FACET - ale z drugiej strony, jak tu zrezygnować z oglądania takiej klasyki jak "Szeregowiec Ryan", "Helikopter w ogniu", czy choćby "Żyleta" z niezapomnianą Pam Anderson? Oto jest pytanie...

Kopalnia Wiedzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy