Złodziejska sława z przypadku cz. I

Napad na pociąg pocztowy przewożący pieniądze z instytucji finansowych Szkocji do Londynu 8 sierpnia 1963 r. znany jest w historii pod różnymi nazwami. Po angielsku to wielki napad na pociąg (Great Train Robbery). Słusznie, bo rabunek ten do dziś pozostaje jednym z największych w dziejach Wielkiej Brytanii. Po polsku natomiast określany jest jako napad stulecia, co jest mniej precyzyjne, bo jak wiadomo "przestępstwa stulecia" szybko się dewaluują i zazwyczaj nie wiadomo, o które stulecie chodzi.

Miliony zrabowanych funtów

Jednakże oba epitety są zasłużone z dwóch powodów. Po pierwsze, zrabowano wówczas 2,6 mln funtów, a należy pamiętać, że działo się to w czasach, gdy pieniądze były warte więcej niż dziś. Ówczesne 2,6 mln stanowi równowartość dzisiejszych 40 milionów w brytyjskiej walucie. Po drugie, nie zanotowano ofiar. Nikt nie zginął. Jedyny poszkodowany to maszynista, którego ogłuszono ciosem w głowę metalową rurką. Kolejarz nie doszedł do zdrowia po ataku, miał problemy neurologiczne, lecz jego śmierć na białaczkę parę lat później trudno łączyć z napadem.

Dobry pomysł to podstawa

Plan był genialny w swojej prostocie: zatrzymać pociąg na światłach, obezwładnić załogę, odjechać w ustronne miejsce, przeładować co trzeba do samochodu i zniknąć. Wstępny projekt pochodził podobno od pewnego Irlandczyka z londyńskiego półświatka, który swoje koncepcje sprzedawał zainteresowanym. Realizacją zajęły się zjednoczone siły gangów południowego Londynu - South East i South West, pod wodzą Bruce'a Reynoldsa, znanego handlarza antyków i złodzieja. Siedząc w więzieniu za włamanie, zaczął dopracowywać szczegóły operacji.

Trzeba było wybrać miejsce akcji, wymyślić sposób na zatrzymanie pociągu, prześledzić schematy połączeń kolejowych, znaleźć bezpieczną melinę, zorganizować samochody i odpowiednią liczbę ludzi do pracy, a szczególnie kogoś, kto umie kierować lokomotywą. Reynolds uznał, że przydałby się również ktoś pracujący na kolei w Glasgow. Zajęło mu to niemal rok.

Reklama

Doborowa ekipa

Reynolds do pomocy dobrał sobie przyjemnego w obejściu, dobrze ubranego londyńskiego fryzjera i złodzieja po godzinach, znanego jako Douglas Gordon - "Goody". W światku kryminalnym słynął z odwagi i umiejętności zachowania zimnej krwi pod presją. Wkrótce do ferajny dołączył Buster Edwards, były bokser, jowialny właściciel klubu, szef gangu południowo-wschodniego. Kolejną ważną postacią został Charles Wilson, bukmacher z South West, przydatny w każdej robocie, która wymagała rozwagi i trzeźwego myślenia.

W czasie, gdy Reynolds i jego ludzie punkt po punkcie planowali każdy krok, bohater naszej opowieści, Ronnie Biggs, bez powodzenia usiłował utrzymać żonę z dwójką dzieci. Był to człowiek łagodny i niezbyt bystry, który w młodości parał się drobnymi oszustwami. Lecz wszystkie jego przedsięwzięcia miały ten sam gorzki finał - dłuższą lub krótszą odsiadkę.

Ronnie pojął w końcu, że życie kryminalisty to nie bułka z masłem. Zajął się więc stolarką, wszedł nawet w spółkę ze znajomym murarzem. Lecz remontowanie domów nie okazało się tak rentowne, jak zakładał. Biggs nie chciał jednak wracać do dawnego stylu życia, który groził kolejną odsiadką. Zwrócił się więc do dawnego przyjaciela, Bruce'a Reynoldsa, z prośbą o pożyczkę...

Pechowy złodziej

Reynolds szczerze współczuł kumplowi i rozumiał jego kłopoty, ale z żalem wyznał, że nie ma 500 funciaków do pożyczenia, mógłby za to zaproponować mu robotę za niezłe pieniądze. Dowiedziawszy się, o co chodzi, Ronnie nie skakał z radości. Znając swojego pecha, obawiał się, że udział w napadzie na pociąg zaprowadzi go za kratki, i to na wiele lat.

Wątpliwości prysły, kiedy usłyszał, że miałby za to dostać 40 tysięcy funtów. Tak niewiarygodnie wysoka suma to było więcej, niż mógłby zarobić jako stolarz przez całe życie. Reynolds postawił jeden warunek: Ronnie wejdzie do gry, jeśli znajdzie kogoś, kto potrafi prowadzić lokomotywę. Biggs znał takiego człowieka. Swego czasu remontował dom maszyniście lokalnych linii. Kolejarz (zdaniem jednych źródeł nazywał się Stan, zdaniem innych - Peter) umiał obsługiwać lokomotywy spalinowe i był chętny do pomocy, zwłaszcza za wynagrodzeniem. Tak oto "odfajkowano" kolejny punkt planu.

Pieniędzy było więcej niż zwykle

Specjalny pociąg pocztowy kursował między Glasgow a Londynem, przewożąc listy i przesyłki, sortowane w trakcie jazdy przez pracowników pocztowych. Składał się z 12 wagonów, z których najcenniejszy był drugi za lokomotywą, tak zwany HVC (High Value Coach), w nim bowiem transportowano pieniądze ze szkockich banków do londyńskich centrali. Reynolds słusznie przypuszczał, że bezpośrednio po dniu świątecznym, gdy banki są nieczynne, przewożone sumy będą większe niż zazwyczaj.

Jedno z takich świąt wypadało w poniedziałek 5 sierpnia 1963 r. Pozostało ustalić, którego dnia po tej dacie pieniądze wyruszą w drogę. "Goody" znalazł zaufanego człowieka na dworcu w Glasgow, który miał dać znać o wyjeździe pociągu i wielkości załadunku. Zdecydowano się odczepić ze składu lokomotywę z dwoma pierwszymi wagonami i przejechać z nimi dalej, żeby nie szarpać się z pocztowcami. Aby to się udało, trzeba było choć na chwilę pociąg zatrzymać. Jak?

Idealne miejsce na przejęcie pociągu

Rozwiązanie zaproponował Roger Cordrey, człowiek Edwardsa, co prawda neurotyk i hazardzista, ale też zdolny elektryk. Na sygnalizatorze świetlnym przysłonił zielone światło zwykłym czarnym papierem, a za pomocą kabli zasilanych bateriami włączył światło czerwone. Na teren działania wybrano teren Leighton Buzzard w Bedfordshire. Pociąg przejeżdżać miał tamtędy o 3.30 nad ranem, co pozwalało przeprowadzić całą operację pod osłoną ciemności. W dodatku niedaleko, w bok od głównej trasy odbijała lokalna linia kolejowa prowadząca pod wiaduktem Bridego Bridge przy mało uczęszczanej wiejskiej drodze - idealne miejsce na przeładunek łupów.

Ta farma była błędem

Pozostawało znaleźć odpowiednią metę. Pierwotnie Reynolds planował przewieźć pieniądze do domu swoich przyjaciół w Oksfordshire, by tam przeliczyć i wypłacić dole współpracownikom, spotkał się jednak z gwałtownym sprzeciwem reszty zespołu. Zaufanie zaufaniem, ale pieniędzy te kwestie nie dotyczą. Czas naglił, była druga połowa lipca, więc w końcu zdecydowali się kupić niewielką farmę w spokojnej okolicy niespełna trzydzieści mil od miejsca skoku. Był to pomysł mało rozważny.

Przez wynajętego prawnika przestępcy zwrócili się do nieobecnych właścicieli gospodarstwa z propozycją kupna. Nabywcy mieli też życzenie, żeby jeszcze przed dopięciem transakcji do domu weszła ekipa remontowa, by doprowadzić lokum do stanu używalności (miało to uzasadnić obecność 15 facetów kręcących się po farmie z dużymi workami). Wszystko grało, tyle że negocjujący w imieniu złodziei występował pod własnym nazwiskiem i wynajął łatwą do namierzenia firmę prawniczą. W przyszłości przyniosło to przykre konsekwencje.

Oczekiwanie z kartami i piwem

6 sierpnia członkowie szajki opuścili swoje domy, podając rodzinom zmyślone powody wyjazdów. Ronnie Biggs na powiedział, że załapał kontrakt na wyrąb lasu i nie będzie go przez dwa tygodnie. Niedługo później złodzieje udali się na farmę, gdzie pozostało im czekać na cynk od człowieka z Glasgow. Czekanie zajęło niecałe dwa dni, dwa kradzione land rovery i wojskowa ciężarówka stały bezczynnie na podwórku, a ekipa koiła napięte nerwy piwem i grą w karty. Wreszcie 7 sierpnia wieczorem przyjechał "Goody" z informacją, że pieniądze są w drodze i jest ich dużo.

Szamotanina z krewkim maszynistą

Przebrawszy się w wojskowe mundury, żeby w razie czego udawać żołnierzy na nocnych manewrach, panowie zapakowali się do wozów i odjechali w stronę Leighton Buzzard. Zadaniem Biggsa było pilnować wynajętego maszynistę, by nie skrewił roboty. Na miejscu Cordrey "zaopiekował się" sygnalizatorem, a reszta, tym razem w uniformach pracowników kolei, zrobiła zasadzkę koło torów. Uszkodzono kabel w skrzynce z telefonu alarmowego, jaki znajdował się przy światłach, a dla pewności odcięto też linie telefoniczne obsługujące cały okręg.

Przez następne dwie godziny szereg pociągów minął przyczajonych spiskowców. W końcu tuż po trzeciej stojący na czatach Reynolds dał sygnał, że nadjeżdża ten właściwy. Zapalono fałszywe czerwone światło i pociąg zatrzymał się tuż przed nosem złodziei. Z kabiny wysiadł ktoś z obsługi i zgodnie z procedurą ruszył do telefonu alarmowego. Ten jednak nie działał, toteż mężczyzna zawrócił w stronę pociągu, ale został związany, zakneblowany i rzucony w krzaki przy nasypie. Dwaj złodzieje wdarli się do kabiny lokomotywy, a po krótkiej szarpaninie z krewkim kolejarzem, Johnem Millsem, unieszkodliwili go ciosem w głowę. W tym czasie część ekipy odczepiła zbędne wagony i dała sygnał do odjazdu.

Lokomotywa nie ruszyła

Sprowadzony przez Biggsa maszynista Stan/Peter miał pokazać, co potrafi. Mężczyzna zajął miejsce przy pulpicie, przesuwał dźwignie, naciskał guziki, Ronnie z tyłu patrzył mu na ręce. Maszyna nawet nie drgnęła. W końcu zdenerwowany Stan/Peter przyznał, że na swoich lokalnych liniach prowadził wyłącznie lokomotywy starszego typu. Zanim skończył się tłumaczyć, bezceremonialnie wyrzucono go z pociągu, a na jego miejsce postawiono wciąż krwawiącego Johna Millsa. Sterroryzowany kolejarz zwolnił hamulec i pociąg wolno potoczył się naprzód.

Biggsa z maszynistą odesłano do auta, gdzie mieli grzecznie czekać, nie przeszkadzać oraz ewentualnie pomóc przy ładowaniu worków. Siedząc w pustym land roverze, Ronnie w myślach żałował, że nie najął się do wyrębu lasu, a pechowy maszynista chciał po prostu zapaść się pod ziemię.

Zostało siedem worków

Tymczasem zamknięci w HVC pracownicy pocztowi zorientowali się, że coś nie gra. Nim jednak zdążyli zareagować, do wagonu wpadł "Goody" i jego ekipa. Kilka minut później pocztowcy związani i zakneblowani leżeli równym rządkiem twarzą do podłogi. Pociąg stał już przy Bridego Bridge, zaczął się wyładunek. Łańcuszek ludzi wzdłuż nasypu szybko i cicho podawał sobie kolejne worki, dopóki nie zameldowano, że wozy są pełne. Na ostatnie siedem paczek Reynolds machnął więc ręką i dał sygnał do odjazdu.

Cisza w eterze... do czasu

Od momentu kiedy pociąg zatrzymał się na światłach, upłynęło raptem 40 minut. Obciążone do granic możliwości samochody wlokły się powoli w stronę farmy. Smutnemu Biggsowi polecono prowadzić nasłuch policyjnych częstotliwości. Początkowo w eterze panowała niczym niezmącona cisza. Lecz kiedy przejeżdżali już przez bramę gospodarstwa, radio nagle ożyło i w świat poszła pierwsza informacja o napadzie stulecia. Jak się później okazało, to maszynista John Mills ponownie uruchomił lokomotywę, dojechał uszczuplonym składem do najbliższego miasteczka i zawiadomił władze.

Gra w Monopol na prawdziwe pieniądze

W trakcie rozładunku i liczenia łupów zmęczonym złodziejom humory się poprawiły: leżało przed nimi 120 worków wypełnionych forsą. Reynolds rozdzielił zadania - kilku ludzi miało wyglądać przez okna, trzech innych liczyć walory, Biggsa oddelegowano z powrotem do radia. Trzy godziny później wszyscy członkowie szajki mogli na własne oczy zobaczyć, jak wygląda przeszło 2,6 miliona funtów! Wypłacono dole. Chłopcy pili piwo, grali w Monopol na pieniądze i cieszyli się swoim nagłym bogactwem.

Nagła zmiana planów

Czas było pomyśleć, co dalej. Pierwotny projekt zakładał, że posiedzą sobie spokojnie na farmie jeszcze parę dni, aż wrzawa wokół kradzieży ucichnie, a potem rozjadą się każdy w swoją stronę. Jednak kolejny meldunek z policyjnego radia uświadomił im, że konieczna będzie zmiana planów i to szybka. Po pierwsze, postawiono na nogi wszystkie komendy w okręgu, po drugie, gliniarze już ustalili, że złodzieje poruszali się wojskową ciężarówką i prawdopodobnie ukrywają się na farmie w okolicy.

Reynolds i jego ekipa mieli jeden dzień na posprzątanie i zorganizowanie ucieczki. Przed odjazdem przemalowywano ciężarówkę na żółto, zebrano wszystkie worki pocztowe i spalono, usuwano odciski palców (nie dość dokładnie, bo ślady zebrane później przez policję z butelek po piwie i keczupie pozwoliły posadzić m.in. Biggsa). Buster Edwards proponował nawet, żeby farmę po prostu spalić do gołej ziemi, ale nie skorzystano z pomysłu.

Natalia Karnecka-Michalak

Koniecznie przeczytaj drugą cześć tekstu o Ronniem Biggsie!

Śledztwo
Dowiedz się więcej na temat: pociąg | złodziej | sygnał | Peter | światło | Entourage | sława | Glasgow | biggs
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy