Protesty w Chile - pszczelarze wypuścili na ulice 10 tys. pszczół
Kiedy oficjalne sposoby przestały przynosić jakiekolwiek skutki, pszczelarze z Chile postanowili w dość nietypowy sposób zwrócić uwagę na swoje problemy i zaapelować o pomoc.
Na początku tygodnia na ulicach Chile, a konkretniej w okolicach pałacu prezydenckiego w Santiago, pojawili się pszczelarze, którzy zażądali spotkania z prezydentem Sebastianem Pinerą. I nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na protest zabrali ze sobą 56 uli, w których znajdowało się jakieś 10 tysięcy pszczół!
Długotrwała chilijska susza mocno wpłynęła na sytuację pszczół w tym regionie, bo owady pozbawione źródeł pożywienia, czyli plonów i kwiatów, po prostu wymierają. To sytuacja tragiczna nie tylko ze środowiskowego punktu widzenia, ale i dla lokalnych pszczelarzy, którzy pozbawieni są swojego podstawowego źródła utrzymania, czyli miodu.
I choć susze w Chile nie są niczym nadzwyczajnym, to ta ostatnia - często nazywana już megasuszą - trwa od 2010 roku i nic nie wskazuje na to, by miała się szybko skończyć.
Zdaniem naukowców w dużej mierze odpowiedzialne są za nią zmiany klimatyczne wywołane działalnością człowieka, a cała sytuacja powinna nas mocno zaniepokoić, bo podobne susze w przeszłości doprowadziły do upadku kilku cywilizacji.