Krwawy orzeł to nie legenda - wikingowie mogli wykonywać ten brutalny rytuał

Wikingowie od dawna utożsamiani są z walką i brutalnością, ale historycy do tej pory nie byli przekonani, czy część przypisywanych im “występków" faktycznie miała miejsce, a jednym z najlepszych przykładów jest słynny “krwawy orzeł".

Wikingowie od dawna utożsamiani są z walką i brutalnością, ale historycy do tej pory nie byli przekonani, czy część przypisywanych im “występków" faktycznie miała miejsce, a jednym z najlepszych przykładów jest słynny “krwawy orzeł".
Krwawy orzeł to nie tylko legenda? Brutalny rytuał był możliwy do wykonania /123RF/PICSEL

Mowa o brutalnej karze wykonywanej na największych wrogach, która polegała rzekomo na nacięciu pleców, oddzieleniu żeber od kręgosłupa i odgięciu ich na zewnątrz celem wyciągnięcia i rozwieszenia na nich płuc, które wydawały wtedy dźwięki podobne do ruchu skrzydeł orła

Trudno sobie nawet wyobrazić tę makabryczną sytuację, ale jej “rekonstrukcje" możemy zobaczyć w wielu popkulturowych produkcjach - m.in. dostępnym na Netflix serialu Wikingowie, gdzie Assassin’s Creed: Valhalla od Ubisoftu czy też szwedzkim horrorze Midsommar. 

Reklama

Krwawy orzeł - legenda czy prawdopodobny scenariusz?

Tyle że historycy od lat zastanawiają się, czy rytuał faktycznie był wykonywany, czy też jest tylko wytworem wyobraźni i legendą.

Szczególnie że nie udało się znaleźć żadnych potwierdzających go dowodów archeologicznych (to zupełnie jak z ukrzyżowaniem, o którym pisaliśmy jakiś czas temu), a dowody pisane powstały na długo po słynnych podbojach wikingów i na dodatek były tworzone z “chrześcijańskiego" punktu widzenia, więc przedstawiały najeźdźców z Północy jedynie jako brutalnych barbarzyńców. 

Dziś dowiadujemy się jednak o nowych badaniach interdyscyplinarnych, których autorzy postanowili przyjąć inne podejście do tematu i zamiast odpowiadać na pytanie “czy krwawy orzeł kiedykolwiek został wykonany", skupili się na tym “czy możliwe jest, by krwawy orzeł był wykonywany". Odpowiedź brzmi...

... jak najbardziej. Bo chociaż wielu naukowców wskazywało, że termin “krwawy orzeł" odnosi się prędzej do wycinania wzoru orła w skórze pleców niż faktycznego ich otwierania, to z anatomicznego punktu widzenia możliwy jest też drugi wariant. Co prawda przeprowadzenie tego rytuału byłoby bardzo trudne, bo sprawne oddzielenie żeber od kręgosłupa wymagało z pewnością wyspecjalizowanego narzędzia, ale dalekie od niemożliwego. 

Co warto jednak podkreślić, nawet przy bardzo delikatnym obchodzeniu się z narządami ofiary, jej śmierć musiała nastąpić bardzo szybko, co nie bardzo pasuje do koncepcji tortur. Co więcej, chociaż wikingowie często wystawiali na widok martwe ciała ludzi i zwierząt w celach rytualnych, to przeprowadzanie samych rytuałów na zwłokach nie leżało w ich zwyczaju.

Poza tym, badacze podważają też teorię powszechności tego rytuału i wskazują raczej na jego wyjątkowy charakter, ich zdaniem byłby zarezerwowany tylko dla największych wrogów. A że jedną z najważniejszych rzeczy w życiu wikinga był honor, chodziło najpewniej o jeńców wojennych czy przeciwników, którzy zszargali reputację wojownika lub kogoś z jego rodziny. 

Mówiąc krótko, chociaż “krwawy orzeł" wydaje się mało prawdopodobny, to jednak jak najbardziej mógł być wykonywany - anatomicznie jest możliwy do przeprowadzenia, wikingowie mieli obsesję na punkcie honoru, a brutalny charakter rytuału pasuje do innych kar stosowanych w tym czasie (palenie żywcem, wrzucanie do dołu z wężami czy nawet wyciąganie wnętrzności na zewnątrz ciała).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wikingowie | Wikingowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy